Piotr Wołejko Piotr Wołejko
83
BLOG

Strategia polskiej polityki zagranicznej na XXI wiek (cz. 5)

Piotr Wołejko Piotr Wołejko Polityka Obserwuj notkę 0
Dziś fragment definiujący trzeci z głównych interesów narodowych Polski, który zamyka tę część opracowania. W poniedziałek i wtorek przedstawimy "strategię podwójnego zaangażowania" - najlepszy naszym zdaniem sposób obrony i promocji polskich interesów w otaczającym świecie. Bedą to ostatnie fragmenty publikacji. Całość manifestu/strategii dostępna jest na portalu PolitykaGlobalna.pl (również w wersji pdf). Życzymy dobrej lektury i czekamy na komentarze!

Jan Barańczak, Piotr Wołejko - redaktorzy portalu PolitykaGlobalna.pl


3.Bezpieczeństwo narodowe – realistyczne minimalizowanie zagrożeń

Przypomnijmy: pod pojęciem bezpieczeństwa narodowego rozumiemy działania państwa podejmowane na rzecz jego przetrwania. Są to zarówno działania dyplomatyczne zmierzające do pozyskiwania sojuszników oraz oddalania ryzyka i zagrożeń, jak i powiększanie siły gospodarczej celem ułatwiania i wymuszania współpracy oraz posiadanie nowoczesnej i silnej armii. Dodatkowo dochodzi do tego wykorzystywanie służb specjalnych do likwidowania lub zmniejszania zagrożeń oraz zapewniania niezbędnych informacji, odpowiednie działania służb kontrwywiadowczych, utrudniających wrogie działania innych państw, a także utrzymywanie strategicznej infrastruktury w optymalnym stanie (m.in. system energetyczny). Zapewnienie krajowi bezpieczeństwa jest więc zadaniem wymagającym podjęcia odpowiednich działań w sferze 1) dyplomatycznej, 2) gospodarczej, 3) militarnej oraz 4) wywiadowczej.

Oceniając obecny stan bezpieczeństwa Polski należy stwierdzić, że nie istnieją krótko- i średnioterminowe zagrożenia natury militarnej (ad. 3). Żaden z sąsiadów ani jakiekolwiek inne państwo nie zagraża istnieniu bądź integralności terytorialnej Rzeczypospolitej Polskiej. Nasze bezpieczeństwo jest wzmacniane przez członkostwo w NATO, przy wszystkich zastrzeżeniach do obecnego stanu tej organizacji.

Poprawić relacje z sąsiadami

Obawy budzą natomiast pozostałe elementy mapy bezpieczeństwa. Stosunki Polski z sąsiadami oraz krajami regionu (ad.1) można uznać co najwyżej za przeciętne. Po części wynika to z nikłej wymiany handlowej, jednak większe znaczenie ma ignorowanie przez Warszawę państw ościennych i skupianie się na relacjach z głównymi rozgrywającymi w Unii Europejskiej (Niemcy, Francja) oraz Rosją (nieśmiałe próby ocieplenia relacji podejmowane od jesieni 2007 r.). Inicjatywy takie jak Grupa Wyszehradzka, czyli spotkania przywódców Polski, Czech, Słowacji i Węgier, nie odgrywają większej roli w kształtowaniu wzajemnych stosunków. Rzekome partnerstwo z państwami bałtyckimi to też w dużej mierze fikcja i próba tworzenia przez polską dyplomację tzw. faktów medialnych. Nawet stosunki z Ukrainą, do której większość polskiej sceny politycznej czuje szczególną sympatię, pozostawiają wiele do życzenia. Stan relacji z sąsiadami jest poprawny, ale nic więcej. Wystarcza to do zapewnienia bezpieczeństwa, ale pozostawia niedosyt wynikający ze świadomości niewykorzystania szans.

Więcej realizmu

Polska dyplomacja jako taka sprawia wrażenie nieefektywnej, pozbawionej idei przewodniej, dalekosiężnych celów, które nasz kraj powinien realizować już dziś. Zdaje się, że realizujemy politykę zagraniczną opartą na fałszywej przesłance własnej wyjątkowości, siły czy wielkiego znaczenia. Sytuację dobrze opisuje cytat z „Grobu Agamemnona” Juliusza Słowackiego: „Polsko! lecz Ciebie błyskotkami łudzą; pawiem narodów byłaś i papugą; A teraz jesteś służebnicą cudzą”. Widać to w ignorowaniu mniejszych partnerów i stawianiu na duże kraje europejskie (głównie Niemcy) oraz ignorowaniu NATO jako całości oraz próbie ułożenia szczególnych relacji ze Stanami Zjednoczonymi w sferze bezpieczeństwa. Afganistan, Irak, tarcza antyrakietowa – wszystkie te przedsięwzięcia miały za cel pokazanie Amerykanom naszej lojalności i gotowości do poświęceń z nieśmiałą nadzieją na wzajemność.

Życzeniowość takiego myślenia, nie popartego jakimikolwiek działaniami dyplomatycznymi, aż biła po oczach i skończyła się tak, jak musiała się skończyć. Co gorsze jednak, podczas próby zbliżenia się do Stanów Zjednoczonych zaniechaliśmy intensywnych działań w NATO, których celem byłoby wzmocnienie Sojuszu po wstąpieniu do niego nowych państw. W efekcie nie mamy ani szczególnych stosunków z Ameryką, ani silnego NATO. Oczywiście, sami niewiele mogliśmy zdziałać w Sojuszu, ale od tego jest dyplomacja, aby budować sojusze zdolne do przeprowadzania zmian.

Inwestować w infrastrukturę energetyczną

Sfera gospodarcza (ad.2) była już szerzej omawiana powyżej, stąd tutaj tylko kilka uwag dotyczących stanu naszej infrastruktury. Niestety jest bardzo źle. Stan dróg oraz szlaków kolejowych jest fatalny. Jednak najgorzej jest z infrastrukturą energetyczną, która jest tak przestarzała i niewydolna, że nie trzeba wcale żadnego ataku państwa trzeciego, ani nawet zamachu terrorystycznego, żeby pozbawić prądu większość Polaków i uniemożliwić szybkie naprawienie awarii. Wystarczy silniejsza wichura czy większe opady śniegu, a cała Polska może zostać sparaliżowana.

Potrzebna jest klarowna polityka energetyczna oraz dobre prawo, które przyspieszy procedurę inwestycyjną i uczyni ją bardziej transparentną. Odejście od elektroenergetyki opartej na węglu jest w zasadzie przesądzone, należy więc zastanowić się nad wykorzystaniem innych źródeł energii. Jedną z alternatyw wartych rozważenia jest energetyka jądrowa. Nowoczesne technologie praktycznie eliminują prawdopodobieństwo awarii, a rozwój technologii być może rozwiąże w najbliższych dekadach problem składowania odpadów radioaktywnych. Odpowiednia polityka informacyjna może przekonać społeczeństwo do zalet energetyki jądrowej. Bez względu jednak na źródło energii które wybierzemy, decyzji tej musi towarzyszyć refleksja, kalkulacja strat i zysków, będących rezultatem zmniejszania wykorzystania węgla w produkcji prądu.

Dla zapewnienia Polsce bezpieczeństwa energetycznego, czyli stabilnych dostaw surowców energetycznych oraz energii do odbiorców, potrzebne są tak prozaiczne, lecz niezbędne działania jak modernizacja bloków energetycznych czy budowa nowych elektrowni, a także analogicznych działań dotyczących sieci przesyłowych energii elektrycznej. Potrzebujemy również magazynów ropy i gazu, które zapewniłyby normalne funkcjonowanie gospodarki oraz obywateli w razie problemów z dostawami paliw. Trzeba stworzyć także odpowiednie połączenia z systemami elektroenergetycznymi i gazowymi państw trzecich, które pozwoliłyby na import w sytuacji krytycznej. Ich brak to wina również Unii Europejskiej, która deklaratywnie promując omawiane połączenia, w rzeczywistości robi niewiele).

Rzeczywista dywersyfikacja

Polska nie może pozwolić sobie na luksus skupienia uwagi wyłącznie na inwestycjach w infrastrukturę. Drugim filarem bezpieczeństwa energetycznego jest bowiem dywersyfikacja. Jest to słowo w naszym kraju niemal już mityczne, wykorzystywane przez polityków głównie do wewnętrznej walki politycznej. Dyskusja o bezpieczeństwie energetycznym w Polsce sprowadza się w zasadzie do rytualnego pytania: „zakręcą czy nie zakręcą?”, dotyczącego oczywiście Rosji z jej symbolicznym „kurkiem gazowym”. Dwa kryzysy gazowe na przestrzeni ostatnich trzech lat (wstrzymanie przez Rosję dostaw gazu na Ukrainę, a przez to na Zachód, w tym do Polski) podsyciły tylko obawy przed Moskwą i manipulowaniem przez nią dostawami gazu jako metodą walki politycznej.

Wskazuje się również, że Polska jest dla Rosji mało znaczącą konsumentką, więc z nami Rosja może sobie pozwolić na więcej niż np. z Niemcami. Pomysł budowy gazociągu północnego (Nord Stream) jest dla niektórych dowodem na złe zamiary Rosji, która chce ponad głowami Polaków dogadać się z Niemcami i tym samym uniezależnić się od transportu przez Polskę (Jamał), jednocześnie wzmacniając swoją gazową władzę nad naszym krajem. Atmosfera podejrzeń wobec Rosji zbiegła się z okresem niemalże zamrożenia wzajemnych stosunków. Obecnie widać trend przeciwny, próbę bardziej pragmatycznego podejścia do skomplikowanej sprawy stosunków z Rosją.

Dywersyfikacja, czyli znalezienie dodatkowych źródeł surowców energetycznych, jest decyzją stricte polityczną, która może jednak być kosztowna dla obywateli. Spór między dogmatykami przeciwnych obozów, zwolenników uniezależnienia od Rosji za wszelką cenę, a biznesowymi pragmatykami wskazującymi na rachunek ekonomiczny, nie zbliża Polski ani o krok w stronę podjęcia długoterminowej decyzji. Niestety, Polska nie jest położona wystarczająco blisko bogatych w ropę państw regionu Zatoki Perskiej, nie możemy więc wybrzydzać pomiędzy Arabią Saudyjską, Iranem a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Położenie geograficzne determinuje w naszym przypadku ekonomię, tzn. ropa czy gaz z Rosji będą dla nas najtańszą opcją (wyłączając wydobycie krajowe, dalekie od satysfakcjonującego stanu w przypadku gazu ziemnego; obecnie pokrywa ono trzecią część zapotrzebowania). Alternatywne źródła surowców będą kosztowniejsze, co może w negatywny sposób przełożyć się na konkurencyjność polskich przedsiębiorstw. Tak jednak być nie musi, gdyż zawsze możliwe jest zmniejszenie kosztów chociażby poprzez zwiększenie produktywności.

Silna armia i skuteczne służby specjalne

Przechodząc do armii (ad.3), która stanowi kluczowy element bezpieczeństwa narodowego, należy stwierdzić, że jej stan nie jest zadowalający. Jedynym korzystnym procesem jest obecnie tylko zdobywanie doświadczenia bojowego w misjach zagranicznych. Dla każdej armii takie doświadczenie jest bezcenne, nawet jeśli nie wykorzystujemy zdobytej wiedzy w sposób optymalny. Niestety, na tym plusy się kończą. Profesjonalizacja armii przebiega tylko na papierze, a wojsku brakuje profesjonalnych i dobrze wyszkolonych żołnierzy oraz nowoczesnego sprzętu w niezbędnych ilościach. Jak w większości europejskich armii, większość naszych żołnierzy nie nadaje się do walki na froncie.

Co więcej, w wojskowych magazynach, jednostkach i na poligonach przedpotopowy sprzęt. Nie lepiej jest w przypadku lotnictwa czy marynarki wojennej, o której kilka miesięcy temu wysocy urzędnicy państwowi mówili, że praktycznie nie istnieje. Bez poważnej strukturalnej reformy sił zbrojnych oraz zwiększenia nakładów, Polska będzie łudziła się posiadaniem armii zdolnej do obrony kraju. Przykro to mówić, ale polskie wojsko nadaje się przede wszystkim na parady z okazji rozmaitych świąt narodowych, a tylko niewielka część może zostać uznana za prawdziwą armię, gotową do walki.

Na koniec zostały służby specjalne (ad.4), głównie wywiad i kontrwywiad. W ostatnich latach byliśmy świadkami istotnych reform i przekształceń w tej sferze. Laikom trudno ocenić efekt tych zmian, lecz wśród specjalistów dominuje pogląd, że służby wojskowe zostały osłabione. Dodatkowo skuteczność naszych służb poddaje w wątpliwość dość powszechne przekonanie o dużych wpływach obcej, głównie rosyjskiej, agentury w Polsce. Jeśli nie potrafimy przeciwdziałać obcym wywiadom na naszym terytorium, istnieje poważna wątpliwość, czy sami potrafimy skutecznie działać poza granicami Polski. Z braku odpowiednich informacji nie można jednak dokonać rzetelnej analizy. Jedno wiemy na pewno – ujawnianie list agentów nie zwiększa, delikatnie mówiąc, atrakcyjności tego zawodu i jest autosabotażem.

Jan Barańczak, Piotr Wołejko - redaktorzy portalu PolitykaGlobalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka