Kolejna (de facto) akcja reklamowa znanej nam już firmy odzieżowej, próbuje zwrócić uwagę zaatakowaniem symboli związanych z Świętami Bożego Narodzenia i przesłaniem jakie niosą. Wyjąwszy prasowe prowokacyjki awangardy Kominformu w Polsce, tj. Gazety Wyborczej, nie przypominam sobie jawnie antyświątecznych reklam czy kampanii promocyjnych. A niestety z całą pewnością możemy założyć, iż będzie ich przybywać. (Update, właśnie natknąłem się na „świąteczna kartkę” warszawskiego Ratusza pod przywódctwem p. Trzaskowskiego, proszę spojrzeć na gesty dłoni dziecka):
Potwierdza to droga jaką przeszły stare państwa Cywilizacji Łacińskiej i problematyka ta jest silnie udokumentowana nie tylko dziesiątkami reklam, ale solidnymi pracami naukowymi m.in. „War on Christmas” Johna Gibsona czy „A Kosher Christmas: 'Tis the Season to be Jewish” rabina Joshua Eli Plaut’s. W tej ostatniej pozycji możemy przeczytać na okładce m.in. „Boże Narodzenie nie jest ulubionym świętem każdego. Historycznie rzecz biorąc, Żydzi w Ameryce, uczestnicząc lub powstrzymując się od uznawania Bożego Narodzenia, opracowali wiele unikalnych strategii reagowania na okres świąteczny. Próbowali odpowiedzieć na kluczowe dylematy tj. czy bierzemy udział, staramy się całkowicie ignorować święta, czy też tworzymy własne tradycje i sprawiamy, że sezon jest przyjemny? Ta książka, pierwsza poświęcona Żydom i Bożemu Narodzeniu w Stanach Zjednoczonych, przedstawia, w jaki sposób Żydzi kształtują publiczny i prywatny charakter Świąt Bożego Narodzenia, przekształcając grudzień w radosny okres „wypoczynkowy” należący do wszystkich ".
Ale zanim będziemy mogli swobodnie powypoczywać od narodzin Jezusa i jego przesłania, najlepiej z dala od rodziny, raczej bez dzieci (ewentualnie z psem/kotem), tylko z „partnerem” (preferowany tej samej płci), dobrze jest się „opatrzeć” co nieco, również reklam na różne sposoby zniechęcających do przeżywania Świąt w sposób tradycyjny. Poniżej przedstawię 5 takich sposobów popartych konkretnymi przykładami.
1. Pierwszy sposób to próby odarcia Świąt z wymiaru sacrum będące bluźnierstwem. Klasyka tego gatunku to reklama dla francuskiej stacji telewizyjnej, działającej również w Polsce, Canal +. Przedstawia ona „spóźniającego się” króla (jednego z trzech) na przywitanie Pana, który po dotarciu do stajenki zastaje Świętą Rodzinę (i resztę króli) oglądającą program C+. Jezus płacze samotnie w innej izbie...Meta przekaz jest tu jasny: Bóg nie żyje, a Jezus jest teraz abonamentem CANAL + https://youtu.be/V374mqrvtLA
Podobny, prymitywny mechanizm widzimy m.in. w reklamie brytyjskiej sieci spożywczej, gdzie na miejscu Jezusa w kołysce znajdujemy hot-doga.
2. Kolejna metoda to de facto atak na symbole/postacie związane z Świętami, przede wszystkim postać przypominającą w pop kulturze świętego Mikołaja . Ostatnia reklama firmy odzieżowej, której nazwa zaczyna się na R, a która przedstawia pijanego Mikołaja wpisuje się w ten nurt. Na poziomie socjotechnicznym chodzi w nim o wywołanie nie tylko pozytywnych skojarzeń z postacią enedmicznie pozytywną, co może być pierwszym krokiem do „kultury dystansu”. Negatywne skojarzenie budzi Mikołaj np. w niszowym klasyku Coca Coli https://www.youtube.com/watch?v=GXmp5gCQEEs
Nieco bardziej rozbudowaną i rzekłbym metaforyczną historię widzimy w ostatniej reklamie norweskiej poczty. Czegóż my tutaj nie mamy...stary (i biały oczywiście), odchodzący świat „dinozaura” nie potrafiącego się elegancko pożegnać z tym, czego już nie rozumie, z tym, co nowoczesne, kolorowe...;-) . Pojawiają się tu również bez wątpienia analogie do bieżącej sytuacji politycznej i nawiązanie do postaci Donalda Trumpa. https://vimeo.com/channels/staffpicks/483230174?from=outro-embed
3. Kolejny sposób nazywam, parafrazując znane nam z komunizmu w Polsce hasło, „Święta tak, wypaczenia nie”. Przy czym wypaczeniem są rzecz jasna Święta w tradycyjnym rozumieniu, natomiast „świętami na tak” są pewne emocje z nimi związane. Do klasyki gatunku możemy zaliczyć tu serię reklam brytyjskiej sieci handlowej John Lewis, która ze względu na swój specyficzny klimat nazywana jest "John Lewisification type”. Tu w roli głównej sodomita (a jakże!) Elton John opowiadający o tęsknotach okołoświątecznych. Mamy tu oczywiście wiele treści z ducha bliskich katolikowi, ale z elementów nominalnie chrześcijańskich w tym ponad 2 minutowym materiale, możemy odnotować jedynie choinkę... https://www.youtube.com/watch?v=DShEAPKV0EU
Nieco z innej perspektywy prezentuje się reklama niemieckiej sieci handlowej Endeka. Choć to opowieść z tzw. happy endem, mimo wszystko nie nastraja nas świątecznie. Jeśli dzieci nie chcą odwiedzić własnego Ojca na Święta przez tyle lat i musi on posuwać się do takich forteli... https://www.youtube.com/watch?v=V6-0kYhqoRo
4. Czwarty sposób, podobnie jak trzeci, w pewnym sensie odwołujący się do pozytywnych emocji, możemy sprowadzić do takiego oto przekazu: „Nie myśl o swoich Świętach, ty egoisto, pomyśl o... dżungli”. Nawiązuję tu do islandzkiej reklamy „społecznościowej” Greenpeace, która ukazała się w okresie przed świątecznym i w związku z tym wywołała sporo kontrowersji. Na poziomie socjotechnicznym jest to klasyczna „zmiana tematu” pośrednio odmawiająca nam skupienia w ten szczególny czas na najbliższych nam sprawach, co narusza przede wszystkim chrześcijańskie ordo caritas. https://www.youtube.com/watch?v=3Ha6xUVqezQ
5. Wreszcie, mamy podejście, które nazywam nihilistycznym i które sprowadza się do przekazu „pierd...to wszystko i wszystkich, kup (tylko sobie) prezent” . Nawet najwięksi specjaliści od tematu, przyznają, iż tego typu reklamy są bardzo ryzykowne, nie budują w dłuższej perspektywie siły brandu, naruszają silną kulturowo potrzebę dzielenia się, last but not least ograniczają konsumpcję etc. Niemniej antykatolickie fobie i potrzeba prowokacji zdaje się dominować i takie reklamy powstają. W ten nurt wpisuje się np. reklama konsoli Roku https://youtu.be/iPML1dWkms4
W podobnym klimacie, choć na poziomie dywersyjnej przewrotności jeszcze pogłębionym, utrzymana jest kampania/reklama luksusowego (!) domu handlowego Harvey Nichols zatytułowana „Przepraszam, że wydałem na siebie”. Są to rzecz jasna pozorne przeprosiny, zaś pomysł, aby sklep luksusowy reklamował jako zakupy świąteczne np. długopis za 81 pensów może mieć tylko 1 przekaz: „dajmy sobie spokój z tymi całymi „Świętami” i podarkami dla bliskich, dla kogokolwiek” https://youtu.be/P8DOZ_rK8rI
Jak widzimy wachlarz antychrześcijańskich (de facto antykulturowych) w swej wymowie reklam staje się coraz większy i z niszy przechodzi coraz bardziej do mainstreemu. Coś, co jeszcze dekadę wydawało się nie do pomyślenia, staje się na naszych oczach rzeczywistością. Propozycja, jaka wyłania się z tych reklam to w uproszczeniu zniszczenie rodziny, pogłębionych relacji, dziekczynienia i gotowości do dzielenia się, dawania. Wreszcie, celem jest odarcie „magii” Świąt z wymiaru eschtologicznego, z sacrum. W zamian proponuje się ni mniej ni więcej włączenie, najlepiej w samotności (ewentualnie z „partnerem”) telewizora, gdzie „wieczny tłumacz” ;-) wszystko nam wyjaśni...Niedoczekanie! TBC
Inne tematy w dziale Kultura