Piotr Wołejko Piotr Wołejko
62
BLOG

Rok z Dyplomacją: lipiec 2009 r.

Piotr Wołejko Piotr Wołejko Polityka Obserwuj notkę 1

Bliżej niż dalej końca 2009 roku w naszych podsumowaniach. Dzisiaj przyjrzymy się bliżej lipcowi ubiegłego roku. Bazując na zasobach własnego bloga oraz artykułach opublikowanych na portalu Polityka Globalna wybrałem trzy punkty odniesienia: Bliski Wschód - konflikt izraelsko-palestyński, Liban oraz Iran; politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych w kontekście wizyty Baracka Obamy w Moskwie; podpisanie umowy w sprawie powstania rurociągu Nabucco. Na koniec bonus, czyli materiały warte przypomnienia.

1. Bliski Wschód - węzeł gordyjski

Demokratyczna administracja Obamy bardzo chciałaby przyspieszyć powrót do rozmów izraelsko-palestyńskich i doprowadzić do zakończenia trwającego dekady konfliktu. Niestety, amerykański prezydent nie ma partnera w izraelskim premierze Beniaminie Netaniahu. "Władze Izraela kontynuują politykę, która do niczego dobrego nie doprowadzi. PremierNetaniahu odrzucił właśnie wezwanie Obamy do wstrzymania projektów osiedli we Wschodniej Jerozolimie" - pisałem 21 lipca 2009 r. w artykule Idą w zaparte.

Kontynuowałem wyłożoną we wspomnianym wpisie myśl w artykule z dn. 26 lipca 2009 r. zatytułowanym Palestyna. Pokój nie apartheid. Przywołując uznanych amerykańskich ekspertów i polityków, m.in. Zbigniewa Brzezińskiego czy Brenta Scowcrofta wskazywałem, jakie warunki powinny być spełnione, aby proces pokojowy mógł ruszyć z miejsca.

Pisałem m.in.: "Niezbędne są wyrzeczenia i dobra wola. Jednak przede wszystkim konieczna jest odwaga rządzących po obu stronach do przełamania pewnego tabu. Otóż, choć milcząca większość popiera obustronne ustępstwa oraz zawarcie pokoju, władze izraelskie i palestyńskie są zakładnikami radykałów, dla których nawet gotowość do jakichkolwiek istotnych ustępstw to gorzej niż zdrada. Po stronie izraelskiej wszelkie inicjatywy pokojowe blokuje prawica oraz partie religijne, po palestyńskiej zaś radykałowie spod znaku Hamasu bądź Islamskiego Dżihadu ".

Nie tylko konfliktem izraelsko-palestyńskim żyje Bliski Wschód. Iran również często przykuwa uwagę obserwatorów. W lipcu pojawiły się doniesienia o formowaniu się interesującej koalicji, której celem byłoby balansowanie rozpychającego się łokciami Iranu. W regionie jest wielu kandydatów do przewodzenia, stąd "naturalne jest połączenie sił przez świecki Egipt, teokratyczną Arabię Saudyjską oraz Izrael, aby powstrzymać Iran i zachować równowagę sił" - pisałem 7 lipca 2009 r.

W kontekście Iranu zastanawialiśmy się także, jaki wpływ na Teheran ma Federacja Rosyjska. W dalszej części dzisiejszego wpisu przyjrzymy się bowiem agendzie spotkania prezydentów Miedwiediewa i Obamy w Moskwie. Relację patron-klient w stosunkach rosyjsko-irańskich opisałem szczegółowo we wpisie z 13 lipca 2009 r. Posiłkując się książką amerykańskiego politologa Stephena M. Walta The Origins of Alliances próbowałem udowodnić, dlaczego założenie o wielkim wpływie Moskwy na decyzje podejmowane przez Teheran jest błędne: "Kluczowa w kwestii podejmowania decyzji dotyczących polityki zagranicznej jest asymetria motywacji. Coś, co dla patrona jest zaledwie jedną z wielu spraw, często bywa sprawą wielce istotną dla klienta. Stąd presja na klienta, aby działał wbrew własnemu interesowi jest z góry skazana na porażkę".

Irańczycy dość swobodnie poczynają sobie natomiast w Libanie, gdzie operuje stworzony przez irańskich Strażników Rewolucji Hezbollah. Stabilność Libanu bardzo poprawiłaby sytuację w całym regionie. Jak napisałabowiem w Polityce Globalnej Marzena Zielińska-Schemaly, przywołując wypowiedź amerykańskiej dziennikarki Sandry McKey, "Liban jest bramą do świata arabskiego i progiem do regionu, który przechodzi ogromne zmiany". Niestety, Libanowi do stabilności daleko.

2. Polityka zagraniczna Obamy

Nowy prezydent bardzo chciał zerwać z wizerunkiem poprzednika, który oparł dyplomację na prostym podziale "kto nie z nami, ten przeciwko nam". Obama nie tylko zamierzał rozróżniać odcienie szarości, ale także współpracować z partnerami, sojusznikami oraz intensywnie działać w ramach organizacji międzynarodowych, byle tylko osiągnąć zakładane cele. Inne kraje miały być konsultowane, a ich zdanie brane pod uwagę. W ramach nowego otwarcia amerykańska administracja zrobiła wiele, aby poprawić stosunki z Rosją. Lipcowa wizyta Obamy w Moskwie już wiele tygodni wcześniej była uznawana za najważniejsze wydarzenie dyplomatyczne 2009 roku.

W komentarzu, opatrzonym nagraniem video, pisałem m.in.: "przełomu nie będzie i spodziewanie się jakichś wielce istotnych decyzji jest niczym innym jak naiwnością". Na agendzie spotkań z Dmitrijem Miedwiediewem oraz Władimirem Putinem znalazły się rozbrojenie atomowe, tranzyt zaopatrzenia dla sił amerykańskich w Afganistanie, Gruzja, irański program atomowy oraz tarcza antyrakietowa. Postępów (słusznie) można się było spodziewać głównie w kwestii rozbrojenia i Afganistanu. Patryk Gorgol na łamach Polityki Globalnej komentował wizytę Obamy w następujący sposób: "Wizyta Obamy jest ważna, bo dużo łatwiej być prezydentem Stanów Zjednoczonych mając dobre stosunki z Rosjanami. Rozbieżności są ogromne, ale są też wspólne interesy".

O tym, kto stoi za amerykańską polityką zagraniczną w administracji Obamy zastanawiał się w Polityce Globalnej Jan Barańczak. "W mediach rzadko słyszymy takie nazwiska, jak Slaughter, Takeyh lub Daalder. I nie ma w tym nic dziwnego – ludzie kryjący się pod nimi nie są od brylowania przed publiką. Są od badania, myślenia i doradzania najważniejszym decydentom w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych", pisał Barańczak. W kontekście Iranu warto zapamiętać nazwisko Raya Takeyha, które wielokrotnie będzie pojawiało się na łamach niniejszego bloga.

Takeyh, ekspert Council on Foreign Relations, twierdzi bowiem, że "zIranem da się rozmawiać w praktyczny i konstruktywny sposób". Nie będzie to łatwe, ale lata antagonistycznej polityki wobec islamskiej republiki nie przyniosły żadnego pozytywnego efektu.

3. Nabucco - miraż czy pożyteczny projekt?

"Długo uznawany za martwy zanim się narodził projekt Nabucco odżył 13 lipca br., gdy odpowiednie umowy międzyrządowe pomiędzy Austrią, Bułgarią, Rumunią, Węgrami a Turcją zostały podpisane w Ankarze" - tak rozpoczyna się mój wpis z dn. 31 lipca 2009 r. zatytułowany Rozgrywka o Nabucco. Podlinkowany artykuł jest dość długi, stąd pozwolę sobie przytoczyć jeszcze tylko krótki fragment konkluzji: "Obserwacja postępów, bądź ich braku, w realizacji Nabucco będzie bez wątpienia interesująca, a ilość zaangażowanych graczy sprawia, że należy spodziewać się rozmaitych zwrotów akcji".

O przełomie (który może nie być przełomem) w sprawie Nabucco pisali także, na łamach Polityki Globalnej, Robert Amsterdam - adwokat Michaiła Chodorkowskiego oraz publicysta Patryk Gorgol. Amsterdam pisał m.in.: "Jednak polityczna jedność Europy w trudnych kwestiach takich jak energetyka nigdy nie była jej mocną stroną, nawet w najlepszych czasach. W dodatku, jak dowiodła historia “wypożycz sobie kanclerza”, rosyjska strategia niszczenia i umów bilateralnych zamiast zbiorczych to wciąż groźny wróg. Wielcy narodowi producenci we Francji, Niemczech czy Włoszech wciąż chcą korzystać z rosyjskich źródeł w zamian za opuszczenie wschodnich członków Unii". Amsterdam cytował za Financial Timesem: "Nabucco to prawdziwy test tego, czy Unia będzie w końcu potrafiła osiągnąć jednomyślność w kwestii energetyki".

Gorgol zwracał zaś uwagę na problemy z zakontraktowaniem wystarczającej ilości gazu: "Europejczycy muszą zupełnie zmienić swoje nastawienie do projektu, bo zapowiada się na to, że nie tylko gazu będzie za mało, ale jednocześnie będzie on diabelsko drogi. Podpisanie umowy nie jest więc żadnym przełomem, a kolejnym małym krokiem. Nabucco przestanie być projektem widmo, gdy zostaną podpisane umowy na dostarczenie gazu".

Bonusowe materiały

Dziś polecam dwa teksty z portalu Polityka Globalna: Służby specjalne i ich wpływ na politykę Władimira Putina, autorstwa Mariusza Webera, doktoranta w Instytucie Studiów Politycznych PAN oraz artykuł Jana Barańczaka pt. Geopolityka emocji. Życzę udanej lektury. Jednocześnie zachęcam do podzielenia się w komentarzach refleksjami dotyczącymi powyższych tematów i artykułów, a także wskazania własnych propozycji lipcowych wydarzeń, o których powinniśmy pamiętać.

Piotr Wołejko

 

Wcześniejsze podsumowania: styczeń, luty, marzec, kwiecień, maj, czerwiec.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka