Postaram się krótko opisać co charakteryzuje przeciętnego obywatela w dziedzinie odbioru mediów i analizowania treści (Co mamy) oraz podać przyczyny takiego stanu (Dlaczego).
Co mamy:
(kolejność punktów nie jest przypadkowa)
- jednostronność odbieranej informacji,
- niechęć do konfrontowania jej z innym źródłem,
- pewność o swojej odporności na propagandę i wpływ mediów na widzenie świata,
- bezrefleksyjne przyjmowanie „autorytetów medialnych”,
- brak samodzielnego wnioskowania - przyjmowanie gotowych wyjaśnień, analiz,
- przyswojenie podawanych kalek jako własnych poglądów,
- dwubiegunowe widzenie polityki w III RP,
- wiara w demokrację jako źródło wszelkiego dobra i naturalny regulator stanów nieustalonych,
- w analizie zagadnień historyczno politycznych zerwany związek przyczyna - skutek,
- ucieczka od wniosków mogących zburzyć stworzony obraz funkcjonowania sceny politycznej,
- wiara, że "przecież wszyscy nie mogą się mylić",
- utrata zainteresowania przekazem medialnym – wszyscy kłamią.
Dlaczego:
Odpowiedź jest bardziej skomplikowana niż pokazanie jak jest. Poniższe wyjaśnienia będą zapewne uproszczeniem z uwagi na szczupłość miejsca dla tak obszernego tematu, jak i mojej wiedzy w tej materii.
Generalnie przyczyny podzielę na 1. wewnętrzne i 2. zewnętrzne.
Pierwsze dotyczą natury ludzkiej i warunków w jakich się funkcjonuje i powstają z następujących powodów:
- człowiek jest istotą z reguły leniwą a wszelkie analizy, rozważania, szukania źródeł kosztują trochę wysiłku - w naszych warunkach BARDZO DUŻO,
- człowiek zwłaszcza uwikłany w trudy codziennej egzystencji nie ma ochoty na głębsze rozmyślania – przyjmuje rozwiązania proste i pozornie oczywiste,
- dwa, a nie daj Boże większa ilość punktów widzenia, wprowadzają dysonans poznawczy, który wprawia w stres – trzeba przyjąć jakąś postawę a to jest męczące (punkt a.), zwłaszcza jak wymaga przewartościowania dotychczasowych poglądów,
- powiązanie określonych poglądów z pozycją: ekonomiczną, polityczną, towarzyską – inaczej mówiąc – konformizm,
- cechy jak łatwowierność, podatność na wpływ innych, brak własnego zdania, ignorancja,
- wynik ociężałości umysłowej.
Druga przyczyna określona jako zewnętrzna to jest świadome działanie właścicieli sceny medialnej uniemożliwiające wolny dostęp do rynku mediów.
W kraju gdzie żyję nie ma możliwości, aby jeden człowiek (bądź grupa ludzi) powiedziała coś innym (dużej grupie) bez pozwolenia jakiegoś organu państwowego, czyli trzeciej osoby w postaci funkcjonariusza państwowego. Jest drobny wyjątek w postaci Internetu, ale to zapewne niedługo się skończy, bo staje się on pokaźnym źródłem nie koncesjonowanej informacji.
Taka sytuacja jest patologiczna, zła, chora, upokarzająca, ogłupiająca ale dla nadzorców sceny medialnej i nie tylko, wyjątkowo korzystna.
Utrzymywanie „kowalskiego” w stanie jak opisałem w „Co mamy” jest idealne dla realizacji celów jakim jest zarządzanie materiałem ludzkim, materiałem z punktu widzenia władzy podobnym do barana lub krowy, którego trzeba: hodować, dbać o niego, pilnować aby w szkodę nie wszedł, kierować za pasterzem (tym, bądź innym) w kierunku zagrody, gdzie dostanie karmę, no i najistotniejsze – STRZYC i DOIĆ ile się da i jak długo się da. Co jest straszniejsze to młode pokolenie owieczek w większości uważa taki stan za normalny i korzystny (może do pierwszego większego dojenia?).
I władza wszystko robi - i będzie robiła - aby media nadawały w jednym tonie i aby „kowalski” dalej był baranem.
Jest jeszcze jedno pytanie z którym trzeba się zmierzyć - JAK to jest robione?
W notce „Upiór – dzienny, nocny, całoroczny” zasygnalizowałem temat mówiąc o burzeniu pojęć. Jak widać powrócił on jak bumerang do kolejnego tekstu, więc do zobaczenia.
Teksty pokrewne
https://www.salon24.pl/u/piko/442754,jak-jest-i-dlaczego
Inne tematy w dziale Polityka