Ze wsiowego sklepiku
Jeżdżę na rowerze, gram w tenisa, biegam, chodzę po okolicy bez szmatki. W Warszawie, gdzie pracuję, również nie używam namordnika.
Do zeszłego tygodnia w okolicznych wsiowych sklepikach zaprzyjaźniony personel i właściciele nie zwracali mi uwagi z uwagi na brak uwagi na wirusa. Większość klientów miała maski, głównie na brodzie, nos był obowiązkowo odkryty, ja nie miałem i dziury w sklepie nie było.
Ale tak dalej nie mogło być. Padł rozkaz - zabójczy wirus atakuje - maski włóż.
Wchodzę jak zwykle do sklepiku a córka właściciela z którą zazwyczaj przyjaźnie pogadywałem do mnie:
- nie obsłużę pana,
- żartuje pani,
- nie obsłużę pana bez maski,
- wie pani że ten wymóg jest bezprawny
- wiem ale nie obsłużę
- nie to nie łaski bez - ciepnąłem koszyk i wyszedłem.
Nie chciałem jej mówić, że popełnia wykroczenie z art. 135 KW, bo to nic by nie dało a angażowanie policji żeby kupić jajka, mleko, chleb i piwo było bez sensu.
Świadkiem tej sceny był jakiś zamaskowany młodzian, który coś tam agresywnie zaczął bulgotać spoza szmaty w moim kierunku. Chyba chodziło o to, że zarażam. Nie chciało mi się go pytać jaką metodę diagnostyczną stosuje, że jest w stanie zdalnie i na oko ocenić moje zdrowie, i jaką chorobę wykrył. Olałem człowieka, bo polemika kolejkowo-sklepowa mnie nie interesuje. Wyszedłem ze sklepu a ten nabuzowany facio wybiegł za mną z tekstem, że „jestem cham i prostak bo do widzenia nie powiedziałem”.
Sklepików u nas jest sporo więc pojechałem do następnego.
Wszedłem a pani sklepowa spolegliwym głosem – niech pan zasłoni chociaż usta. Ale proszę pani ja jestem zdrowy jak byk i poszedłem pobrać towar. Stoję przed nią i przed kasą a ona – zasłoń pan się czymś bo będę miała wygawor od właściciela. Rozejrzałem się za właścicielem i wzrok padł na kamery monitorujące sklep. Żal mi się zrobiło kobiety, wyciągnąłem apaszkę i się omotałem. Odetchnęła z ulgą i nawet się uśmiechnęła.
W Dzielnicowym Urzędzie Komunikacji
Coś tam musiałem załatwić więc się umówiłem, bo teraz nie można tak sobie przyjść z ulicy. W wyznaczonym dniu i godzinie poszedłem. Faktycznie kolejka nie duża, podchodzę do urzędniczki od której dzieli mnie szyba i dodatkowy stolik i podaję papiery. Wzięła kwity mówiąc żebym założył maseczkę, na co jej zwróciłem uwagę, że ona też nie ma maseczki. Ale ja mam szybę – rzekła na co ja jej, że też mam szybę. Tu się konwersacja na temat maseczek urwała. Sprawa została załatwiona.
------------------------------
Refleksje i wnioski
Szanowni czytacze mojego bloga – ta hucpa pandemiczna będzie trwała tyle ile trzeba i już. Zapytacie dlaczego hucpa i dlaczego ma trwać dowolny/właściwy czas?
Hucpa bo nie ma żadnej pandemii. Jest choroba wirusowa typu grypowego z podobną ilością zgonów spowodowanych powikłaniami, jak po dotychczasowej „klasycznej” grypie. Przygrywką było straszenie epidemią ptasiej i świńskiej grypy o której nikt już nie pamięta (bo ich faktycznie nie było).
Hucpa jest w skali globalnej i dzięki temu przeciętnemu kowalskiemu czy smithowi trudno przyjąć do wiadomości, że może być robiony w … wirusa. Patrz zestaw informacji podawanych przez emigranta, wawela, czy przeze mnie. Nie chce mi się powtarzać.
Dlaczego to się udaje? Ci co odpalili operację Covid-19 wiedzieli, że społeczeństwa są dobrze „przygotowane” (spreparowane) na taką akcję. Większość nie wiele wie o biologii, nie wiele wie o statystyce medycznej, większość (99,9%) korzysta wyłącznie z merdiów i im wierzy, większość już nie potrafi trzeźwo, samodzielnie wyciągać wniosków z ciągów przyczynowo-skutkowych.
Natomiast wszyscy boją się o życie i zdrowie, i chcą żeby ktoś cię nimi troskliwie zaopiekował nawet kosztem wolności i upodlenia.
Dlaczego mamy to co mamy? Dawniej problemy polityczno-finansowe przecinano przy pomocy konwencjonalnych wojen. A teraz jest nowocześniej i bezboleśniej. Wystarczy fura kasy w rękach nawiedzonych macherów, kupione media, opanowany sektor bankowy, kupione rządy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości