Do napisania tego artykułu przywiodła mnie potrzeba podzielenia się z Czytelnikami owocami moich wieloletnich badań nad zagadnieniem psychomanipulacji w sektach destrukcyjnych.
A przecież techniki manipulacji warto znać, choćby po to, aby skutecznie bronić się przed ludźmi, którzy posiedli ich znajomość i nie zawahają się, aby ich w odpowiednim momencie użyć.
Wszelkie instytucje totalitarne potrzebują psychomanipulacji. Każdy przedstawiciel formacji totalitarnej jest szkolony w zakresie manipulowania innymi ludźmi. To podstawa, abecadło, niezbędne minimum, aby sprawnie zarządzać organizacją totalitarną. Do takich właśnie organizacji zaliczają się sekty destrukcyjne.
W kraju krąży kilka obiegowych i płytkich opinii na temat sekt. Pierwsza z nich głosi, że sekty to grupy niegroźnych wariatów. To poważny błąd, który bagatelizuje problem. Po pierwsze sekty są organizacjami groźnymi, bowiem są totalitarne. Ich totalitaryzm wyraża się w tym, że ingerują w każdą sferę życia swoich członków, a skutki tych ingerencji są groźne dla ich zdrowia i życia. Ponadto - i to warto sobie zapamiętać na całe życie - byle kto nie zakłada sekty. Przywódcami, czy też liderami sekt są osoby posiadające ponadprzeciętny zakres kompetencji w dziedzinie psychomanipulacji. Są to często osoby wybitne i do bólu racjonalne. Bywa, że liderami są znani aktorzy lub pracownicy naukowi uniwersytetów. Aby być liderem sekty, potrzeba dużej wiedzy i doświadczenia.
Druga plotka, która krąży wśród ludzi mówi, że do sekt wstępują słabeusze bądź ludzie myślący w irracjonalnych kategoriach. Wedle tej opinii, nie można zwerbować do sekty człowieka silnego i racjonalnego. Nic bardziej błędnego. Sekta jest pewną strukturą, w której każdy ma przydzieloną sobie funkcję. Są w sekcie werbownicy, przywódcy, księgowi, teoretycy, pisarze, politycy, piarowcy itd. Sekta przypomina organizm, który aby sprawnie funkcjonować musi przyciągać ludzi inteligentnych, twórczych i kompetentnych. Któż by chciał zarządzać instytucją pełną nieporadnych debili? Każda szanująca się sekta celuje w ludzi, którzy mogą pociągnąć całą organizację do góry. Szukają ludzi wybitnych, mocnych i racjonalnych. Tylko oni mogą stać się lokomotywami organizacji. Oczywiście do sekt wpadają także ludzie, którzy w określonym momencie życia byli z jakiegoś powodu słabsi lub zdołowani. Nie zmienia to jednak faktu, iż sekta gustuje przede wszystkim w ludziach mocnych i inteligentnych. Jeśli już to wiemy, warto odpowiedzieć na pytanie: jak oni to robią?
Po pierwsze musicie wiedzieć, że nie ma na tym świecie ludzi „nie do zrobienia”. Każdego można oszukać, zbajerować lub złamać (celowo osłabić, a następnie zaoferować „pomocną dłoń”). Im bardziej wyrafinowani są sekciarze, tym bardziej subtelnych metod używają, aby swoje ofiary wciągnąć w swoją matnię. Żeby zrozumieć mechanizmy działania sekty, musisz Czytelniku wczuć się w psychikę sprawców.
Z punktu widzenia liderów sekty, pierwszym podstawowym zabiegiem, jaki należy poczynić, jest budowa pozytywnego wizerunku w społeczeństwie. Nikt nie zgodzi się na uczestnictwo sekcie destrukcyjnej, jeśli będzie posiadał choćby podstawową świadomość tego, co mu grozi. Dlatego sekta robi wszystko, aby wyglądać na grupę ludzi nieskazitelnych. Jeśliby ktoś pytał: wszyscy członkowie sekty są szczęśliwi, zdrowi, wyspani i pojedzeni. Żadnych nadużyć, manipulacji i wyzysku. Działają dla dobra wspólnego i dla wyższych humanitarnych celów. Doskonalą swoje zdolności. Uczą się języków. Przywódcy sekty są osobami świętymi, które nigdy nikogo nie skrzywdziły i nie oszukały. W rzeczywistości jest dokładnie na odwrót, dlatego większość nakładów czasu i pracy idzie na skuteczną dezinformację i budowanie pozytywnego wizerunku w społeczeństwie. Idealnym rozwiązaniem jest, kiedy sekta wcale za sektę nie uchodzi. Jest dajmy na to pobożną grupą religijną, prężną organizacją charytatywną lub instytucją edukacyjną, w której można nauczyć się języków obcych i poznać tajniki psychologii.
Dzięki takim zabiegom w zakresie „piaru”, ludzie stykają się z sektami, nie wiedząc nawet, z czym mają do czynienia. Często się zdarza, że bliscy osób, które zostały wciągnięte przez wiele lat myślą, że córka lub syn działa w organizacji pozarządowej lub chodzi na kursy psychologii.
Omówiliśmy więc pierwszą podstawową psychomanipulację, którą stosują sekty - dezinformację. Sekty nieustannie kreują swój pozytywny wizerunek, aby przyciągać nowe osoby. Bowiem w większości przypadków sekciarze mają do czynienia z racjonalnymi graczami, czyli osobami, które działają na własną korzyść. Gdyby zawczasu ujawniono im całą prawdę o grupie, do której wchodzą, z pewnością wycofaliby się, ponieważ byłoby to sprzeczne z ich osobistym interesem.
Bombardowanie miłością
Jednak w większości przypadków bombardowanie miłością (tudzież bombardowanie przyjaźnią) przebiega w bardziej wyrafinowany sposób. Otóż, jak wspomniałem, każdy z nas odczuwa mocną potrzebę bycia szanowanym, kochanym i podziwianym. Grupy destrukcyjne doskonale rozumieją tę potrzebę, dlatego też, jeśli zależy im na zaskarbieniu sobie przychylności nowego członka, nieustannie chwalą go, admirują i podkreślają jego ponadprzeciętne zdolności. Tego rodzaju gra dostarcza wiele radości zarówno osobie bombardowanej jak i osobom, które ją bombardują. W ten sposób można osiągnąć bardzo mocne sprzężenie zwrotne. Dzięki temu wytwarza się pozytywna więź pomiędzy sektą a werbowaną osobą, i warto podkreślić, że więź owa może trwać bardzo długo, a jej skutki są opłakane.
Sekty destrukcyjne opanowały ową technikę do perfekcji. Wiedzą, iż kiedy osoba bombardowana zasmakuje w radości bycia kochaną i podziwianą, instynktownie będzie chciała do tego wracać. Werbownicy doskonale wyczuwają, w jaki sposób i kiedy wzmocnić pozytywne sygnały oraz kiedy je odebrać. To działa, jak kij i marchewka. Kiedy chodzisz na spotkania, masz dobre zdanie o sekcie i zaczynasz utożsamiać własne cele z celami organizacji, żyjesz w błogostanie, nieustannie celebrujesz swoją wielkość, dobroć i adekwatność – jesteś kochana/y. Jeśli jednak zaczynasz coś podejrzewać, wtedy miłość i szacunek są ci odbierane. Jest to bardzo przykry stan i przypomina bolesny upadek z dużej wysokości. Dlatego też osoby poddawane tej technice zazwyczaj porzucają złe przeczucia, chcąc na powrót oddać się miłosnym uniesieniom.
Warto dodać, iż bombardowanie miłością lub przyjaźnią ma na celu nie tylko zbudowanie bardzo toksycznej relacji, ale i także zmianę np. preferencji seksualnych i światopoglądu. Wmawia się takim osobom, iż kiedy przyłączą się do grupy wyzwolą się seksualnie oraz intelektualnie, co przecież jest kompletnym kłamstwem. Wystarczy spojrzeć np. na Czechów, Francję i GB, gdzie seks wyzwolony, e.g. grupowy i palenie marihuany mają wymiar świecki i są społeczną normą w zlaicyzowanych państwach, podobnie, jak edukacja może mieć charakter sprzyjający autentycznemu rozwojowi indywiduum w zakresie światopoglądu, talentów, wiedzy i umiejętności. Dlatego warto porównywać uczelnie w międzynarodowych rankingach.
W międzyczasie sekta wdraża już w życie nową manipulację, w której chodzi o to, aby osoba werbowana odcięła się od osób, które mogą jej udzielić wsparcia. Jest to bardzo ważne, aby wnętrze umysłu osoby werbowanej zostało całkowicie opanowane przez ludzi tworzących sektę. Tylko wtedy kontrola świadomości może przebiegać we właściwy sposób. Aby sterować człowiekiem, trzeba opanować jego myśli. W organizacjach totalitarnych kontrola musi być absolutna i bezdyskusyjna, dlatego sekty dążą do tego, aby pokłócić nowego członka z jego dotychczasowym otoczeniem. Każda osoba, która mogłaby dostarczyć członkowi prawdziwych informacji na temat sekty, musi zostać od członka/ini oddzielona.
Najłatwiej to zrobić w ten sposób, aby najpierw dowiedzieć się kto to taki, a następnie skłócić go z neofitą/ką. Sekty zbierają informacje o swoich nowych członkach, o relacjach, jakie panują w rodzinie, w szkole, w pracy i wśród przyjaciół. Dla przykładu, kiedy dowiedzą się, że matka powiedziała córce przykre słowo, że ojciec na nią kiedyś nakrzyczał lub że przyjaciółka obgaduje ją za plecami, wtedy wmawiają werbowanej osobie, że najbliżsi są źli i jej nie kochają. Ba, nie szanują i gardzą nią. Gorzej, pomiatają i traktują jak szmatę! Sekciarze muszą nieustannie powracać do tego motywu i wzmacniać negatywne skojarzenia. Kłamstwo powtarzane tysiąc razy w końcu stanie się prawdą.
Sekta negatywnie nastawia nowego członka do osób, które dawały jej siłę i wsparcie i mogłyby jej go udzielić w przyszłości. Wyolbrzymiają drobne wpadki bliskich osób, tworząc fałszywą wizję ich dotychczasowych relacji. Zmyślają fakty i prowokują nowe zdarzenia. Kolejna kłótnia to kolejny dowód, że rodzina cię nie kocha, a przyjaciółka nienawidzi. Ludzie nie rozumieją dlaczego córka odcina się rodziny i przyjaciół. Nie rozumieją dlaczego sami nagle zmienili do niej stosunek. A przecież to takie proste – „prawdziwą miłość” i „szacunek” znajduje „tylko w sekcie”.
Istnieje kilka ciekawych technik manipulacyjnych, które skutecznie osłabiają zdolności krytyczne najtęższych umysłów. Są nimi:
Ograniczanie snu, pożywienia oraz ciężka praca
Wiele osób, z którymi rozmawiałem nie pojmowało, jak zdrową i racjonalnie myślącą osobę można zmusić do tego, aby nie jadła i nie spała. „Przecież od razu zorientowałaby się, że coś tu nie gra”. Wszystko stanie się jasne i kiedy przekonamy się, jak tego rodzaju psychomanipulacje wyglądają w praktyce. Wdraża się je albo odgórnie, czyli "metodą na chama" lub "metodą drobnych kroczków". Posłużę się prostym przykładem. Kiedy ktoś poprosi cię o grosik, dasz grosik, ponieważ suma jest błaha i nie wyrządzi szkody twoim finansom. Kiedy ta sama osoba poprosi się cię o dwa grosze, znowu jest dasz, bo już się zaangażowałeś. Potem dasz złotówkę, dychę, a w przyszłości stówkę, itd.
Nikt nie zgodzi się na to, aby nie jeść i nie spać przez całą dobę lub dajmy na to tydzień. To oznaczałoby duże wyrzeczenia, które nie przynoszą żadnych racjonalnych korzyści. Ale prawie każdy da się namówić delikatne ograniczenie spożywanych kalorii lub na spanie tylko 7 godzin dziennie. Zwłaszcza, jeśli obdarzeni autorytetem liderzy powołają się na naukowe lub pseudonaukowe prawdy mówiące, iż po pierwsze długi sen szkodzi zdrowiu (tego rodzaju publikacje często pojawiają się w prasie), a zbyt obfita dieta grozi otyłością i kłopotami z układem krążenia. Któż nie chciałby by być szczupły i zdrowy? Która kobieta nie chciałaby być smukła i piękna jak top modelka? Który mężczyzna nie chciałby pozbyć się brzuszka i podbić swych notowań na rynku seksualnej atrakcyjności?
Powodów, aby zgodzić się na ograniczenie snu i pożywienia może być wiele. W społeczeństwie chodzi fama, iż „dieta wegetariańska jest zdrowsza i szlachetna”, a „kto wcześniej wstaje, temu pan Bóg daje”. Dla wielu osób rezygnacja z dłuższej drzemki lub ze spożywania białka zwierzęcego, może posiadać dodatnie walory. Zaczyna się od drobnych ustępstw, a kończy na nieustannych wyrzeczeniach.
Jeśli idzie o ciężką pracę, mechanizm działania jest ten sam, co w poprzednich przypadkach. Popracujesz godzinkę dłużej, będziesz mieć więcej pieniędzy. Popracujesz na rzecz wspólnoty, obdarzą cię szacunkiem i zaufaniem. Zatem aranżujesz spotkania, czytasz ich książki i publikacje, piszesz elaboraty, potem zarywasz nocki, aby dać z siebie więcej i więcej.
Osoby poddane działaniu takiego programu (bezsenność, zła dieta, ciężka praca), w zależności od intensywności i czasu jego trwania oraz osobistej odporności organizmu, przestają myśleć racjonalnie. Zamieniają się w bezmyślne maszyny „sterowane przez urojone byty, bogów, szatanów, kosmiczne energie” (vide: A. Kępiński „Schizofrenia”). Jak wynika z badań naukowych, deprywacja snu prowadzi do poważnych kłopotów z prawidłowym funkcjonowaniem systemu nerwowego, przede wszystkim mózgu. To właśnie w czasie snu system nerwowy człowieka regeneruje się, odświeża i odnawia swoje zasoby. Osoby, które mało śpią, stają się nerwowe, przeczulone i zdekoncentrowane. Po dłuższym okresie popadają w czasowe psychozy, mają halucynacje, widzą ogień, kontaktują się z bogiem lub obcymi cywilizacjami (kosmitami). A co najważniejsze stają się zewnątrzsterowne. Służą.
Deprywacja pożywienia, w tym białek zwierzęcych, prowadzi do wycieńczenia organizmu. Tacy ludzie stają się słabsi fizycznie i duchowo, tracą pewność siebie, stają się bardziej podatni na sugestie. W konsekwencji zmieniają radykalnie swój stosunek do życia i do własnej osoby, łatwiej im przychodzi rezygnacja z indywidualnego stylu życia (to działa także w sytuacji bezsenności). Szybko zapominają o swoich własnych potrzebach, ambicjach i planach. Zmianie ulega ich osobowość. Każdej sekcie zależy na tym, aby oryginalną, prawdziwą i autentyczną osobowość członka sekty zamienić na nową pseudotożsamość – kultową. To przypomina fabułę filmu pt. „Tożsamość Bourne’a”. Pewnego dnia facet się budzi i nie wie kim był w przeszłości. Wie tylko tyle, że ktoś mu wepchnął w dłoń pistolet i nakazał zabijać ludzi. Zaczyna podejrzewać, że ktoś porządnie namieszał w jego mózgu, co niestety jest prawdą. To samo dzieje się w sektach. Nowi członkowie zostają poddani „reformie myślenia” (vide tekst : Robert J. Lifton „Brainwashing in China…”). Uczą się nowych zachowań i reakcji na otoczenie. Jeśli reforma myślenia się powiedzie, utożsamiają cele organizacji z własnymi celami, choćby nawet zakładały łamanie prawa lub krzywdzenie bliskich osób.
Czy teraz drogi Czytelniku pojmujesz jak łatwo racjonalną i krytycznie myślącą osobę przerobić na zewnątrzsterownego robocika, który uwierzy w najśmielsze fantazje śmiejącego się z jego naiwności lidera?
Szantaże
Najgorsze w tym wszystkim jest, iż jeśli osoba zmanipulowana, po jakimś czasie podejmie próbę ucieczki, sekta z pewnością zrobi wszystko, aby ją zatrzymać. Sekty niechętnie pozbywają się swoich członków, bowiem bardzo obawiają się publicznej demaskacji swojej prawdziwej natury oraz utraty środków finansowych, dostępu do seksu, władzy i kontroli. To wszystko, co wiemy o istniejących sektach i metodach ich działania pochodzi z relacji świadków, którzy poznali ich praktyki i trafili do ośrodków udzielających wsparcia ludziom poszkodowanym przez kulty destrukcyjne. Dzięki temu możliwa jest budowa bazy danych nt. sekt, która przydaje się w akcjach niosących pomoc lub akcjach prewencyjnych. To nieocenione źródło informacji, które pomaga ludziom. Mimo wszystko na świecie, a także w naszym kraju, istnieje wiele sekt, które nie zostały jeszcze opisane. Zaciekle strzegą swoich tajemnic, stosując groźby i szantaże, szafując wyrokami śmierci (vide: „Syndrom sztokholmski”).
Wielokrotnie zdarzało się, że sekty groziły lub zabijały osoby, które mogłyby udzielić informacji nt. ich działalności. Jednym z bardziej znanych przypadków była tragedia, która wydarzyła się w Gujanie. Chodzi o sektę „Świątynia Ludu” założoną w 1953 r. w Stanach Zjednoczonych przez Jima Jonesa, który, aby zataić niezgodne z prawem praktyki stosowane wobec wiernych, przeniósł sektę w głąb gujańskiej dżungli. Tam członkowie Świątyni zbudowali sobie obóz, w którym mieszkali, pracowali i składali hołdy przywódcy, który obwieścił się inkarnacją Jezusa. Dzięki interwencji zatroskanych członków rodzin oraz aktywności dziennikarzy, amerykański rząd, który już wcześniej interesował się działalnością Jonesa, manipulacjami, inwigilacją i torturami, został zobligowany, aby wyjaśnić sprawę. Wraz z grupą dziennikarzy wysłano do Gujany kongresmena Leo Ryana, który miał naocznie potwierdzić informacje dotyczące łamania Praw Człowieka przez Jonesa i jego ludzi.
Oczywiście Jones szybko zorientował się, iż jeśli Ryan wróci żywy do USA i przekaże do opinii publicznej te informacje, jego losy będą policzone. Dlatego też w drodze powrotnej na lotnisko kongresmen wraz z dziennikarzami zostali ostrzelani z karabinów maszynowych. Ryan i kilka towarzyszących mu osób poniosło śmierć na miejscu. Zaledwie jednemu dziennikarzowi udało się cało powrócić do Stanów Zjednoczonych, ale to wystarczyło, aby sektę Jonesa kompletnie zdyskredytować w oczach świata. Świadomy tego guru, który, jak wynika z relacji jego syna, miał poważne zaburzenia spowodowane nałogowym zażywaniem kokainy, podjął decyzję, aby wszystkich wiernych wymordować, a następnie popełnić samobójstwo. Używając megafonu namówił swoich poddanych, aby dobrowolnie zażyli truciznę. W zajściu tym śmierć poniosło ponad 900 osób. Przypadek ten uzmysławia, jak bardzo liderzy sekt obawiają się demaskacji. Jones nie mógł pozostawić przy życiu kogokolwiek, kto mógłby ujawnić patologiczne stosunki panujące w sekcie. Wierni mieli zabrać tajemnicę do grobu.
Wiele sekt, także w naszym kraju, zastrasza i wydaje wyroki śmierci na byłych członków lub pracowników Centrów Informacji ds. Sekt. Te szantaże przybierają różnorakie formy. To mogą być telefony z pogróżkami, donosy, napaści i pobicia. Często groźby o charakterze kryminalnym. Straszą członków, ich rodziny, centra informacji, prasę, a nawet Policję i Prokuraturę. Każdy, kto mógłby coś powiedzieć lub zrobić dla dobra poszkodowanych, stanowi dla grupy śmiertelne zagrożenie. Z moich obserwacji wynika, że liderzy sekt nie cofną przed niczym, aby uchronić pozytywny wizerunek przed publiczną demaskacją.
Dlatego osoby, które odeszły z sekty żyją w nieustannym poczuciu zagrożenia. Wtedy powinni szukać merytorycznej pomocy oraz duchowej siły w Centrach Informacji ds. Sekt lub w grupach wsparcia tworzonych przez byłych członków i rodziny poszkodowanych. Stosowna może być także pomoc niektórych policjantów, polityków i dziennikarzy.
Specjaliści ds. Sekt doradzają, aby osoby spokrewnione i zaprzyjaźnione z ofiarami sekty budowały własne grupy wsparcia, które udzielałyby byłym członkom pomocy w tym kryzysowym momencie życia. Grupy owe powinny rozrastać się na wzór gałęzi drzewa. Każda osoba z grupy podstawowej może stworzyć nową grupę, itd. W ten sposób w tempie wykładniczym można stworzyć rozbudowaną sieć osób wspierających. Zaletą tego rodzaju rozwiązania jest to, iż jeśli osoba z pewnej grupy zostanie zaszantażowana przez sektę, wtedy może uzyskać pomoc ze strony osób z grup spokrewnionych. Dzięki temu wspierający poczują się pewniej i będą mieli większą szansę na odniesienie sukcesu. Jak mówi stara prawda: w jedności siła!
Opisane przeze mnie metody manipulacji w sektach to raptem wierzchołek góry lodowej. Tych manipulacji jest znacznie, znacznie więcej. Każda technika ma swoje odmiany i jest twórczo przekształcana w zależności od sytuacji indywidualnej tudzież środowiska i norm kulturowych, w jakich wzrasta jednostka. Aby jest wszystkie wyłożyć, musiałbym napisać bardzo grubą książkę. Liczę jednak, iż ten skromny szkic przybliży Ci szanowny Czytelniku chociażby w stopniu podstawowym techniki manipulacyjne stosowane w sektach destrukcyjnych.
Tekst opublikowałem w gazecie „Ogród Wolności” w 2010 roku)
Dostępny także na Wordpressie.
Komentarze
Pokaż komentarze