Trup w każdej szafie

"Zabil jsem Einsteina, panove" to tytuł czeskiej komedii s-f z roku 1970, którego polski (daleki od wierności) odpowiednik - "Trup w każdej szafie" - zadomowił się na trwałe w języku polskim.

Fabułę filmu można streścić następująco:

"Po wybuchu bomby atomowej, kobietom zaczynają rosnąć brody i stają się bezpłodne. By rozwiązać problem wyginięcia ludności, zorganizowano spotkanie Narodów Zjednoczonych. Postanowiono, że zostanie stworzony wehikuł czasu, by przenieść się w przeszłość i zabić Einsteina. To on zrobił obliczenia matematyczne, które były przydatne do tworzenia bomb atomowych." (za : ibf.pl)

We współczesnej polskiej histori, niczym w zagraconej szafami garderobie uwijają się "garderobiani" pilnując aby broń Boże szafy nie zostały przewietrzone, aby żaden ukryty w nich trup nie ujrzał światła dziennnego. Zabijają szafy gwoździami, barykadują ciężkimi meblami, upychają dyskretnie wystające tu i ówdzie trupie członki.

Ostatnio uchyliło się skrzydło drzwi zawierających tajemnicę zbrodni popełnionej na śp. księdzu Jerzym Popiełuszce. Po wielokroć zamykana na trzy spusty szafa ujawniła nowe okoliczności morderstwa oraz matactwa służące jej zatuszowaniu i ukryciu sprawców.

W tej nowej sutuacji generał Jaruzelski zeznający przed sądem w sprawie stanu wojennego ma do powiedzenia tylko tyle, że mamy do czynienia z "okropną zbrodnią". Nikt z dawnego kierownictwa PZPR, MSW czy innych zamieszanych w sprawę morderstwa służb PRL nie powie nic ponadto co już wiadomo. Końce w wodę (tak jak ksiądz Jerzy).

Kto chciałby w Polsce zbudować wehikuł czasu, aby przenieść się w przeszłość? Jak daleko w czasie trzeba by się cofnąć i ilu Einsteinów trzeba by zabić aby odwrócić bieg wypadków skutkujących tragicznymi dla Polski wydarzeniami, aby w miejsce PRL i III RP odrodziła się Polska wolna i niepodległa?