piko piko
181
BLOG

PiS i PO zgadza się na kult Stepana Bandery.

piko piko Społeczeństwo Obserwuj notkę 15
Zamieszczam tekst i wideo, które przeleżało w moim archiwum od czerwca 2022. Jak widać popis w sprawach istotnych to jedna banda.



"Z dwóch niezależnych źródeł w dyplomacji, władze Polski podjęły decyzję, żeby w relacjach z Ukrainą wyciszyć spór o gloryfikację Stepana Bandery i przestać przeciwko temu kultowi protestować. Polska miałaby od tej chwili ograniczyć się do sprzeciwu wobec kultu naczelnego dowódcy Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) Romana Szuchewycza oraz dowódcy UPA na Wołyniu Dmytro Klaczkiwskiego ps. Kłym Sawur.


Stepan Bandera był przywódcą OUN i pomimo przebywania w trakcie rzezi wołyńskiej w niemieckim więzieniu, ponosi polityczną oraz moralną odpowiedzialność za bestialskie wymordowanie tysięcy Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Jeżeli medialne doniesienia się potwierdzą, polski PiS ostatecznie dowodzi, że nie jest zainteresowany ochroną nawet skrawka polskiego interesu.


Konfederacja wielokrotnie powtarzała, że Polska za pomoc, którą dzisiaj udziela Ukrainie, powinna po zakończeniu wojny postawić sprzeciw wobec kultu Bandery bardzo wyraźnie. Najwidoczniej PiS uznał, że odpuści od tego warunku już na starcie.
Przypomnijmy, że Ukraina nigdy nie nazwała rzezi wołyńskiej “ludobójstwem”. I z całą pewnością tego nie zrobi, jeśli Polska sama nie będzie się o to upominać.


Polityka historyczna PiS nie istnieje. Sprzedajemy pamięć historyczną o pomordowanych rodakach na ołtarzu poddańczej postawy naszego rządu w relacjach z innymi państwami. Tego typu doniesienia dobrze łączą się z nierealnymi wizjami unii polsko-ukraińskiej, o których marzą politycy PiS i innych partii okrągłostołowych.


Naszym rządzącym najwidoczniej przeszkadza funkcjonowanie w ramach niepodległego i suwerennego państwa polskiego. Wolą rozpuścić Polskę w ramach ponadnarodowych organizacji od Unii Europejskiej po unię polsko-ukraińską".

Na zdrowy rozum to Ukraina otrzymując pomoc od Polski i Polaków powinna zadeklarować, że wycofa się z kultu Bandery. A tu władze RP same oświadczają że: "Ukraińcy jest wszystko OK, kto się czubi ten się lubi".

Na dziś nikt z władz publicznie nie będzie Ukrainie "świecił w oczy" Banderą co jest oczywiste, ale żeby zgłaszać takie deklaracje ... Znowu nie wykorzystali okazji żeby milczeć.

No chyba, że to fake news ale wątpię obserwując co ci, pożal się Boże, rządzący wyprawiają.

 Nie mieli szczęścia Polacy z Wołynia i innych części Małopolski Wschodniej, bo w 1943 roku zostali wymordowani przez Ukraińców – wyznawców Stefana Bandery, który dzisiaj uważany jest za jednego z ojców ukraińskiej niepodległości i bohatera narodowego. Ten mord był expressis verbis wpisany w nacjonalistyczną teorię Dymitra Doncowa, według której nie ma co zawracać sobie głowy ludnością obcoplemienną, tylko zwyczajnie ją wymordować, zapewniając w ten sposób przestrzeń życiową dla Ukraińców, którzy, nawiasem mówiąc, też dzielili się na „elitę” i „czerń”, która dla „elity” powinna się poświęcać, albo też być poświęcana. Dymitr Doncow nie miał sposobności, by swoją teorię od razu wprowadzić w czyn, ale II wojna światowa taką sposobność stworzyła. Ukraińcy poddani w czasach sowieckich okrutnemu eksperymentowi w postaci sztucznie wywołanego głodu, związali swoje nadzieje z Niemcami, w przekonaniu, że Niemcy przyniosą Ukrainie upragnioną niepodległość, podobnie jak to zrobiły w czasie I wojny światowej. Tym razem jednak byli to inni Niemcy, mianowicie narodowi socjaliści, którym odbudowywanie niepodległej Ukrainy w zasadzie nie przychodziło do głowy. Toteż po pierwszym miodowym okresie, kiedy to powstał zalążek ukraińskiego wojska w postaci dywizji i batalionów SS, a także pomocniczej policji w służbie niemieckiej, nastąpił bolesny powrót do rzeczywistości. Kiedy okazało się, że Niemcy nie tylko żadnej Ukrainy nie będą odbudowywały, a w dodatku – prawdopodobnie przegrają wojnę, policja pomocnicza dostała rozkaz zdezerterowania i w ten sposób, powstała UPA. Ponieważ stawało się jasne, że ambitnych celów wojennych nie da się już zrealizować, to postanowiono osiągnąć cel, który był jeszcze możliwy do osiągnięcia, mianowicie – wymordowania ludności polskiej. Ta okrutna czystka etniczna doprowadziła do zagłady ponad 100 tysięcy Polaków, a zdecydowana większość tych, którym udało się przeżyć, wyjechała do pozostającej pod sowiecką okupacją Polski. Wskutek czego tamte tereny są dziś przez Ukraińców uważane za własne, a Polska nie ośmiela się tego kwestionować. Ten przykład pokazuje, że zbrodnia popłaca, pod warunkiem szczęśliwego zbiegu okoliczności. A zbieg okoliczności był taki, że z jednej strony Sowieci przesunęli Polskę na zachód, a z drugiej strony Amerykanie potrzebowali Ukraińców jako narzędzia dywersji wobec Sowietów. Dlatego Ameryka hołubiła i nadal hołubi banderowców, którym puszczono w niepamięć „kolaborację” z Hitlerem – w innych przypadkach niewybaczalną.

Oto co pisze w swoich wspomnieniach Adam hr. Ronikier, podczas okupacji prezesujący Radzie Głównej Opiekuńczej – jednej z dwóch polskich instytucji (drugą był Polski Czerwony Krzyż) działających oficjalnie w Generalnej Guberni, której częścią była też Małopolska Wschodnia. „Ponieważ zaś ze wschodniej połaci RP, z Wołynia, nadchodziły tragiczne wieści o rozpoczynających się tam rzeziach ze strony Ukraińców, postanowiliśmy tam pracę organizacyjną straży (obywatelskiej – SM) rozpocząć. Przybywający stamtąd w popłochu i rozpaczy uciekinierzy zapewniali nas, że wszystko, co zdrowe i uczciwe będzie można dla obrony użyć i w ten sposób konieczną pomoc nieszczęsnej ludności przynieść. Toteż jak piorun z jasnego nieba spadła na nas wiadomość przywieziona przez mych wysłanników z Warszawy, ze Delegatura Rządu jest zasadniczo przeciwna tworzeniu straży i że swego przyzwolenia stanowczo odmawia. (…) Struty bardzo tym tak smutnym obrotem sprawy straży obywatelskiej, do której przykładałem tak wielką wagę, gdyż wiedziałem, co grozi ludności polskiej od Ukraińców szczególniej (…) W tymże czasie sprawa Wołynia zaczęła przybierać wprost tragiczne kształty. Gwałty i morderstwa dokonywane na Polakach przez zamieszkałych tam Ukraińców, nie tylko nie ustawały, ale z dniem każdym przybierały na sile i barbarzyńskich formach. (…) Tak topniał stan posiadania polskiego w tej odwiecznie do Polski należącej ziemi, a panowie z Delegatury, nie pozwoliwszy nam na zorganizowanie obrony, nie raczyli myśleć o tym, że złemu trzeba było przynajmniej próbować zaradzić, a nie zostawiać bez żadnej pomocy te rzesze polskie na Kresach. Przecież przykład, który miał miejsce w Równem, gdzie dwaj nasi delegaci uzyskawszy od Kreishauptmanna broń, rozdali ją Wołyniakom, którzy dzięki temu nie tylko potrafili Ukraińców wziąć w ryzy, ale naokoło Równego kraj cały doprowadzić do ładu i porządku – przeczy kategorycznie tym naszym mędrkom, którzy teraz powiadają, że i tak nic by to nie dało zrobić, bo władze niemieckie nie pomogły.” No dobrze – ale dlaczego „panowie z Delegatury” zajęli takie nieprzejednane stanowisko, które Polaków kresowych wydało na śmierć bez obrony? Tego nie wiem, ale nie wykluczam, ze z obawy, co na to powie Nasz Ówczesny Najważniejszy Sojusznik, czyli Winston Churchill, którego Sowieci codziennie informowali, jak to AK kolaboruje z Niemcami. Słowem – że Polacy na Wołyniu zostali pozostawieni własnemu losowi ze strachu Delegatury Rządu, no i oczywiście – samego Rządu RP w Londynie przez Churchillem. Jest to oczywiście wyjaśnienie najbardziej uprzejme.

______________

I teraz płynnie przechodzimy do teraźniejszości.

Jak się okazuje ukraiński historyk i sierżant Gwardii Narodowej Wachtang Kipiani groził Sławomirowi Mentzenowi śmiercią.

Stało się to po tym tym jak Mentzen pokazał we Lwowie pomnik zbrodniarza Bandery i powiedział prawdę o zamordowaniu przez ukraińskie OUN-UPA 100 tysięcy Polaków oraz wezwał Ukraińców do zaprzestania czczenia morderców.

Wachtang Kipiani powiedział, że może go spotkać powtórka z historii Bronisława Pierackiego, ministra spraw wewnętrznych zamordowanego w 1934 r. przez ukraińskich nacjonalistów.

Teraz, dzięki portalowi Kresy.pl, dowiadujemy się, że portal Kipianiego, gloryfikujący UPA i będący tubą nacjonalistycznej ukraińskiej propagandy, był współfinansowany przez polskie MSZ oraz otrzymywał środki od zależnego od polskiej ambasady Instytutu Polskiego w Kijowie. Portal Kipianiego konsekwentnie nazywał ludobójstwo na Wołyniu „tragedią wołyńską”, zrównując polską samoobronę z zaplanowaną przez kierownictwo UPA zbrodnią. 

Mamy do czynienia z sytuacją gdzie ukraiński historyk i żołnierz, wspierany finansowo przez polski rząd i od lat broniący i wychwalający autorów ludobójstwa na Wołyniu, teraz grozi polskiemu posłowi i kandydatowi na prezydenta śmiercią, a polski rząd  NIC z tym nie robi! Nie ma żadnej reakcji!

W jakim państwie my żyjemy? Jak nisko upadły nasze pseudoelity?

Właśnie dlatego trzeba je wymienić! Trzeba raz na zawsze rozbić ten chory układ polityczny, który od lat rządzi Polską i doprowadził nasze państwo do sytuacji, gdzie strona ukraińska, mimo gigantycznej pomocy, może na nas dowolnie pluć, obrażać a nawet grozić polskim politykom śmiercią, a nasze dziadowskie władze nawet nie kiwną palcem. 





piko
O mnie piko

Jaki jestem? Normalny - tak sądzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo