Nadchodzą czasy w których trzeba będzie podejmować trudne decyzje, bo wymusi je na nas rzeczywistość, w której najważniejszym elementem będzie technologia. A w szczególności sztuczna inteligencja. Sztuczna inteligencja, która wymusi całkowitą zmianę sposobu działania naszej cywilizacji.
Po raz pierwszy w historii ludzkości nadeszły czasy, gdy ludzie o niskich możliwościach intelektualnych - i nie mówię tu jedynie o osobach upośledzonych, mówię o tych wszystkich, którzy nie posiadają wystarczającej inteligencji twórczej popartej solidną wiedzą - staną się zwyczajnie niepotrzebni. Ci ludzie wykonują dziś prace, które można łatwo zastąpić coraz bardziej obecną w naszym życiu robotyzacją opierającą się na sztucznej inteligencji. I nie myślę tu wcale o DUŻEJ sztucznej inteligencji (DSI), czyli o myślących maszynach posiadających świadomość swojego istnienia. Mówię o tych przejawach MAŁEJ sztucznej inteligencji (MSI), które są już wszechobecne, do których już zaczynamy się przyzwyczajać. Mamy je w telewizorze, w komputerze, w smartfonie.
Już niedługo poza tymi najprostszymi zawodami, jak robotnik niewykwalifikowany, robotnik nisko wykwalifikowany, nie będą już potrzebni kierowcy ciężarówek, ani taksówek, nie będą potrzebni księgowi, recepcjonistki, kelnerzy, pracownicy call center, ochroniarze, pracownicy fast foodów, barmani, większość pracowników mediów, salowe i niższy personel medyczny, a nawet duża część prawników. Długo można by wymieniać zawody, których zastąpienie maszynami, inteligentnymi robotami, jest możliwe już dziś lub możliwość taka jest jedynie problemem natury inżynierskiej, czyli wymaga tylko odpowiedniego nakładu pracy, technologii i pieniędzy, bo sama koncepcja jest dostępna i wiadomo JAK trzeba to zrobić.
Gdy rozmawiam czasami na ten temat z ludźmi, szczególnie z liberałami, czy może lepiej dziś powiedzieć libertarianami, bo słowo liberał zostało zawłaszczone przez socjalistów, często słyszę, że tak jak zawsze ludzie po prostu zmienią zawód i będą dalej normalnie funkcjonować. To oczywiście nieprawda, bo mamy do czynienia ze zmianą już nawet nie samego systemu społeczno-politycznego, tylko z całkowitą zmianą sposobu działania cywilizacji, zmianą niebywałą, bo dotychczas w historii ludzkości nigdy nie było niczego podobnego. Przeżyły ją konie, które były wszechobecne jeszcze sto lat temu, a dziś właściwie znikły z naszego świata stając się dla wielu zwierzętami egzotycznymi.
Gdy zastanowimy się nad zmianami w funkcjonowaniu cywilizacji i rozwijającej się wraz z nią technologii widzimy, że zmiany sposobu działania, a także zmiany technologiczne zawsze odbijały się na kondycji "prostych ludzi".
Gdy ludzie zaczęli się osiedlać porzucając tryb życia zbieracko-łowiecki pojawili się niewolnicy. Przedtem niewolników nie było, bo nie niewolnik nie wnosił w grupie zbieracko-łowieckiej - rodzinie, czy plemieniu - żadnej wartości dodanej. Koczująca grupa nie miałaby żadnej korzyści z utrzymywania niewolnika. Sytuacja zmieniła się gdy pojawiły się gospodarstwa rolne i hodowla. Osiedlenie się i konieczność pracy na roli naturalnie spowodowały zapotrzebowanie na niewolników, którzy ostatecznie w wielu miejscach na ziemi byli podstawą funkcjonowania społeczności dostarczając siłę swoich rąk, czyli fundament gospodarki.
Gdy w XIX wieku w USA okazało się, że zmiana struktury gospodarki wymaga likwidacji niewolnictwa ogromne masy byłych niewolników zostały przechwycone przez przemysł potrzebujący rąk do pracy. A ręce do pracy, w mniejszym stopniu niż w XIX w., ale wciąż są podstawą funkcjonowania ekonomii.
Jakoś tak się składa, że te ręce do pracy mają zazwyczaj ci, którzy mają najniższy poziom inteligencji i wiedzy. Jest tak bez względu na różne anegdotyczne (nawet jeśli prawdziwe) opowieści o genialnych dzieciach rodzących się pod strzechą u chłopa pańszczyźnianego czy na farmie w rodzinie niewolnika.
Gigantyczne "wędrówki ludów" w Polsce powojennej spowodowane były właśnie ogromnym zapotrzebowaniem na ręce do pracy - miliony ludzi ze wsi przeniosło się do miast, by zamiast za pługiem stać przy piecu martenowskim. Dziś ponad dwa miliony Ukraińców przybyło do Polski by zastąpić Polaków, którzy wyjechali na Zachód. Bo brak RĄK DO PRACY. Zmiany cywilizacyjne i technologiczne wymuszały dotychczas wielkie migracje ludzi próbujących jak najdrożej sprzedać swoją pracę.
Jednak teraz nadchodzi czas, gdy ręce do pracy przestaną być potrzebne. Potrzeba będzie wciąż ludzkiej inteligencji, wiedzy, mądrości pozwalającej na łączenie ze sobą często bardzo odległych zjawisk po to, by znajdować nowe koncepcje i pomysły. Tego MSI nie potrafi i zapewne jeszcze długo nie będzie potrafiła - bo gdyby i to potrafiła, to przestałaby być MSI, tylko stałaby się DSI, a to już jest temat na inne rozważania.
MSI jest w stanie zastąpić w zasadzie wszystkie zawody nie wymagające kultury ogólnej. Wszystkie prace natury powtarzalnej - nawet takie, które wydają się nam niezwykle skomplikowane - opierają się na jakimś algorytmie, który można odtworzyć i zastąpić maszyną. Dotyczy to również tak dla niektórych zaskakujących spraw, jak komponowanie muzyki - już dziś maszyna jest w stanie napisać przebój, czy opracowywanie nowych leków na raka, które odpowiednio zaprogramowany do przetwarzania BIG DATA komputer jest w stanie zrobić skuteczniej od człowieka. Można się przerazić, gdy się zastanowić jak wiele prac można zastąpić przez MSI. Tak naprawdę dotyczy to ogromnej większości zawodów.
Oczywiście upowszechnienie MSI i jej wkroczenie w każdy przejaw naszego życia spowoduje powstanie nowych zawodów, których istnienia nawet dziś nie podejrzewamy. Z całą pewnością będą je wykonywać ludzie, którzy zostaną wyparci z dotychczasowych zawodów przez MSI. Nie ma jednak raczej wątpliwości co do tego, że po to, by CZYJEKOLWIEK ręce do pracy były potrzebne w świecie powszechnej i quasi darmowej MSI, konieczne będzie, by rękami tymi kierował dobrze wykształcony umysł o dużej kulturze ogólnej, umiejący dodatkowo szybko i efektywnie się uczyć. A o takich niełatwo.
Dzisiejszy system nauczania, nastawiony w zasadzie w całości na przygotowanie ludzi do wykonywania stosunkowo prostych prac, nie jest prawdopodobnie w żaden sposób odpowiedni, nie przygotowuje ludzi do życia w świecie zdominowanym przez MSI. Ocenia się, niebezpodstawnie, że poziom ogólny dzisiejszego magistra jest o wiele niższy niż maturzysty za czasów jego dziadka.
Kultura ogólna jest pojęciem zupełnie nieznanym, a przecież może pozwolić, gdy pojawi się taka potrzeba, przekwalifikować się by nie zasilić rzeszy bezrobotnych. Ogólnie nie widać by KTOKOLWIEK w jakikolwiek sposób pracował nad tym, jak należy SZYBKO przestawić sposób nauczania tak, aby z fabryk ograniczonych i nikomu niepotrzebnych techników zacząć wypuszczać ludzi, którzy są w stanie szybko i sprawnie podejmować wyzwania, których rozmiarów i natury nie potrafimy sobie nawet za dobrze wyobrazić. A wyzwania takie staną przed dzisiejszymi przedszkolakami i uczniami w czasie, gdy będą zdawać maturę. Maturę, która dziś nie wymaga wiedzy ogólnej, tylko umiejętności najlepszego wbicia sie w stworzony wcześniej schemat.
Nadchodzi czas świata ludzi inteligentnych i twórczych. To jest maksymalnie jakieś 10-15 % populacji, mniej więcej miliard osób na świecie. Cała reszta może stać się jedynie niepotrzebną do niczego masą. Masą ludzi, którzy mają zbyt niski poziom inteligencji lub zbyt niski poziom kultury ogólnej, by móc się odnaleźć w świecie wszechobecności MSI. Masą ludzi, którzy nie mają zupełnie nic do zaproponowania, i co najgorsze masą ludzi, których nikt nie potrzebuje.
Takie masy ludzi są niebezpieczne. W takich masach rodzą się rewolucje - takie prawdziwe, krwawe rewolucje jak francuska czy bolszewicka. Rewolucje mogące realnie zagrozić systemowi. I choć dzisiaj politycy nie robią NIC, by ograniczyć rozmiary tej masy poprzez skierowanie maksymalnie wielkich nakładów na nauczanie tak, by dać ludziom szansę na to, by nie utonąć w niej, to mają już sposób na jej spacyfikowanie. To o tyle naturalne, że próba przebudowy systemu nauczania tak, aby każde dziecko mogło trafić do szkoły typu Montesori, gdzie nauczą je nie tylko faktów, ale również tego jak się uczyć, jest o wiele trudniejsze i wymaga odwagi. Natomiast pacyfikacja jest prosta.
Światem rządzi obecnie neolewica, spadkobiercy marksistów, trockistów, maoistów, głosiciele i praktycy idei Gramsciego i Spinellego. Pomysł na pacyfikację mas ludzi, którzy nie mają żadnych perspektyw, jest zgodny z podstawowym, lewicowym paradygmatem. Jest nim przerażająca w swym prymitywizmie i pogardzie dla człowieka idea Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego.
Wdrożenie tej idei to zepchnięcie ludzi, którym zostanie przyznany, do roli kalek społecznych, które się już do niczego nie nadają, którym należy dać dostęp do jakichś reality show w telewizji i do fast foodów, żeby siedzieli cicho. Pomysł ten został już skutecznie wdrożony w USA, gdzie około 45 milionów ludzi żyje dzięki bonom żywnościowym, które można realizować w hipermarketach. Ci ludzie nie są już nawet uwzględniani w statystykach bezrobocia, bo ich kalectwo społeczne jest tak wielkie, że ani urzędy pracy, ani oni sami nie próbują nawet szukać jakiejś pracy.
Ta haniebna idea rozpowszechnia się coraz bardziej. W Polsce promuje kawiorowy lewak Ryszard Kalisz. Nie potrzeba dodawać, że jej głosiciele nie prowadzą żadnych prac w kierunku ograniczenia wykluczenia intelektualnego, które czeka coraz więcej ludzi. Bezwarunkowy Dochód Podstawowy ma być czymś w rodzaju Renty Socjalnej, którą przyznaje się inwalidom niezdolnym do samodzielnej egzystencji.
Sztuczna inteligencja upowszechniająca się z każdym dniem postawi przed ludźmi szereg poważnych, krytycznych wręcz problemów, we wszystkich właściwie dziedzinach życia. Warto podkreślić, że nie chodzi tu nawet o problemy, jakie mogłyby się pojawić po powstaniu Dużej Sztucznej Inteligencji. Już te, które stawia przed nami Mała Sztuczna Inteligencja mogą przyprawić o zawrót głowy.
Weźmy na przykład taki problem natury etycznej - jaką decyzję ma podjąć samochód bezzałogowy gdy sytuacja na drodze wymusza podjęcie natychmiastowej decyzji w kwestii tego, czy przejechać dwoje dzieci, czy staruszkę, bo nie ma innej opcji. Czy MSI samochodu ma opierać się na jakichś regułach moralnych? Logicznych? Czy ma podjąć decyzję losową? Jeśli tak, to dlaczego?
Takich pytań będzie coraz więcej i odpowiedzą na nie ludzie odpowiednio do tego przygotowani, czyli faktycznie odpowiednio wykształceni i najlepiej posiadający jak najszersze horyzonty, czyli kulturę ogólną. Wygląda na to, że, jak to zawsze było w historii, będą to po prostu również ludzie najbogatsi. Ale ich status nie musi wynikać tylko z zasobności ich rodzin. Wiedza, umiejętność uczenia się, umiejętność kojarzenia to cechy osiągalne również dla wielu ludzi z grup nieuprzywilejowanych ekonomicznie. Osiągalne, gdyby politycy chcieli prawdziwie działać dla przyszłości.
Niemożliwe? No cóż - w Singapurze poziom IQ maturzysty jest średnio wyższy o 8 punktów od poziomu IQ maturzysty w Unii Europejskiej. 50 lat temu Singapur był na poziomie dzisiejszego Bangladeszu. Jeśli się chce, to można.
Inne tematy w dziale Technologie