Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
515
BLOG

...a w tle dzieją się różne rzeczy

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Gospodarka Obserwuj notkę 1

Jest taki rodzaj komedii, w których widzowie zauważają (zrobione to jest tak, żeby każdy miał wrażenie, że jest wyjątkowo spostrzegawczy), że na drugim, czy trzecim planie dzieją się różne śmieszne, czy absurdalne rzeczy. A aktorzy na pierwszym planie w tym czasie odgrywają swoje role, jak gdyby nigdy nic. Zawsze mnie to bardzo śmieszyło.
Podobna sytuacja dzieje się dziś w świecie rzeczywistym. My sobie tutaj żyjemy przejmując się naszymi sprawami codziennymi, a w tle, na drugiem i trzecim planie medialnym, dzieją się rzeczy ważne – choć tym razem zupełnie nie śmieszne. Ale za to jest ich bardzo wiele.
Kilka dni temu amerykańska agencja ratingowa Standard & Poors, przyznająca (między innymi) noty państwom, dzięki czemu można ocenić czy dane państwo jest wiarygodne czy nie i czy warto mu pożyczać pieniądze, obniżyła notowanie Włoch do tak niskiego poziomu, że niżej jest już tylko kompletna niewiarygodność. Oznacza to, że S&P uznaje, że w zasadzie z pożyczaniem pieniędzy rządowi włoskiemu to lepiej bardzo uważać i lepiej się dobrze zabezpieczyć zanim sięgnie się do portfela po to, by kupić włoskie obligacje.
Państwa pożyczają pieniądze w ten sposób, że wydają obligacje. Robią to w zasadzie w sposób ciągły – obligacje krótkoterminowe, obligacje średnioterminowe, obligacje długoterminowe, nawet czasami na 30 lat. Robią to dziś w zasadzie wszystkie państwa, przy czym niektóre w stopniu zupełnie szalonym. Gdy się temu lepiej przyjrzeć, to można stwierdzić, że to kompletne wariactwo, że komuś całkowicie odbiło i już w ogóle nie panuje nad drukarką, z której wylatują kolejne obligacje. Ale to wszystko dzieje się w tle, bo na pierwszym planie naszego filmu mamy aktorów – polityków, premierów, ministrów, komisarzy Unii Europejskiej, prezydentów państw, – którzy przechadzają się okropnie poważni i opowiadają, jakich to wspaniałych rzeczy dokonają w najbliższym czasie i jak to skierują gospodarki swoich państw na proste tory wiodące do dobrobytu.
A w tle, na drugim planie, szalona drukarka, nad którą już nawet nikt nie próbuje zapanować wypluwa kilometry papieru z obligacjami i widzimy napisy: 1 euro, 100 euro, 1000 euro, 1000 dolarów, 100000 franków, 100 milionów yenów, 5 miliardów złotych i lata to wszystko we wszystkie strony. Gdy się dobrze przyjrzymy temu, co się dzieje na tym drugim planie, to widać nawet, że wciąż pogarsza się jakość papieru, na którym drukowane są te obligacje i koniec końców zamienia się on w zwyczajny papier toaletowy.
Rolka papieru toaletowego, która ma nadrukowane banknoty 200 euro
Patrzymy na to i zaczynamy się śmiać nie mając świadomości, że to wcale nie to jest najśmieszniejsze w tej komedii! Bo śmiesznie będzie dopiero teraz.
Standard & Poors przyznał Włochom notę BBB-. Oznacza to, że kupowanie obligacji włoskich jest dość ryzykowne. Taka informacja powinna znaleźć się na pierwszych stronach gazet całego świata- Włochy są trzecią co do wielkości gospodarką w strefie euro! Pierwsze strony gazet powinny wielkimi tytułami informować o tym, że Włochy stoją nad brzegiem przepaści, od tej informacji powinny zaczynać się wszystkie europejskie wiadomości telewizyjne i radiowe... A tu nic! Fakt obniżenia ratingu Włoch został odnotowany przez media wyspecjalizowane, ale bez większych uniesień. Zauważa się, że nota BBB- oznacza, że choć jest ryzyko (niższa nota oznaczałaby, że S&P odradza traktowanie takich obligacji jako sposobu na inwestowanie – co najwyżej na bardzo niebezpieczną spekulację), to jednak jest to nota JESZCZE inwestycyjna.
Ale już nie wszystkie media wyspecjalizowane zwróciły uwagę na fakt, że Włochy mają najwyższe (kwotowo) zadłużenie wśród krajów strefy euro, bo wynosi ono ponad 2168 miliardów euro (dwa tysiące sto sześćdziesiąt osiem miliardów!), jest to trzecie pod względem wysokości zadłużenie na świecie, po USA i Japonii, jak również trzecie pod względem wysokości  w stosunku do PKB – 133% PKB (za Japonią, która  ma zadłużenie w wysokości 244% PKB i Grecją która ma zadłużenie w wysokości 174% PKB).
O co chodzi z tymi procentami? To proste! Rok w rok państwo ma dochody z podatków. Im większy Produkt Krajowy Brutto, tym większe podatki wpływają do kas państwa – to chyba logiczne. Z tych podatków państwo spłaca swoje długi. Gdyby porównywać państwo do zwykłego obywatela (w zasadzie się nie da, bo państwo działa inaczej niż obywatel), to można by porównać PKB państwa do całości bogactwa obywatela. Obywatel ma na przykład dom, który jest wart 500 tysięcy złotych, samochód wart 100 tysięcy, depozyt w banku wart 500 tysięcy złotych, trochę akcji wartych 100 tysięcy złotych, kilka dzieł sztuki wartych 200 tysięcy złotych oraz odrobinę złota i srebra wartości 50 tysięcy złotych. Załóżmy, że roczne dochody tego obywatela wynoszą 200 tys złotych (trochę ponad 16,5 tysiąca miesięcznie). Bogaty obywatel, można by pomyśleć. Razem wszystkie dochody i to, co może spieniężyć jest warte plus minus 1 650 000 złotych. No ale wyobraźmy sobie teraz, że nasz obywatel ma 133% wartości swoich bogactw w formie długu. Czyli jest winien komuś 2 194 500. Czyli już od razu wiadomo, że nie ma jak tego spłacić, prawda? Ani wartość domu, ani samochodu, ani depozytu w banku nie wzrośnie nagle w stopniu wystarczającym by spłacić takie zadłużenie. Szczególnie, że od tego zadłużenia TRZEBA PŁACIĆ PROCENTY.  
Sytuacja Włoch jest taka jak tego obywatela. Włochy są winne 133% bogactwa, które wytwarzają co roku (to bogactwo nie odpowiada dokładnie bogactwu obywatela, ale tak jak powiedziałem, państwa nie da się porównać wprost do obywatela, ale proporcje są podobne), a regularne dochody państwa są tylko niewielką częścią tego bogactwa – podatkami, które państwo pobiera. I z tych dochodów musi zapłacić należne co roku oprocentowanie od pożyczonych pieniędzy, jak i spłacić część pożyczonego kapitału.
Oprocentowanie obecnie wynosi ok. 2% rocznie. Co to oznacza? Ano wróćmy do przykładu naszego obywatela. Co miesiąc zarabia on 16500 zł. Ma 2194500 zł. długu oprocentowanego w wysokości 2%. Czyli co roku musi spłacić 43 890 zł OPROCENTOWANIA. Nie ma tu mowy jeszcze o spłacie kapitału! 43890 zł to ponad 1/5 dochodów, to ogromna ich część, szczególnie gdy wiadomo, że z tych dochodów trzeba jeszcze opłacić mnóstwo innych kosztów, których się nie uniknie, gdy się dysponuje takim bogactwem, jak ten obywatel. Z państwem jest podobnie.
Agencja ratingowa S&P to doskonale rozumie. Widzi, że Włochy nie faktycznie są w stanie spłacić swoich długów (tak jak i ten obywatel, którego opisałem) i obniżyła notę włoskiego długu do poziomu takiego, jaki mają Azerbejdżan, Bułgaria, Rumunia czy Urugwaj. Specjaliści z S&P widzą we Włoszech ogromne bezrobocie (ponad 13%, a wśród młodzieży 44%) i praktycznie zatrzymującą się gospodarkę.
Czyli na ekranie naszego filmu, na pierwszym planie, mamy komornika, który zaczyna wynosić meble, a w tle mieszkańcy domu urządzają sobie grilla i świetnie się bawią. Gdy ktoś na niepokojem wskazuje komornika, pan domu stwierdza, że nie ma się co przejmować. Dlaczego?
To proste!
Europejski Bank Centralny, który zarządza euro, ale również pilnuje sytuacji gospodarczej państw strefy tej waluty zapowiada, a właściwie daje do zrozumienia, że nie pozwoli, by państwa, którymi się zajmuje, zbankrutowały. Że zostanie zrobione „co trzeba”. Tak więc obniżenie ratingu Włoch nie zrobiło na nikim wielkiego wrażenia, bo wszyscy wierzą, że gdyby pojawiły się jakieś problemy, to EBC będzie interweniował.
Oprocentowanie długu jest nie tylko wynagrodzeniem pożyczkodawcy. Jest również, a w przypadku długu państwa przede wszystkim odzwierciedleniem ryzyka, jakie musi podjąć wierzyciel kupujący obligacje państwowe. To ryzyko, teoretycznie, powinno być szacowane na podstawie przesłanek takich jak kondycja gospodarki, perspektywy rozwoju itp. Gospodarka Włoch w zasadzie staje, nie rozwija się, a jednak oprocentowanie włoskiego długu jest na tym samym poziomie, co oprocentowanie długu Singapuru, którego gospodarka kwitnie (rating S&P najwyższy – AAA).
Na pierwszym planie naszego filmu dzieją się rzeczy poważne  - gospodarki poszczególnych państw w Europie są w coraz gorszej kondycji, zwiększa się bezrobocie, wciąż gdzieś tam przewija się i wraca kwestia wojny, a w tle stoją drukarki i na nic niewartym papierze toaletowym drukują obligacje, które jacyś szaleńcy kupują i wywożą taczkami.
Jak długo to może trwać? Nie wiadomo. W każdym razie trwa to już kilka lat, w Japonii trwa to już prawie ćwierć wieku, ale wydaje się, że zaczynamy dochodzić do sytuacji, w której kończą się możliwości oszukiwania praw ekonomii i zbliżamy się do krawędzi, za którą jest przepaść. Nie wiadomo jak głęboka – światowa ekonomia nie była nigdy w takiej sytuacji. Wielki Kryzys dla wielu specjalistów wydaje się być niczym w stosunku do tego, co nas czeka. To możliwe, jeśli na przykład przypomnimy sobie, że o Kryzysie lat trzydziestych mówiono, że jest WIELKI, bo w USA bezrobocie osiągnęło 25%. Tak, TYLKO 25%. Myślę, że dziś taki procent bezrobocia nie zrobiłby wielkiego wrażenia!
A w tle wciąż dzieją się śmieszne rzeczy – warto na nie zerknąć czasami, jednak lepiej jest się skupić na tym, co się dzieje NAPRAWDĘ.
Polska jest całkiem nieźle notowana przez S&P (AA+). O wiele lepiej niż Włochy. Ale jednak inwestorzy uważają, że ryzyko inwestowania w polski dług (który TEORETYCZNIE da się spłacić - http://www.dlug-publiczny.pl/) jest wyższe, niż ryzyko inwestowania w dług Włoch, którego spłacić się nie da.
Faktycznie komedia.

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Gospodarka