Pinkpanther II Pinkpanther II
223
BLOG

Zamach na Trumpa z perspektywy zamachu na JFK

Pinkpanther II Pinkpanther II Polityka Obserwuj notkę 5

Operacja elementów służb specjalnych USA, podległych tzw. Deep State, w wyniku której zamordowano prezydenta Kennedy'ego wyglądała w ogólnym zarysie następująco.

Prezydent podpisuje dekret prezydencki odbierający FEDowi monopol emisji dolara. Deep State, którego sercem jest system finansowy USA i które to serce JFK chciał temu wampirowi wyrwać, decyduje się na usunięcie prezydenta poprzez jego zabicie (podobnie jak w przypadku 3 innych prezydentów USA zabitych z tego samego powodu).

Deep state w służbach wybiera, lekko komunizującego i niestabilnego psychologicznie L.H. Oswalda jako osobę, która zostanie oskarżona o przeprowadzenie zamachu.

Wiedząc o planowanej podróży prezydenta do Dallas, deep state w służbach amerykańskich wybiera miejsce (biblioteka z oknem na aleję), z którego teoretycznie można byłoby oddać strzał i przygotowuje w tym miejscu "rekwizyty" mające później obciążyć Oswalda, m.in. karabin. Jednocześnie przygotowuje sposobność dla prawdziwego zabójcy, którego kule później faktycznie dosięgły prezydenta. Klamrą spinającą jest przeprowadzona w ostatniej chwili zmiana trasy przejazdu kolumny prezydenta w taki sposób aby limuzyna prezydenta przejeżdżała akurat tą aleją, na którą wychodziło okno z biblioteki "Oswalda".

Gdy konwój prezydenta znalazł się w oczekiwanym miejscu zabójca z deep state w służbach oddaje strzały do prezydenta - zabijając go. Jednocześnie od razu przystąpuje się do demaskacji Oswalda i jego zatrzymania jako domniemanego zamachowca.

Deep State nie pozostawia tak ważnej dla nich sprawy jak usunięcie JFK w rękach jakiegoś tam zwichrowanego radykała, który mógłby coś spiep...yć, chybić, przestraszyć się, spóźnić, dać zauważyć policji itp. Strzał należy do specjalisty a do Oswalda należy tylko rola kozła ofiarnego.

Teraz zamach na Trumpa.

Deep State w USA chce wyeliminować Trumpa z wyścigu o fotel prezydenta w tegorocznych wyborach. Tym bardziej, im większą przewagę sondażową były prezydent wypracowuje nad aktualnym prezydentem. Próbują zniszczyć Trumpa finansowo. Nie udaje się. Próbują zniszczyć go skandalem obyczajowym. Nie udaje się. Próbują zamknąć w więzieniu. Nie udaje się. Próbują zablokować prawnie jego nominację. Także nie udaje się. Co gorsza, po pierwszej debacie Trump-Biden, nawet najgłupszy wyborca w USA widzi jak na dłoni, że miejsce Bidena jest w domu spokojnej starości a nie przy walizce z kodami startowymi do ICBMów a czasu na zmianę kandydata Demokraci już nie mają. W związku z tym aby Trump nie został prezydentem po raz drugi musiałby sam być bardziej niedysponowany niż Biden. A żeby być bardziej niedysponowanym niż Biden trzeba było aby kawałek metalu przerwał ciągłość jego tkanki mózgowej, powodując upośledzenie lub śmierć.

Farma, na której zorganizowano wiec wyborczy Trumpa była miejscem dość łatwym do zabezpieczenia dla takiej służby jak Secret Service - w sytuacji gdy SS działa prawidłowo wg algorytmów. Najbliższy krąg czyli ludzie wpuszczeni na trybuny wokół Trumpa są skanowani magnetometrem i sprawdzani na okoliczność posiadania niebezpiecznych przedmiotów/materiałów więc nie ma z ich strony zagrożenia, którego nie mogłaby wyeliminować bezpośrednia ochrona Trumpa. Z drugiej strony, do szczególnego, dodatkowego zabezpieczenia jest tylko jedno miejsce (dach szopy i hali obok niej), z którego ewentualny zamachowiec mógłby oddać strzał będąc w dogodnej pozycji czyli kilka metrów powyżej poziomu gruntu. 

Crooks - chłopak, który oddał strzały do Trumpa ("niedzielny" strzelec ze szkółki) i został zabity przez snajperów podjechał vanem pod farmę, wziął karabin i szedł z nim przez pole w kierunku szopy, po czym wszedł po drabinie na dach, położył się i leżał przez chwilę będąc obserwowanym przez snajperów SS, którzy byli na wprost niego jeszcze wyżej, oddaleni o 100 metrów. Cześć ludzi zgromadzonych na widowni widziała Crooksa jak idzie z karabinem a później jak pełznie po dachu i alarmowała służby przez kilka minut o jego obecności. Bez reakcji ze strony służb. 

Snajperzy widoczni w tle za Trumpem proszą kierujących zabezpieczeniem o zgodę na oddanie strzału prewencyjnego. Nie otrzymują zgody. Strzelają bez rozkazu dopiero gdy padają strzały w kierunku Trumpa.

Crooks - dzieciak zradykalizowany przez prześladowania w szkole do takiego stopnia że nie bał się własnej śmierci - jednocześnie kursant niedzielnej szkółki strzeleckiej to słaba karta jeśli Deep State miałby na nią stawiać losy wyścigu prezydenckiego. To znaczy, ryzyko że coś schrzani i spudłuje spore i w konsekwencji ryzyko że Trump wychodząc z nieudanej próby zamachu postawi kropkę nad "i" w wyścigu - równie duże.

Co innego jeśli Crooks miał pełnić jedynie rolę drugiego Oswalda tzn. osoby, której przypisanoby wykonanie śmiertelnego strzału i chwilę później zlikwidowanej przez snajperów z ochrony. Faktyczny zaś strzał śmiertelny miał paść z rąk profesjonalnego strzelca, używającego takiej samej broni, strzelającego  w linii Trump-Crooks 100-200 metrów za plecami Crooksa (gdzie znajdował się dach drugiej hali i wysokie drzewa). To by tłumaczyło znakomitą precyzję strzału (gdyby Trump w ostatniej chwili nie przechylił głowy lekko w prawo dostałby kulę w czaszkę 2 cm od ucha) oraz zwlekanie z zastrzeleniem Crooksa do momentu aż właściwy zamachowiec odda swój strzał (trochę głupio by to wyglądało gdyby padł strzał do Trumpa po tym jak snajperzy zabili Crooksa).

W normalnej sytuacji wystarczyłyby badania balistyczne pocisków żeby ustalić czy pochodziły one tylko z karabinu Crooksa czy też także z innego ale teraz w USA nie ma normalnej sytuacji i zarówno SS jak i FBI nie dają rękojmi bezstronności w ocenie. Dość wspomnieć sprawę laptopa Huntera Bidena czy "znikające" zapisy rozmów agentów podczas szturmu na Capitol.

Może też z czasem ktoś dopatrzy się czegoś ciekawego w tle za szopą jeśli nagrywał lub robił zdjęcia w bardzo wysokiej rozdzielczości.



Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka