Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
865
BLOG

Spokój

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Marsz Niepodległości Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

image

Dziwnym trafem po odsunięciu Platformy Obywatelskiej od władzy Marsze Niepodległości stały się imprezami spokojnymi. Tym, czym miały być od początku - dniem radości z symbolicznej rocznicy odzyskania niepodległości. Żadnych awantur, żadnych starć z policją. To mocno doskwiera różnym szkodliwym, lewackim typom, którzy próbują prowokować, ale nie bardzo się udaje, bo na marszach ludzie są spokojni. Tak po prostu.

Byłem na tych najgorętszych Marszach za czasów PO i widziałem jak odbywały się sterowane odgórnie prowokacje. To było dość niezwykłe doświadczenie, któremu ktoś, kto tego nie widział mógł nie chcieć dać wiary. Sprowadzało się to w zasadzie do jednego zjawiska - wszelkie awantury były prowokowane przez policję. Trudno w to uwierzyć komuś, kto wierzy że policja jest od pilnowania porządku, ale zapewniam, że nawet jeśli się nie było wewnątrz Marszu w miejscu, w którym było najgoręcej - a mnie zazwyczaj, na szczęście, udawało się nie być w takim miejscu - widać było zadziwiające zjawisko. Otóż policja pokazywała się i znikała. To nie było tak, że policjanci byli obecni zawsze. Raz byli, raz znikali, zawsze ubrani w stroje bojowe z tarczami, i zawsze zamieszanie i awantury zaczynały się jak się pojawiała policja. Nie było tak, jak można byłoby się spodziewać, że policja interweniowała gdy się zaczynały burdy - burdy zaczynały się gdy pojawiała się policja.

W 2013 roku widziałem na Placu Bankowym policyjne suki, z których wysiadały grupy po kilku, kilkunastu zakapturzonych młodzieńców z zasłoniętymi twarzami. To byli prowokatorzy policyjni, których potem widziałem na pierwszej linii rozrób z policją.

Byłem przy furgonetce TVN, która została spalona na Placu na Rozdrożu. Widziałem całą akcję od początku do końca. Zakapturzeni młodzieńcy pojawili się nagle OD STRONY KORDONU POLICJI przy Koszykowej i zaczęli obrzucać najpierw kamieniami a potem podpalili tę furgonetkę. Ona tam stała jak porzucona, nie było tam żadnych innych samochodów stacji telewizyjnych czy radiowych, była tylko ta jedna furgonetka, w której nie było nikogo. Spłonęła przy kompletnej obojętności policji, która nie zrobiła dokładnie nic, by powstrzymać kilkunastu zakapturzonych młodzieńców. Kompletny bezruch - dość wyraźnie było widać, że był rozkaz NICNIEROBIENIA.

Historię podpalonej budki pod rosyjską ambasadą znają chyba wszyscy. Przechodziłem obok jak była podpalana, ale akurat tam nie byłem w stanie ocenić sytuacji.

Od momentu gdy policja przestała organizować prowokacje na polecenie władz, Marsz Niepodległości jest całkowicie pokojowy. Lewactwo oczywiście nie może tego znieść, więc samo próbuje prowokować, ale jestem przekonany, że w przyszłym roku Straż marszu lepiej sobie poradzi z prowokatorami. Wydaje się, że najprościej byłoby ich otoczyć szczelnym kordonem i przepuścić Marsz wokół tego kordonu. Lewacy nie są liczni, to jednostki, więc nie powinno to być trudne, choć będzie wymagało zapewne zwiększenia liczebności Straży Marszu. Natomiast najlepiej unikać wzywania policji, bo to niepotrzebnie powoduje zamieszanie.

Należy zrobić tak, jak organizm robi ze szkodliwymi elementami, których nie potrafi wydalić - otorbić. I dalej robić swoje.

Mało kto jednak zdaje sobie wciąż sprawę w Polsce z tego, jak bardzo POKOJOWY jest Marsz Niepodległości w porównaniu z tym, co potrafi się dziać pod innymi szerokościami. Nie ma żadnej możliwości, by manifestacja 50 czy 100 tysięcy osób w Paryżu czy innej Brukseli odbyła się bez stłuczenia jednej witryny sklepowej czy podpalenia jakiegoś samochodu. W zeszłym roku na Marszu Niepodległości policja zatrzymała JEDNEGO manifestanta za obrazę policjanta. Mniej więcej w tym samym czasie na manifestacji około 2000 ludzi w Paryżu policja aresztowała około 300 osób. Warto o tym podumać.

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka