Dedykuję ten tekst wszystkim ofiarom masakry w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Karola w Pradze, po to, aby uczcić ich pamięć i uwrażliwić społeczeństwo na zagadnienie sekt terrorystycznych.
„Tylko słowo wolność potrafi mnie jeszcze porwać.” ~ André Breton
”Wolność nauczania i wyrażania opinii w książkach i prasie stanowi podstawę zdrowego i naturalnego rozwoju każdego społeczeństwa.” ~ Albert Einstein
Praca Bogdana Dembińskiego „Stara Akademia Platona. W początkach epoki hellenistycznej (Ostatni okres)”, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2018, Wydanie pierwsze. ISBN 978-83-65031-34-1, jest plagiatem z następujących autorów oraz książek:
1. Janina Gajda „Gdy rozpadły się ściany świata. Teorie wartości w filozofii hellenistycznej.” Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1995, ISBN 83-229-1220-X
Bogdan Dembiński oraz Janina Gajda blisko ze sobą współpracowali, ale wątpię, czy nadal się przyjaźnią. Janina Gajda jest rozkochaną w literaturze filolożką klasyczną, która została przechrzczona na... filozofkę. Była drogocennym nabytkiem dla Dembińskiego i jego współpracowników, bowiem Bogdan Dembiński nie zna martwych języków (starożytnej greki i łaciny) oraz języków współczesnych: niemieckiego, francuskiego i angielskiego, a jeśli już to w bardzo znikomym zakresie. Jeśli idzie o język polski – myślę, że nie napisał własnoręcznie ani jednej książki. Wszystkie jego prace są napisane przez kogoś innego. W większości przypadków Bogdan Dembiński wykorzystywał Janinę Gajdę do zapoznania się z treścią książek autorów niemieckojęzycznych, nie wspominając o znakomitym wkładzie Gajdy i nie tylko (vide: „Testimonia Platonica” Mariana Wesołego) w „jego” translacje autorów starożytnych.
Moim zdaniem, Bogdan Dembiński nie przeczytał w całości ani spuścizny Platona, ani Arystotelesa. Może będzie to szokiem, ale, moim zdaniem, żadnej książki nie przeczytał w całości, choć, jak się za chwilę okaże, często w „Starej Akademii” często cytowany jest Arystoteles, którego tak bardzo podziwia Gajda w rozdziale II „prawdopodobnie swej” książki pt. „Gdy rozpadły się ściany świata”. Hermanna Usenera również (zob. „Gdy rozpadły się ściany” s. 52, przyp. 25).
Książka Bogdana Dembińskiego, dalej nazywana „Starą Akademią”, rozpoczyna się od cytatu zaczerpniętego z Epikura (Usener, fr. 221) „Próżna jest nauka filozofa, dzięki której nie zostaje uleczone żadne ludzkie cierpienie”. (s. 4)
Tak samo rozpoczyna się II rozdział książki Janiny Gajdy, dalej nazywanej „Gdy rozpadły się ściany”, a mianowicie od cytatu brzmiącego następująco: „Puste są słowa filozofa, które nie leczą cierpienia człowieka.” Chryzypp, O namiętnościach
Zarówno Dembiński, jak i Kubok, podają się za „lekarzy dusz”, lecz wątpię, czy przemoc mentalna i ekonomiczna, w dodatku długotrwała, cokolwiek leczy. Jak wiadomo, w polskim prawie każdy rodzaj przemocy jest nielegalny i bardzo karalny. Niedawno znowelizowano m.in. art. 207 kk, podnosząc maksymalny wymiar kary za znęcanie się psychiczne do 15 lat więzienia.
2. Oczywiście we Wstępie „Starej Akademii” (s. 5) pojawia się odwołanie do niemieckiego historyka J. G. Droysena „Geschichte der Hellenismus”, Hamburg 1836-1843 (na którego powołuje się Anna Świderkówna w „Hellenice” i to nie przez przypadek, bowiem to Droysen wymyślił słowo „hellenizm”), oraz do Olofa Gigona, na których powołuje się Janina Gajda w „prawdopodobnie swej” książce pt. „Sofiści” (Wiedza powszechna, Warszawa 1989) [s. 199] oraz na jeszcze klika innych nazwisk takich jak, H. Gomperz, H. Diels, E. Zeller, W.K.C. Guthrie, F. Uberweg , H. Flashar oraz uwaga: L. Robin (1929) i Richard Heinze, „Xenokrates. Darstellung der Lehre.” (Leipzig 1892) gęsto cytowany właśnie przez Lèona Robin (Paris 1929). Porównaj: Janina Gajda „Sofiści” (s. 189-199) oaz „Gdy rozpadły się ściany” (s. 48-52), a także Bogdan Dembiński „Stara Akademia” (s. 7-12).
Drobna, aczkolwiek znacząca uwaga. W przypadku „Sofistów” w bibliografii Gajda popełnia błąd pisząc „H. Gomperz, Sophistic Und Rhetorik, Leipzig 1912.” Jak łatwo sprawdzić, ów znakomity filolog i tłumacz, który przełożył wszystkie dzieła Johna Stuarta Milla, miał na imię Theodor.
Dodatkowo przypominam, iż w bibliografii „Starej Akademii” pojawiają dwie pozycje "Olofa von Gigona", choć jak wiadomo, ów szwajcarski intelektualista nazywał się Olof Gigon. Wyrażenie „von Olof Gigon” oznacza po prostu „autorstwa Olofa Gigona”. Dlatego też sądzę, że Dembiński i jego kumplusie się nigdy tych książek nie przeczytali, nie wspominając o znajomości języka niemieckiego…
3. Rozdziały: 1., 2., 3. i 4. „Starej Akademii” to radykalna zmiana stylu, zupełnie jakby pisała to inna osoba, która zachwycała się literaturą Anny Świderkówny. Pojawiają się tutaj cytaty z książek takich jak, Anna Świderek „Hellada Królów” (Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1969, wyd. II) oraz Anna Świderkówna „Hellenika. Wizerunek epoki od Aleksandra do Augusta” (Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1978). Obie książki znam i prawdę powiedziawszy kontrowersje budzą tutaj, obok cytatów, nieopisane cudzysłowami fakty i liczby, które znajdziecie na str. 20 „Starej Akademii” przepisane z: Anna Świderek „Hellada Królów” (s. 125) oraz Janina Gajda „Gdy rozpadły się ściany” (s. 28 przyp. 12 i 13). Trochę też zapożyczono ze s. 181 „Hellady Królów”.
Proszę zwrócić uwagę, iż Anna Świderek w „Helladzie Królów” korzystała z takich źródeł jak: W.W. Tarn, „Cywilizacja hellenistyczna” (Warszawa 1957), A. Ranowicz, „Hellenizm” (Warszawa 1961), a przede wszystkim z: „Cambridge Ancient History”, T. VI-VIII, (Cambridge 1953-54) oraz M. Rostovtzeff, „Social and Economics History of the Hellenistic Word” (Oxford 1953). Proponuję Ci, drogi Czytelniku, przemyśleć następującą kwestię. Skoro styl czterech rozdziałów „Starej Akademii” radykalnie różni się od pozostałych, to kto do diabła je napisał i z jakich konkretnie pozycji korzystał? Czy był to jeden z kochanków Bogdana D.?
4. Rozdział 4. „Starej Akademii” to także przepisywanie dla przykładu z Janiny Gajdy („Gdy rozpadły się ściany” m.in. s. 34 przyp. 26). Ponadto owa metafora rozpadających się ścian, czy, jak to stoi w „Starej Akademii”: „zburzenie murów własnej polis” (s. 37), czy „zburzenie murów świata” oraz „problemat delijski”, czyli jak rozbudować mury świątyni przy pomocy cyrkla i linijki – to na pewno nie przygrywka do grupowego sexu i palenia marihuany w Charles University.
5. Na kartach „Starej Akademii” (s. 25-26) pojawiają się wzmianki o ascezie, czyli przemocy mentalnej, fizycznej i ekonomicznej (art. 156, 157, 158, 159, 160, 191, 192, 193, 194 oraz 207 kk) i przerzucenie winy za owe wyczyny na... rosyjskie uczelnie, z którymi Instytut Filozofii UŚ współpracuje od wielu dekad. Niesmaczne są także aluzje o „bazie materialnej”, bowiem zakrawa to na wykład z zakresu marksizmu (art. 13 Konstytucji, art. 256 kk) oraz przewrotu ideologicznego, czyli wojny informacyjnej przeciwko strukturom państwa: policji, wojsku, politykom i obywatelom (Proszę przeczytać kodeks karny w całości). Nawiązanie do „rosyjskich ascez” to oczywiście sztuczka polegająca na tym, aby zasłonić platońskie ascezy i znęcanie się fizyczne oraz seksualne - Rosjanami. To po prostu zakrawa na szantaż i jak się później okaże, przepis na zmącenie organów ścigania (wojska i policji), których nie tylko starożytny Platon w dialogu „Państwo” nazywał pogardliwie „psami”. Dembiński i jego ludzie również (zob. nawiązanie do cyników na s. 48, m.in. Diogenesa, który kojarzy się głównie z tym, iż rozmawiał z Aleksandrem Wielkim i mieszkał w beczce!).
6. Na stronie 31 „Starej Akademii” pojawia się przypis do książki (niezłej cegły) Wernera Jaegera pt. „Paideia”, którą znam w całości, a której, jak sądzę, Dembiński nie przeczytał oraz do książki H.I. Marrou „Historia wychowania w starożytności”, w której to książce, w rozdziale dotyczącym greckiej oligarchi, znajduje się historyczny opis wychowania młodych, 11-letnich chłopców przez starogrecką szlachtę, która pod przykrywką edukacji i kształtowania charakterów, uprawiała grupowe, pedofilskie gwałty. Taka sprawa jak, proces skazanego za sekciarstwo i pedofilię Sokratesa, który wszedł w kręgi szlacheckie, aby to bezkarnie robić małym dzieciom to sexskandal, który dla kochanka Platona zakończył się wyrokiem śmierci.
7. Rozdział 5. „Starej Akademii” (s. 40) to znowu przepisywanie z „Sofistów” Gajdy i jej autorów w bibliografii: m.in. A. Levi oraz M. Untersteiner („Sofiści” s. 198-199). To włoskojęzyczna literatura. A czy Dembiński zna język włoski, skoro na stronie 40. przyp. 1 powołuje się na tę właśnie prozę? Warto sprawdzić także, czy Gajda zna francuski, skoro powołuje się na książkę profesora Sorbony, Léona Robin (Paris 1929), która ukazała się 1923 roku! Proszę zwrócić uwagę na ten aspekt sytuacji. W książkach Bogdana Dembińskiego „Teoria idei. Ewolucja myśli Platońskiej” na str. 204 pojawia się pozycja Robin L., „Platon”, Paris 1935, a w pracy „Późna nauka Platona. Związki ontologii i matematyki” (2003) w bibliografii na stronie 212 pojawiają dwie pozycje owego filologa, tj. Robin L., „Platon", Paris 1935 oraz Robin L., „La théorie Platonicienne des idées…” Paris 1908.
Łatwo owe pozycje pozyskać w formacie pdf zupełnie za free, przeczytać, przełożyć i zapytać, czy Bogdan Dembiński zna język francuski? Podobnie, czy zna wszystkie tomy „Grechische Denker” (Leipzig 1911) autorstwa Theodora Gomperza, czy tylko trzeci tom wydany w Londynie w języku angielskim. I w którym roku? Ponadto, czy wie, jak prawidłowo wymawia się jego nazwisko?
8. Rozdział 5. „Starej Akademii” – nawiązanie do włoskiej literatury i szkoły cyników (to rozwiniecie pkt 5). Cytat ze „Starej Akademii”, s. 49-50:
„Dlatego Antystenes zdecyduje się odrzucić koncepcję człowieka – obywatela, zerwać wszelkie więzy państwowe i prawne, które mogą być źródłem jego zniewolenia. Pojawiały się koncepcje, zakładające eliminacje wszelkiego rodzaju instytucji, norm, zakazów czy nakazów, które mogłyby krępować jednostkę. Niekiedy przybierało to formy radykalne, z użyciem skrajnych środków i teatralnych gestów. Z tego, między innymi, powodu nazywano ich psami (kynes). „Szczekali” bowiem głośno, sygnalizując różne formy zniewolenia, co wywoływało często ogromne wzburzenie. Dlatego uznać można, że zachowania Cyników stanowią swoisty rodzaj prowokacji, wzbudzenia reakcji, wstrząsu. Przykładem niechaj będzie postępowanie Diogenesa z Synopy czy Kratesa (14). Wiele elementów propozycji Cyników zachowało trwałość i pozostało stałym składnikiem myślenia filozoficznego, a szczególnie określonego typu postawy wobec świata i stylu życia. Do tej filozofii cynickiej nawiążą później Stoicy, uznając ich wręcz za swoich poprzedników.”
Budzi to mój niesmak i głęboko uzasadnione podejrzenia. To wręcz poradnik, jak zaszantażować cały naród i przedstawicieli państwa. W dodatku przepisane z Diogenesa Laertiosa „Żywoty…”. Powinno to być opatrzone cudzysłowem, a nie jest. Większa część tego plagiatu została przepisana z polskojęzycznych źródeł. Najwidoczniej nie chciało się panom i paniom czytać zagranicznej literatury.
9. Na stronie 52. „Starej Akademii” pojawiają się pedofilskie skojarzenia i właściwie pojawiają się one w każdym rozdziale. Nawiązania do skazanego za pedofilię Sokratesa (a także za ludobójstwo, bowiem starożytny Sokrates został zabity przez demokratów za czystki etniczne wśród zwolenników demokracji. Grecka szlachta wraz z wyrodnym Sokratesem wymordowała ok. 10 % populacji Aten. Łatwo policzyć ilu demokratów, mężczyzn, kobiet i dzieci zostało zabitych) także budzi niesmak.
Wiele mocno podejrzanych skojarzeń erotycznych (s. 52), np. „Sekstus Empiryk, przyjemność, dobro, słodkie..."
Podaję cytat:
„Dlatego przyjemne doznania uznać należy za pożądane. Ponieważ są one emanacją cielesności, cielesność uzyskuje najwyższą rangę. Dobro, właściwe egzystencji człowieka winno posiadać dwie cechy: powinno być łatwo osiągalne i jak najbardziej przyjemne. Mógł Arystyp powiedzieć: „Siebie zaliczam (…) do rzędu ludzi, którzy pragną żyć najłatwiej i najprzyjemniej”.” („Stara Akademia”, s. 52)
Owe starożytne źródła jednoznacznie kojarzą się z pedofilią i prawdopodobnie także z nekrofilią. Laur zwycięstwa temu, kto to udowodni w ciągu 2 minut. W dialogu „Państwo” starożytny Platon powiada, iż należy dzieci „psów” (375DE), czyli wojska i policji (tzw. strażników), porywać i przekazywać w ręce kapłanów platończyków (460ABC), którzy jednoznacznie uprawiali pedofilię (474D), a niektóre z tych dzieci mordować poprzez ograniczanie im pożywienia i schronienia (461ABC). Rozbudowane opisy obdzierania ludzi ze skóry, czyli nekromancji (469CDE). Paginacja tekstu za przekładem W. Witwickiego Platona „Państwo” z dodatkiem siedmiu ksiąg „Praw”, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1958.
Czy to normalne, że w publicznej uczelni tak chore wersety uchodzą za lektury szkolne? I od którego roku? I że to kluczowy dialog dla sekty platończyków, oraz że zakrawa to na mocny satanizm? Przecież wojsko, policja i straże graniczne powinny w pierwszej kolejności postawić przed sądem ludzi, którzy programowo odwołują się książki, która propaguje i zachęca do mordowania i to w okrutny sposób rodzin obrońców państwa!
Moim zdaniem, owe „lektury” powinny zostać zakazane. Dodatkowo przypomnę, że najciekawsze z politycznego, psychologicznego i medycznego! punktu widzenia teksty historycznego Platona zostały przez współczesnych platończyków utajnione. To zakrawa na zorganizowaną cenzurę… I wiem, w jakim celu.
10. W rozdziale 6. „Starej Akademii” na stronie 59 czytamy:
„Boimy się również konieczności i tego, co z koniecznością związane. Kwestia ta staje się szczególnie ważna w kontekście propozycji Stoików, którzy uznali konieczność i determinizm za istotny składnik porządku świata i porządku każdej indywidualnej egzystencji, twierdząc, że los nasz jest każdorazowo zdeterminowany, a my skazani jesteśmy na jego wyroki (7). Obawa przed takim zdeterminowaniem zdolna jest zaburzyć całkowicie radość i przyjemność życia, przekształcając życie w rodzaj traumatycznego doświadczenia. Epikur stara się wykazać, odwołując się do atomistycznej koncepcji Demokryta, że determinizm, jaki postulują Stoicy, nie jest konieczny. Owszem pewne struktury są zdeterminowane, atomy posiadają przecież określony ciężar, kształt i układ. Aby jednak tworzyły złożone struktury, nie mogą poruszać się wyłącznie po liniach prostych, lecz muszą się od torów tych odchylać (8). Jednak odchylenie to jest już nieprzewidywalne, zatem nie wolno nam twierdzić, że wszystko w materii podlega zdeterminowaniu. Istnieją liczne stopnie…”
A czego?
Przypis 8. dotyczy dzieła Cycerona „De finibus”, I, 6, 18. Ale jak już wspomniałem, głęboko wątpię, aby Dembiński znał łacinę oraz zdrowy rozsadek... Kilka wersów wyżej, na stronie 57. czytamy:
„Kiedy dodatkowo będziemy przekonani, że bogowie nie ingerują bezpośrednio w naszą egzystencję, czyhając na każdy nasz błąd i surowo karząc, zyskujemy spokój, bezpieczeństwo i poczucie głębokiej wdzięczności za udzielony dar życia. Wtedy obecność bogów może okazać się czymś ze wszech miar pozytywnym(5)”.
I tutaj pojawia się przypis do „literatury łacińskiej” (sporo ich jest w tej książce i wiem, od kogo zostały „pożyczone”), a mianowicie do dzieła Filedemosa, „De pietate”, fr. 104. Przyznam szczerze, iż postanowiłem podrążyć ów temat nieco głębiej. Dzieło Filodemosa „O pobożności” powstało w starożytności. Philodemus był uczniem Epikura, a jego koncepcja pobożności nosiła znamiona ateizmu. Dzieło to zostało odnalezione i zrekonstruowane w m.in. ramach Philodemus Project, a zostało opisane np. przez znakomitego empiryka, Theodora Gomperza, austriackiego intelektualistę, który zebrał odzyskane fragmenty i opublikował je wraz z opisem. Otóż przejrzałem skan oryginału tego dokumentu, który można pozyskać w internetowej bibliotece za darmo. Nie ma tam takiego fragmentu, tj. fragmentu 104, który cytowany jest w „Starej Akademii” (s. 58, przyp. 5). Nie ma go w greckim oryginale, bowiem nie został on odzyskany. Mamy tutaj do czynienia z ewidentnym fałszerstwem.
„Że każdy byt należący do rodzaju boskiego jest taki, iż nie wywołuje w nas żadnego niepokoju i wolny jest od wszystkiego, co budzi strach…”. Filodemos, De pietate, fr. 104.
Taki fragment (104) nie istnieje i łatwo to zweryfikować. Powołam się także na nowsze źródło: Dirk Obbink, Philodemus „On piety” part 1, Critical text with commentary, Clarendon Press, Oxford 1996.
A zatem, ktokolwiek napisał ten rozdział i „cytuje” starogreckie, tudzież „łacińskie oryginały”, na pewno nie jest tak rzetelny, za jakiego chciałby uchodzić. Innymi słowy: proszę zapytać Bogdana Dembińskiego, czy zna grekę, łacinę i czy właściwie to on jest autorem tego fałszerstwa? Można także zapytać o to Jacka Surzyna.
Za chwilę się okaże, że może być tylko gorzej.
11. Rozdział 7. „Starej Akademii” to nawiązanie do platońskich tekstów na temat stworzenia świata, a dokładniej ruchów „ciał niebieskich” i tzw. „Kosmicznego Dobra”. A zatem z czym mamy tutaj do czynienia? Z pewną formą religii, kultu, sekty, w której układ „ciał niebieskich”, czyli słońca, księżyca, gwiazd i planet decyduje o przebiegu ludzkiego życia na Ziemi. Czyli z jednej strony jest to astronomia, a z drugiej astrologia. Czy rzeczywiście Dembiński jest specjalistą w zakresie astronomii, jak utrzymywał to w Wikipedii? Niedawno zmoderował hasło na „miłośnika astronomii”. Wystarczy zadać mu pytanie: czy słońca się poruszają i w jaki sposób?
Dlatego też bardziej należy podejrzewać u Dembińskiego i spółki zamiłowanie do astrologii, magii i chiromancji. Nie wspomnę o ufologii (vide: Kosmiczne Dobro). Następnie pojawia się dużo cytatów z książek Arystotelesa. Jak wspomniałem na początku, moim zdaniem, Dembiński nie przeczytał tych książek w całości. Nie zna ich, bowiem są tutaj same błędy merytoryczne, które łatwo mi zweryfikować. Na s. 68 pojawiają się następujące pozycje:
15 Tamże, s. 107. Zob. Arystoteles, Etyka Wielka (A 1).
16 „Jeśli tedy działanie ma jakiś cel, którego pragniemy dla niego samego i ze względu na który pragniemy też wszystkich innych rzeczy, jeśli więc nie wszystko jest przedmiotem naszego dążenia ze względu na coś innego (w tym bowiem wypadku rzecz szłaby w nieskończoność i pragnienie nasze stałoby się próżnym i daremnym), to oczywista, że taki cel jest chyba dobrem samym przez się i dobrem najwyższym”. Arystoteles, Etyka Nikomachejska, tłum. D. Gromska, A 2, 1094a 18‒22.
17 Arystoteles, Etyka Wielka, 1218a nn.
18 Arystoteles, Etyka Nikomachejska, A 4, 1095a.
19 Arystoteles, Metafizyka, ks. V, 1019a–1020a, oraz cała księga IX.
20 Arystoteles, Etyka Nikomachejska, A 7, 1097b–1098a, ks. I, 4, 1166a, ks. I, 8, 1169a, ks. K 7, 1178a.
Proszę go zapytać, czy czytał te książki, bowiem to, co jest napisane w „Starej Akademii” na temat zalet intelektualnych i praktycznych to brednie, konfabulacje i jest nakreślone stylem naćpanej kobiety. Brakuje tutaj zalet… ciała. Zapytajcie o to np. Agnieszkę Woszczyk.
12. Następne rozdziały to także plagiaty. Proszę uwzględnić taką opcję, iż to multiplagiat, innymi słowy, iż wielu autorów pisało różne rozdziały i w dodatku przepisywali z zupełnie innych książek.
13. Dla przykładu, żeby uwydatnić to, o czym mówię, iż autorów jest wielu i przepisują całe teksty np. z angielskiego na polski, podaję plagiat z 9. rozdziału „Starej Akademii” s. 98 -90:
„Krantor pochodził z Soloi w Cylicji. Przeniósł się jednak do Aten, gdzie słuchał wykładów Ksenokratesa i Polemona. Jak podejrzewa J. Dillon, przybył on tam w roku 320 i wedle informacji Filodemosa, został uczniem Polemona (52). Twierdził, że Polemon ujął go swoim sposobem mówienia (nie podnosił nigdy i nie zniżał głosu). Nie założył własnej szkoły, chociaż miał ku temu możliwości. Wzbudziło to szacunek i przyczyniło mu wielu zwolenników. Był wśród nich przede wszystkim Arkezylaos, przyjaciel i miłośnik Krantora. W owym miłosnym związku pozostawali do końca. Krantor polecił Arkezylaosa Polemonowi. Krantor był postacią wybitną i, jak informuje Diogenes Laertios, pozostawił po sobie liczne prace filozoficzne, w tym komentarze do dzieł filozoficznych innych autorów, w liczbie 30 tys. wierszy (53). Niektóre z nich przypisywano Arkezylaosowi. Był też poetą, który składał swoje wiersze w rodzinnym mieście u stóp bogini Ateny. Sam najwyżej cenił Homera i Eurypidesa. Przypisywano mu szczególną zdolność konstruowania nowych wyrażeń. Dziełem najbardziej znanym w starożytności był traktat filozoficzny O cierpieniu. Stanowił on wzorzec dla dzieła Cycerona Consolatio, które dedykował swojej córce Tulii. Krantor zmarł jeszcze przed Polemonem i Kratesem. Po jego śmierci scholarchą Akademii został Arkezylaos, kierując Akademię na nowe tory. Proklos informuje, że Krantor był wybitnym komentatorem Platona, szczególnie platońskiego Timajosa, i nadaje mu miano „pierwszego komentatora” (ho protes eksegetes) (54). Można sądzić, że chodzi tu raczej o stwierdzenie, że Krantor był komentatorem wybitnym, ale nie pierwszym. Tradycja komentatorska w Akademii miała już bowiem długą historię. Istniały chociażby komentarze Ksenokratesa do Parmenidesa, czy Heraklidesa z Pontu do Demokryta i Pitagorejczyków. Samego zresztą Platona uznać trzeba za komentatora chociażby Eleatów, Sofistów, Sokratesa czy Pitagorejczyków. Egzegeza tekstów filozofów wcześniejszych stanowiła nie tylko istotną formę przekazu treści ich dzieł, ale była również źródłem i podstawą dla formułowania własnych stanowisk filozoficznych. Pozostanie to cechą charakterystyczną prac w Akademii, aż po czasy neoplatońskie. Pojawią się znakomite i rozległe komentarze do dzieł poprzedników. Można tu wymienić chociażby Plotyna, Proklosa czy Porfiriusza. Nie jest wykluczone, że tradycja komentatorska, rozwinięta przez szkołę aleksandryjską i będąca jej najwyższym osiągnięciem, miała swoje źródła właśnie w tradycji Akademii(…).”
Jest to przepisane dosłownie słowo w słowo (zmienia się tylko szyk zdań), z książki brytyjskiego intelektualisty Johna Dillona zatytułowanej „The heirs of Plato. A Study of the Old Academy (347-274BC)” Clarendon Press, Oxford 2003. Strony 216 – 231.
Dodatkowo mocno podejrzane są także wersety na stronach 101-106 „Starej Akademii”, a może być tego znacznie więcej!
To jawne naruszenie praw autorskich tego pana. Proszę skontaktować się z autorem i zapytać, czy John Myles Dillon, a jego nazwisko też proszę wypowiedzieć poprawnie, przekazał im prawa autorskie? Używam zwrotu „im”, bowiem podejrzewam, iż przekładu dokonał ktoś inny. Proszę sprawdzić listę nazwisk pracowników Instytutu Filozofii UŚ.
14. Z każdym rozdziałem jest coraz gorzej. Pojawiają się plagiaty z plagiatowanych wcześniej książek (rozdział 10. „Starej Akademii”), to rżnięcie m.in. z książki pt. „Teoria idei. Ewolucja myśli Platońskiej” (Katowice 1997) [porównaj: „Teoria idei” , rodział 9. 10., s. 146-173 ze „Stara Akademia” rozdział 10.). Łatwo ustalić, iż jest to plagiat głównie z takich autorów jak, David Ross „Plato’s Theory of Ideas” (Oxford 1951) i wielu innych autorów, np. Seweryna Blandziego i niestety to są multiplagiaty z dziesiątek autorów (literatura w artykule pt. Playboy, czyli przeciwko kradzieży własności intelektualnej. Cz. I i II, który stanowi rozbudowany appendix do tego tekstu).
Jeśli idzie o zagadnienia matematyczne, w tym np. interwały muzyczne („Stara Akademia”, s. 103), pojawiają się tutaj straszne błędy merytoryczne. Cyt. „Platon podaje sekwencję 1,2,3,4,9,8,27…”
Brrrr… To numer telefonu?
Wiele przepisywania ze znanej książki Stefana Banacha, który notabene miał bardzo ciekawe zainteresowania i artykułu J. Nadolnego pt. „Harmonia duszy kosmicznej w świetle pitagorejsko-platońskich rozważań.” „Kwartalnik Klasyczny” 1934, T. 8, nr 3. Ciekawskich zachęcam do przestudiowania tej sprawy.
15. Kolejny przykład, tj. kwestia „dylematu delijskiego” („Stara Akademia”, s. 148-151), który, jak udowodnił m.in. Carl Friedrich Gauss, nie może zostać rozwiązany przy użyciu prostych narzędzi - w pracy Dembińskiego prawie całe rozumowanie zostało przekopiowane (splagiatowane) ze strony http://www.profesor.pl/mat/pd1/pd1_a_wierus_030327_1.pdf i zawiera insynuacje, jakoby ów dylemat został rozwiązany, co nie jest zgodne prawdą. Dowodzi to tylko słusznego podejrzenia, iż Bogdan Dembiński nie zna się ani na matematyce, ani na filozofii, a zgodnie z polskim prawem, każdy przedstawiciel państwa, szantażowani obywatele niekoniecznie, miał obowiązek złożyć doniesienie (np. na mocy art. 278 kk) w prokuraturze i doprowadzić przed oblicze sądu p. Bogdana Dembińskiego, który, moim zdaniem, tylko podszywa się pod inne religie, a tak naprawdę prowadzi wraz kumplusiami kult magiczny, w którym ceni się bardziej astrologię, wróżbiarstwo oraz chiromancję, aniżeli nauki empiryczne, nie wspominając o logice i zdrowym rozsądku.
Galeria zdjęć. Szczegóły opis printscreenów:
Fotografia zdobiąca artykuł to książka Theodora Gomperza, wydana w 1866 roku, w której brakuje tajemniczego fragmentu 104. Po prostu fragment ów nigdy nie został odzyskany ze starego zwoju.
Następnie podaję printscreeny strony tytułowej oraz stron 216, 217, 218 (w różnej kolejności) książki Johna Mylesa Dillona, jako zachętę do przeczytania całego rozdziału. To i tak tylko wierzchołek góry lodowej. Moim zdaniem, Dembiński i spółka korzystali z tej książki w znacznie szerszym zakresie. Proszę zwrócić uwagę na źródła, z jakich korzystał John Myles Dillon. Są to przede wszystkim źródła starożytne, zarówno greckie, jak i łacińskie, takich autorów jak: Cyceron, Plutarch, Arystoteles i Filip z Opuntu, który, jak wiadomo, po śmierci Platona, złożył i wydał wszystkie księgi "Praw". Poniżej link do całej książki tego znakomitego irlandzkiego filologa i filozofa.
Link do całej książki w formacie pdf zupełnie za free: https://www.researchgate.net/publication/270173114_The_Heirs_of_Plato_A_Study_of_the_Old_Academy_347-274_BC
Wkleiłem także fragment książki Davida Rossa pt. „Plato’s Theory of Ideas.” (Oxford 1958), z której B. Dembiński przepisywał na potęgę do „swej” pracy habilitacyjnej oraz jedną stronę bibliografii "Starej Akademii".
Ten artykuł ukazał w zeszłym roku, zanim jeszcze wyłoniono nowy rząd. Opublikowałem ok. tysiąca tekstów na przestrzeni kilkunastu lat, a większość z nich została ocenzurowana. Była to cenzura całościowa i cząstkowa. Establishment po prostu boi się moich tekstów. Owe teksty uratowały świat, a zatem ich cena jest równa wartości Twego życia i całego Twego majątku. A jeśli spojrzysz na fotografię globu, wtedy zrozumiesz, ile to kosztuje i dlaczego nikt w tej materii nigdy mnie pokonał i prawdopodobnie nie pokona (w sensie opisu rzeczywistości wojennej i przeciwdziałania kryzysom). Przecież moi konkurenci musieliby się cofnąć w czasie i rozpocząć publikacje od początku, czego nikt im nigdy nie zabraniał! Trudno porównać ludzi opisujących na gorąco IIWŚ i PRL z Herodotem... To po prostu niewykonalne, aby sensownie i rzetelnie porównywać ludzi tworzących w różnych czasach i okolicznościach. I kłamałbym, iż liczyła się tylko moja kreatywność, a cała reszta nie. Udało mi się pozyskać tylu ludzi na świecie! Dziękuję Wam wszystkim. Jesteśmy najlepsi. To zbudowało naszą tożsamość i wiarę w nasze możliwości. Taka rzecz prawdopodobnie się już nie powtórzy. A co do potomków i następców, to byłoby błędem ich nie cenić. Ale powinni swoją wielkość budować poprzez rzetelną pracę, a nie zorganizowane kradzieże. O tym napiszę w kolejnym tekście.
Więcej szczegółów na stronie: https://damianbloque.wordpress.com/2024/05/09/cudowny-czwartek-czyli-grona-gniewu/
Zobacz galerię zdjęć:
Cudowny czwartek
Inne tematy w dziale Polityka