Byli sobie fircyk, krzyżak, sarmata i bałkański chłop.
Fircyk mieszkał w pałacu, jeździł karetą, zajadał ciastka a potrzeby fizjologiczne załatwiał za kotarą w salonie. Aby ładnie pachniało obficie skrapiał kotarę perfumami swojego wynalazku.
Krzyżak mieszkał w ponurym zamku, jeździł ciężkim wozem zaprzężonym w dwójkę pociągowych koni, pałaszował dziczyznę a w potrzebie chodził do przemyślnie skontruowanego gdaniska, spłukiwanego rwącą rzeczułką.
Sarmata mieszkał w modrzewiowym dworze, lubił jeździć na oklep, nie gardził prosiakiem ani kogutem i od czasu do czasu odwiedzał sosnowy wychodek, gdzie w trakcie posiedzenia podczytywał sobie stare kalendarze.
Bałkański chłop mieszkał w chałupie, chodził pieszo w swoich łapciach z łyka, żywił się kartoflami i kapustą a przynaglony naturalną potrzebą pędził płosząc pomniejszy płaz w pobliskie krzaki i łopiany.
Pewnego poranka wszyscy czterej bohaterowie obudzili się we wspólnym Europejskim Domu, nazwanym trochę na wyrost Unią, która natychmiast wydała dyrektywę dotyczącą obyczajów obowiązujących podczas wydalania, okresów przejściowych, w których można jeszcze ulegać starym nawykom i surowych kar dla przestępców po wyznaczonym terminie implementacji nowego prawa.
Nowy model przyjęty w Unii był skrzyżowaniem salonu i gdaniska. W każdym salonie zalecono wstawić porcelanowe gdanisko, a w każdym krzyżackim gdanisku miejsce posiedzenia skrapiano wodą kwiatową.
Sarmatę i bałkańskiego chłopa, którzy nie byli w stanie natychmiast przyjąć nowych obyczajów (z braku perfum, bieżącej wody i porcelany) zobowiązano do zaopatrzenia się w wymienione akcesoria w ciągu 12 lat, a w okresie przejściowym wprowadzono bilety do wychodka i w krzaki - po czterech latach w wysokości 30 złotych reńskich, a docelowo aż 100 złotych.
Wysoki przedstawiciel Sarmatów w Unii, imieniem Ksut, omal nie zachłysnął się od odniesionego sukcesu, wszak pierwotny projekt zakładał penalizację od zaraz i bilety w wysokości 100 złotych. Inny Neosarmata, imieniem Kezub, ucieszył się, że wreszcie będzie okazja dobudować do dworu gustowną wieżyczkę sanitarną i podprowadzic odnogę pobliskiego potoczku. Zająknął się tylko, że koszt niezbędnej modernizacji przekroczy niestety wartość całego modrzewiowego dworku.
Ale co tam, sukces to sukces! - Cieszmy się i kochajmy się!
Wiwat Sarmaci, wiwat dworek wiwat unijny wychodek!
lubię celne riposty, doceniam bezinteresowność, erudycję, autoironię i poczucie humoru
piszę z przerwami od 2007 roku, współpracowałem z portalami :
Wolni i Solidarni, POLIS MPC, Blogmedia24, Niepoprawni.pl, Nieznudzeni Polską.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka