Od czasu mitycznego uprowadzenia przez Zeusa, Europa była porywana, rozdziewana i gwałcona po wielokroć. W XX. wieku był to już gwałt zbiorowy, dokonywany ze szczególnym okrucieństwem. Ostatni przełom wieków również odcisnął się międzynarodowym gwałtem, tym razem na krainie południowych Słowian. Gwałt jest też nieodłącznym narzędziem stosowanym przez akuszerów Unii Europejskiej.
Przypomnijmy, że do "Anschlussu" dziesięciu nowych krajów doszło w 2004 roku po kuglarskim triku z Traktatem Nicejskim. W tym "historycznym" traktacie, który nigdy nie wszedł w życie, przyjętym za to z wielką pompą i równie złą wolą, obiecano nowym członkom gruszki na wierzbie w postaci niezwykle korzystnego dla średnich krajów systemu głosowania. Niemcy i inne "wielkie" narody okazały swą "wspaniałomyślność" wobec cywilizacyjnie zapóźnionych parweniuszy, którzy oczekiwali dotąd z pokorą w europejskim przedpokoju. Odziani w przenicowane smokingi i ściskający w rękach sfatygowane zaproszenia mieli wreszcie dostąpić "komunii" ze starszymi członkami Wspólnot europejskich. I w tym właśnie momencie uroczystość zaślubin "pięknych i bogatych" z "brzydkimi i ubogimi" napotkała na nieoczekiwaną przeszkodę - przegrane referendum w Irlandii. Traktat Nicejski, będacy podstawą "rozszerzenia", nieoczekiwanie upadł.
Zielona Wyspa nie zrozumiała swej powinności i odrzuciła demokratycznie kluczowy dla "Anschlussowego dealu" traktat. "Stara Europa" oniemiała z oburzenia. Zaczęły się naciski i obietnice, przypominające dość dobrze repertuar sutenerów, którzy jednakowoż nie aspirują do miana gentlemanów. W następnym roku odbył się na oczach całej Europy pierwszy gwałt na Irlandii. Zielona Panna przyjęła gwałciciela z dostateczną uległością i jurny dominator zaspokoił swą chuć. Droga do "rozszerzenia" stanęła otworem.
Bruksela sypnęła groszem i w atmosferze ludowego festynu, zorganizowanego - nieprzypadkowo - 1. maja 2004, nastąpił historyczny Anschluss. W tym samym momencie odmienił się stosunek podstarzałego małżonka, do młodziutkiej i naiwnej oblubienicy. Gdy Stary Przechera przeliczył i zabezpieczył wniesiony przez żonę Posag, solą w oku stanęły mu nabyte przez nią Prawa. Przyspieszono prace nad Konstytucją UE, zmieniającą całkowicie system podejmowania decyzji i wynikający z niego rozkład sił. W efekcie wprowadzonych zmian miało powstać federacyjne superpaństwo z wszystkimi atrybutami władzy państwowej, nadrzędne w stosunku do państw członkowskich. Ponownie formalność narodowych ratyfikacji nie doszła do skutku, tym razem z powodu "niedojrzałości" społeczeństw Holandii i Francji, które Konstytucji UE powiedziały zdecydowane NIE. Nie było więc innego wyjścia jak zgwałcić całą Europę.
Przygotowanie rozpoczęto z wyprzedzeniem od przyjęcia w Lizbonie tzw. "traktatu reformującego", który Konstytucję wyrzuconą na zbity pysk drzwiami frontowymi wprowadza na salony drzwiami kuchennymi. Do gwałtu przystąpiono metodycznie, przymuszając do pokątnego "spółkowania" parlamenty narodowe. Europę zakneblowano zwitkiem banknotów, zastraszono groźbami, opleciono siecią intryg. Do pełni szczęścia i osiągnięcia zaplanowanego celu zabrakło jeszcze kilku wstydliwych zakulisowych aktów, paru podpisów stojących "na straży" suwerenności swych krajów prezydentów, orzeczenia niemieckiego Federalnego Trubunału Konstytucyjnego w Karlsruhe oraz - czy to nie dziejowe fatum? - pozytywnego wyniku referendum w Irlandii. Tym razem - co za ironia losu! - Irlandia miała odrzucić na rzecz "konstytucji" Traktat Nicejski, z którego powodu została zgwałcona za pierwszym razem.
Drugi gwałt na Irlandii ma się odbyć na oczach całej Europy 12. czerwca 2008. Co wrażliwsi obserwatorzy odwrócili oczy i zatkali uszy, aby móc później solennie zaświadczyć, że akt dokonał się za zgodą obu stron. Inni zamarli ze strachu, aby Zielona Panna w przypływie determinacji i nie wymierzyła swojemu notorycznemu gwałcicielowi celnego kopniaka powściągając jego zapędy i neutralizując narzędzie zbrodni. Urzeczywistnienia się takiego właśnie scenariusza oczekują zwłaszcza zatwardziali przeciwnicy europejskiego kołchozu.
Jeżeli ktoś myśli, że po ewentualnym "sukcesie" irlandzkiego i europejskiego gwałtu znajdziemy się w Ziemii Obiecanej - europejskim socjalnym raju, to pora aby wyprowadzić Go z błędu. Gwałt odcisnie się gwałtem, a Unia Europejska poczęta tak niegodnie, zamiast Europą Ojczyzn - ukochaną matką, szanującą odrębności i indywidualności swych dzieci, okaże się Czerwoną Macochą wychowującą ciężką ręką swoje pasierbice i pasierbów. W kleszczach eurokomunizmu, pozostanie tylko marzyć o wyzwoleniu z opresji, które stało się udziałem bajkowego Kopciuszka.
[powyższy tekst to druga część "Tryptyku ratyfikacyjnego"; poprzednia część: "Niech Pana Bóg błogosławi, Panie ... Gauweiler" - następna część: "Zwycięstwo! Irlandia, 13.06.2008, 17:13"]
lubię celne riposty, doceniam bezinteresowność, erudycję, autoironię i poczucie humoru
piszę z przerwami od 2007 roku, współpracowałem z portalami :
Wolni i Solidarni, POLIS MPC, Blogmedia24, Niepoprawni.pl, Nieznudzeni Polską.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka