Mało kto wie w jaki sposób Galileusz doszedł do tego, że to doświadczenie musi właśnie tak wyglądać, jak na filmie. Nie miał możliwości nie tylko stworzenia tak ogromnego pojemnika próżniowego, ale w ogóle żadnego!
Arystoteles, prawie 2 tysiące lat przed Galileuszem, stwierdził, co było wówczas (ale przecież dla wielu i dziś) OCZYWISTE dla każdego, że cięższe przedmioty spadają szybciej od lżejszych. Możemy to sprawdzić na co dzień - wynik doświadczenia zawsze będzie ten sam w warunkach domowych.
Galileusz postanowił jednak przeprowadzić inny eksperyment - eksperyment MYŚLOWY. Myślowy, bo na taki jak na filmie nie miał co liczyć w czasach, w których żył. Opowieści o tym, że wszedł na wieżę w Pizie, z której zrzucił dwa przedmioty, cięższy i lżejszy, to oczywiście legenda - gdyby tak zrobił, to potwierdziłby jedynie teorię Arystotelesa. Skądinąd obecna do 2004 na wieży w Pizie tabliczka o tym "eksperymencie" została zdjęta dlatego, że uwieczniała legendę, a nie wydarzenie historyczne.
Galileusz postanowił wyobrazić sobie co by było, gdyby połączyć ze sobą sznurkiem przedmiot cięższy z przedmiotem lżejszym i zrzucić z pewnej wysokości. Jak by się zachowało takie połączenie? No bo gdyby Arystoteles miał rację, to powinno dziać się coś zupełnie niesamowitego!
Otóż gdyby przedmioty spadały z prędkością uzależnioną od swojej wagi, to mielibyśmy sytuację absurdalną: przedmiot lżejszy HAMOWAŁBY w spadku przedmiot cięższy, więc przedmiot będący POŁĄCZENIEM lżejszego i cięższego (czyli z definicji CIĘŻSZY od każdego swojego elementu składowego) spadałby WOLNIEJ niż jeden ze składowych. Czyli ABSURD i zaprzeczenie samej teorii.
Stąd stwierdzenie, że W PRÓŻNI przedmioty spadają z tą samą prędkością, a w atmosferze przedmioty lżejsza są spowalniane bardziej od ciężkich przez opór powietrza.
Inne tematy w dziale Technologie