Tak, jest możliwość aby swój wizerunek sługusa Ukrainy i lokajskość w polityce zagranicznej choć trochę naprawić.
Już tłumaczę co mógłby zrobić.
Ponieważ ma lepszy dostęp do prezydenta elekta USA niż inni politycy czeciej RP, mógłby poprosić o spotkanie, na którym poprosiłby Trumpa aby zawezwał Kosiniaka-Kamysza na spotkanie z jego ludźmi. Tam pan Władysław dwojga nazwisk usłyszałby co następuje:
- panie ministrze, mamy dla pana propozycję, która płynie z naszego umiłowania waszego kraju i ma na celu jego dobro, dobro i pomyślność obywateli, które leży nam na sercu. Panu zapewne też, nieprawdaż?
- ależ oczywiście że leży, potwierdził pan Kosiniak-Kamysz, ale co mam zrobić?
- ma pan zerwać koalicję, powód proszę sobie wymyśleć. Doprowadzi to do utworzenia nowej koalicji, pan zostanie premierem a Polska nie stanie się generalną gubernią. Proste? Proste, nieprawdaż? No chyba, że dobro kraju nie leży panu na sercu. A wyborem prezydenta też się odpowiednio zajmiemy by nie został nim Trzaskowski, czy inny frendzel z KO. I co, pasuje?
....................
Wydaje się, że to jedyna sensowna opcja w sytuacji, gdy i tak przechodzimy (?) pod kuratelę US.
Czy to realny scenariusz? Jestem sceptyczny. Jaki jest Duda każdy widzi a Kosiniak - Kamysz nie wygląda na faceta z jajami choć ma trójkę dzieci.
Inne tematy w dziale Technologie