Warto zapoznać się z materiałem na temat importu ukraińskiego zboża na stronie magazynu rolniczego Agroprofil.
Tytuł:
"Hałdy zgniłego ziarna na przygranicznych polach. To przyjeżdża do Polski wagonami z Ukrainy".
Tę sprawę trzeba wyjaśnić. Zapewne efekt będzie taki jak zawsze, czyli żaden, bo kto to widział i słyszał, żeby władzę ciągać po sądach i trybunałach. Ta zgraja jest bezkarna - ma niepisane konstytucyjne gwarancje, że my nie ruszamy waszych i wy nie ruszacie naszych.
Mam natomiast taką refleksję i może ktoś mi podpowie wyjaśnienie.
Na początku wojny Polacy spieszyli z pomocą Ukraińcom, prawie każdy co tam miał słał, między innymi produkty żywnościowe. Widziałem jak jakieś babcie nosiły parę kilo mąki i inne produkty żeby wspomóc naszych braci ze wschodu.
A teraz okazuje się, że Ukraina miliony ton pszenicy i kukurydzy może eksportować do Polski i przez Polskę na świat. W kolejce są drób, jaja, niedługa pojawią się owoce miękkie jak maliny w ilościach ogromnych.
Konflikt wojenny toczy się na jakiś 20% ziem ukraińskich, cała reszta działa w miarę normalnie co widać po tych transportach.
Wygląda, że ta nasza spontaniczna pomoc żywnościowa to jakieś nieporozumienie, nieprawdaż?
Przecież z tych zbóż mogli zrobić mąkę i dodając jajka, wodę, sól i olej zrobili by tyle makaronu, że by nie przejedli. A jak by wlali mleko to by wyszły naleśniki. Dodając maliny, cukier i śmietanę wychodzi pyszny deser.
Inne tematy w dziale Technologie