Nie brak państw na tym świecie - nad jednymi nie zachodzi słońce, inne są skute lodem, oblane zewsząd wodami albo ukryte pośród niebotycznych szczytów. Jest Kraj Kwitnącej Wiśni, Państwo Środka, Żabi Kraj czy Zielona Wyspa.
Pośród tych wszystkich państw, gdzieś na antypodach, była sobie kraina, w której hulały srogie wiatry - Państwo Na Przeciągu. Jak tam bez przerwy wiało! Zdarzały się ciepłe podmuchy, zefiry i bryzy - jednak często przechodziły przez kraj burze i wichury, zmieniające kierunek z północy na południe i z południa na północ, ze wschodu na zachód i z zachodu na wschód. Nic dziwnego, że obywatele Państwa Na Przeciągu, aby wytrzymać potężne nawałnice swojej górnej i chmurnej historii, wykazywali się wyjątkowym hartem.
Państwo Na Przeciagu chlubiło się swoją kulturą i historią, konkurowało mężnie ze swymi sąsiadami. Nie tylko orężem. Wyrafinowana kultura, gościnność i tolerancja przyciągały wielu cudzoziemskich osadników. Z wielu wpływów powstała żywotna cywilizacja promieniująca na otaczające kraje swoją wielkością.
W okresach słabości Państwo Na Przeciągu zawierało mądre sojusze, pozwalające na oddalenie zagrożeń. Były wielkie zwycięstwa i tragiczne porażki. Zawsze jednak Państwo podnosiło się z upadku i odpierało hulające wiatry, co było przecież jego przeznaczeniem.
Żołnierze kochali swój kraj, którego przychodziło im bronić. Przysięgali na Boga,
Honor i Ojczyznę. Tak jak ich Ojcowie i Dziadowie, jak Pradziadowie i Ojcowie Pradziadów. Przysięgi te były święte. Zdrajcy Ojczyzny okrywali się wiekuistą hańbą. Biada tym, którzy nie dochowali wierności wojskowej przysiędze. Chwała bohaterom i ich sztandarom.
Ale przyszły cieżkie czasy. Kraj uginał się pod wiatrami z północy i poludnia.
Przybyło bohaterów i zdrajców. Trzy potężne wichury na długo przydusiły Państwo Na Przeciągu do samej ziemi. Potem przyszła krótkotrwała cisza, a po niej dwa huragany, naprzemian z zachodu i wschodu. Po przesileniu ustalił się Wiatr od Wschodu, który wiał bez przerwy, chociaż kolejne porywy z czasem słabły.
W tej epoce przysięga żołnierska w Państwie Na Przeciągu nie mówiła już o Bogu, Honorze i Ojczyźnie. Wpisano w nią wieczny sojusz z Wiatrem Od Wschodu. Przemożna siła podstępnie zmieniła odwieczne symbole i sztandary. Rozplenili się zdrajcy i kolaboranci. Dyktatorem w Państwie Na Przeciągu został oziębły generał, od młodości służący Wschodniej Nawałnicy.
Nagle wiatr znów zmienił kierunek. Zaczął dąć z zachodu. W wojsku zaszły zmiany.
Nie było już tak jak kiedyś, ale zmnieniono sojusze i przysięgę, uszyto nowe sztandary i usunięto ślady dawnej epoki. Lodowaty Dyktator, chroniąc swoją wydelikaconą starczą głowę przed podmuchami z przeciwnej strony, jako jeden z pierwszych zmnienił z dnia na dzień orientację, zdradził swoich wschodnich mocodawców i otwarcie opowiedział się po stronie Wiatru Z Zachodu. Nowe przysięgi złożyła generalicja, zaprzysieżono ponownie oficerów a także nowe roczniki zołnierzy.
Zimny Wiatr Od Wschodu - jak baśniowa Królowa Śniegu - nie dał jednak za wygraną. Ścisnął nie tylko serca wielu z tych, którzy zatracili się kiedyś w ślepej służbie. W lodowatym paroksyzmie uwieził również dusze prostych żołnierzy, którzy mu przysięgali - szczerze czy ze ściśniętym gardłem. Niejeden stary wiarus przeniesiony do rezerwy pozostał w wojskowych ewidencjach jako mięso armatnie przyszłego światowego konfliktu.
Starzy wojacy zostali przez wszystkich zapomniani. Nikt nie pamiętał, aby zwolnić ich z dawnej przysięgi. Nikt nie zauważył, że armia Państwa Na Przeciągu jest wewnętrznie pęknięta, że jej żołnierze równocześnie mają walczyć na dwóch wzajemnie przeciwnych kierunkach, zobowiązani do wierności i dawnym i nowym sojuszom. Nie zauważyli tego ani sztabowcy ani kapelani, ani dowódcy ani prezydenci - nowi zwierzchnicy wojsk, którzy zastąpili niegdysiejszych hetmanów i królów Wietrznej Krainy.
Tylko nielicznym pozostawionym na pastwę żywiołów żołnierzom doskwierała ta niekonsekwencja. Niektórzy z nich pojedynczo, zakosami przedzierali się przez niewidoczną linię frontu. Chcieli służyć w jednej armii, pod jednym dowództwem i z jedna przysięgą. Nie wszystkim dana jest taka szansa, niektórzy juz pomarli, inni pod brzemieniem losu walczą z trudami egzystencji o przetrwanie i nie stać na podniesienie głowy ponad powierzchnię codzienności. W końcu są i tacy, którzy przechodząc w strefę cienia nigdy nie uwolnią się z rozterek, spowodowanych konfliktem lojalności.
Nie zmieni to jednak dobrego samopoczucia tych wszystkich, którzy nad wojskiem i żołnierską dolą pochylają się tylko od święta, a Państwo Na Przeciągu jest dla nich miejscem takim jak inne, gdzie rzucił ich ślepy los. A tak naprawde, to mają dość wiatrów, marzą o odmiennym klimacie - bezwietrznej spalonej słońcem pustyni albo chroniącej od huraganów kotlinie wśród gór. Tylko czasem przyśni im się w nocy żyzna zielona kraina, ziemski raj na wietrznej nizinie, nad którą przewalają się burze i pomykają letnie wietrzyki - odrealnione snem Państwo Na Przeciągu.
lubię celne riposty, doceniam bezinteresowność, erudycję, autoironię i poczucie humoru
piszę z przerwami od 2007 roku, współpracowałem z portalami :
Wolni i Solidarni, POLIS MPC, Blogmedia24, Niepoprawni.pl, Nieznudzeni Polską.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka