Jeden z moich znajomych, młody człowiek, młodszy od moich dzieci, zapytał mnie o to, jak to tak naprawdę było z tym donoszeniem, SB, z tymi całymi Tajnymi Współpracownikami i im podobnymi. Czy faktycznie to było takie powszechne, jak to widzieliśmy wówczas, jak to odbieraliśmy.
Odpowiedziałem mu tak, jak ja to pamiętam. Być może jeszcze jacyś inni młodzi to przeczytają, niech więc wiedzą. Starzy pamiętają... albo przynajmniej powinni.
Współpraca z SB była jednoznacznie, jasno i wyraźnie widziana i odbierana jako coś złego.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wówczas ludzie to rozumieli o wiele lepiej niż dzisiaj. Donoszenie na SB było odbierane jako działanie jednoznacznie haniebne.
Bo było haniebne.
Tym bardziej oburzają dziś ci, którzy próbują to relatywizować. Wałęsa i cała reszta kapusiów doskonale wiedziała co robią i doskonale mieli świadomość, że to, co robią jest złe.
Doskonale też wiedzieli wówczas i nadal wiedzą, że jeśli fala zmian ich wyniosła na szczyty, to właśnie tylko dlatego, że byli SBeckimi donosicielami. Bo można było nimi łatwo manipulować.
Tak więc nich młodzi wiedzą, że o ile teraz im się różne rzeczy opowiada, to wtedy sprawy były proste. Czarno-białe.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo