Czemu UE trzeszczy w szwach? Bo to, że trzeszczy jest widoczne gołym okiem.
Brexit był, jak mi się wydaje, punktem zwrotnym. Oczywiście już od dawna wiadomo, że większość mieszkańców UE jest bardzo sceptycznie nastawiona do samej idei integracji europejskiej. Pokazały to referenda akcesyjne w połowie lat 2000, pokazały powtarzające się wyniki wyborów, w których coraz większego znaczenia nabierały i nabierają partie nastawione niechętnie do tego, co się dzieje w Brukseli.
Jednak wydaje się, że decyzja o wyjściu z UE podjęta przez Wielką Brytanie zmieniła bardzo wiele. A może nie sama decyzja, tylko fakt, że pomimo podjęcia tej decyzji świat się nie zawalił, gospodarka brytyjska nie zawaliła się, a Brexit jest tak naprawdę problemem dla Brukseli, nie dla Londynu.
Jest problemem, bo oznacza obniżenie budżetu UE, czyli faktycznie zmniejszenie dotacji, co najbardziej odczuje wschodnia część Unii, czyli między innymi my. Oznacza to ostatecznie niebezpieczeństwo wzmocnienia ruchów odśrodkowych, które zapewne doprowadzą co najmniej do głębokich zmian w strukturze UE, jeśli nie do jej rozpadu.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że wbrew powtarzanym różnym hasłom, najczęściej skądinąd kompletnie nieprawdziwym, nie ma w państwach Unii Europejskiej żadnej widocznej wśród obywateli woli tworzenia wspólnej struktury. Nie ma żadnego projektu, który by łączył mieszkańców Grecji z mieszkańcami Finlandii, żadnej wspólnej idei dla wszystkich. Wszyscy ludzie, którzy choć w niewielkim stopniu analizują sytuację widzą, że Unia Europejska stałą się narzędziem dominacji Niemiec, i każdy mieszkaniec UE wie, że kolejność podejmowania decyzji dotyczących wszystkich jest prosta:
- We wszystkich sprawach strategicznych najważniejsza jest decyzja i wola Niemiec.
- Komisja Europejska wykonuje w sprawach strategicznych polecenia Angeli Merkel.
- Znaczenie rządów państw maleje z roku na rok, co powoduje zanik ich suwerenności.
Ten kompletny brak wspólnej idei widzimy w Polsce bardzo wyraźnie - cóż jest dla nas najważniejszym argumentem utrzymującym powszechną wciąż wolę pozostania w Unii? Wspólny projekt budowy ponadnarodowego państwa w Europie? Czy może jednak raczej dotacje unijne dzięki którym (jak większość sądzi) powstają w Polsce drogi szybkiego ruchu, mosty i schludne chodniki z kostki Bauma?
Brexit może bardzo poważnie uderzyć w to ważne spoiwo Unii - szczególnie jeśli odbędzie się bez porozumienia - a wcale niewykluczone że tak się stanie. Nagłe zmniejszenie dotacji - bo to będzie efektem - może znacząco obniżyć poparcie dla UE w krajach, które dotychczas są ich beneficjentami. W tym w Polsce. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by Komisja Europejska zdecydowała się na podwyższenie składek po to, żeby rekompensować brak wpłat zza Kanału la Manche.
Kolejnym elementem powodującym trzeszczenie w szwach UE jest oczywiście euro. Wiedza o tym, że euro jest całkowitą porażką jest dziś już właściwie powszechne wśród mieszkańców państw, w których obowiązuje. Euro nie może funkcjonować poprawnie bez wspólnych struktur podatkowych i budżetowych, a nie ma żadnej możliwości, by Niemcy (które mają głos decydujący) zgodziły się na konieczny transfer swoich bogactw do krajów takich jak Grecja, Portugalia, Włochy czy Hiszpania. Bo ostatecznie to na tym musiałoby polegać. A dopóki takich transferów nie będzie, euro pozostanie walutą, która faktycznie niszczy gospodarki państw, w których wydajność pracy jest niższa niż w Niemczech (oraz Holandii, Finlandii, Luksemburgu...).
Niewykluczone więc, że niedzielne wybory we Włoszech będą początkiem rozpadu. Włochy to nie Grecja. Włochy, to wciąż jeszcze trzecia po Niemczech i Francji gospodarka Unii. Gospodarka potwornie zadłużona, z sypiącym się systemem bankowym, ale wciąż ogromna.
Czy nowe władze pójdą w stronę Italexitu? Czy może najpierw skupią się na wyjściu ze strefy euro, żeby ratować gospodarkę przywracając lira i dewaluując go o ok. 20%? A może nie zrobią nic, bo zostaną na nie wywarte takie naciski z Berlina i Brukseli, że będą musiały się ugiąć? Prawdopodobnie będą próbowali ograniczyć napływ imigrantów, likwidując różnorakie ułatwienia, które dotychczasowe rządy lekką ręką tworzyły.
Ciekawe będzie obserwowanie teraz tego, co się tam dzieje. Jest nadzieja, że włoska katastrofa - bo tym jest wynik niedzielnych wyborów we Włoszech - spowoduje, że Bruksela zostawi nas trochę w spokoju. Będą mieli o wiele poważniejsze problemy.
Inne tematy w dziale Polityka