Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
299
BLOG

Realpolitik.

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Polityka Obserwuj notkę 3

Brakuje mi realizmu w komentarzach związanych z obecną sytuacją na świecie i w naszej najbliższej okolicy. Różni ludzie, z którymi czasami dyskutuję dopatrują się w tym co piszę "zachwytu nad Rosją" tylko dlatego, że nie stwierdzam w co drugim zdaniu, że Putin jest głupim hitlerkiem, a jego rządy niedługo upadną. Zewsząd słychać natomiast mnóstwo czasami histerycznych, a w zasadzie zawsze opartych prawie wyłącznie na emocjach wypowiedzi. Myślę, że ciekawsze jest jednak komentowanie „na zimno”. Nie jest to łatwe w Polsce, gdzie stosunek do naszych największych sąsiadów budowany jest w oparciu głównie o emocje, ale spróbuję.

Chyba podstawą analizy sytuacji jest stwierdzenie wypowiedziane zdaje się, że przez kardynała Richelieu, zdanie że to, co jest najtrudniejsze w prowadzeniu polityki, to nie wybieranie między dobrym rozwiązaniem i złym rozwiązaniem, ale wybieranie między dwoma złymi. Dziś, w sytuacji narastającego konfliktu Rosja-NATO świat stawia nas wobec właśnie takiej sytuacji trudnego wyboru.

Spróbujmy przeanalizować sytuację.

Pytanie: Co sprzedaje nam Rosja?
Odpowiedź: Rosja sprzedaje nam energię.
P.: Czy istnieje rozwiązanie zastępcze dla energii dostarczanej nam przez Rosję, a absolutnie niezbędnej dla naszego funkcjonowania?
O.: Nie ma takiego rozwiązania w perspektywie krótkoterminowej.
P.: Co my sprzedajemy Rosji?
O.: Produkty konsumpcyjne, przemysłowe, żywność, usługi finansowe oraz nieruchomości w Londynie i na Lazurowym Wybrzeżu.
P.: Czy Rosjanie mogą to wszystko szybko zastąpić towarami z innych źródeł?
O.: Bez najmniejszego problemu.

Negocjacje w takiej sytuacji nie zapowiadają się zbyt dobrze.

Co można więc zrobić?

Można:
1. Spróbować obniżyć cenę ropy namawiając do tego Arabię Saudyjską - co się właśnie dzieje;
2. Podwyższyć kurs dolara do Euro by wesprzeć nieco państwa Unii Europejskiej których gospodarki ponoszą konsekwencje embarga -  co się właśnie dzieje.

A co może zrobić w tym samym czasie Putin w odpowiedzi na nasze działania?

Putin może zrobić mnóstwo rzeczy:

1. Zbliżyć się z Iranem w takim stopniu, by ajatollahowie uwierzyli, że Rosja obejmie ich swoją ochroną, dostarczając im na przykład technologii pozwalającej na budowę bomby atomowej.

Problem w tym, że Amerykanie nie będą specjalnie protestować, bo bezwzględnie potrzebują wsparcia Iranu w uporządkowaniu Bliskiego Wschodu... tylko, że to znów wzbudzi sprzeciw Arabii Saudyjskiej, a ona miała obniżać cenę ropy. No i Izrael nie pozostanie bezczynny i pewnie w odpowiednim momencie zbombarduje irańskie wirówki do uranu. I tyle było z obniżania ceny ropy. Dodatkowym ważnym elementem związanym z obniżaniem ceny ropy jest automatyczne w takim przypadku obniżenie zapotrzebowania na dolary na świecie, co byłoby zabójcze dla amerykańskich finansów.

2.Terenem, na którym intensyfikują się najbardziej wydobycie i poszukiwania nowych złóż ropy naftowej jest Syberia. Rosjanie robią to tam w bliskiej współpracy z Shellem, BP, Exxonem, Totalem itp. Nic prostszego niż wypowiedzieć te umowy i podpisać nowe z Brazylijczykami, Japończykami czy Chińczykami. Nie będzie to miało zbyt pozytywnego wpływu na gospodarki państw zachodnich, bo te działania na Syberii przynoszą wymierne zyski.

3. Rosja i powiązani z Kremlem oligarchowie dysponują ogromnymi depozytami w City i na Wall Street. Przeniesienie ich jednym kliknięciem do Hong Kongu i przewalutowanie na dolary HK to sekunda. Efektem byłoby trzęsienie ziemi w Londynie i Nowym Jorku (i pewnie gwałtowny skok cen nieruchomości w Hong Kongu).

4. Rosja mogłaby zacząć masowo (i otwarcie) skupować dostępne na rynkach złoto za posiadane dolary, co mogłoby spowodować zachwianie się amerykańskiej (i światowej) waluty.

5. Rosja mogłaby spróbować przeciągnąć Japonię na swoją stronę grając Wyspami Kurylskimi, które są przedmiotem sporu z Tokio, a które mogłyby się stać początkiem bliskiej współpracy (gdyby Rosja obiecała ich zwrot). Amerykanie przestaliby wówczas czuć się bezpiecznie w regionie, który uważają obecnie za kluczowy w swojej polityce.

6. To, co ma już miejsce, to silne zbliżenie Rosji z Kubą, Argentyną, Wenezuelą. Nic nie stoi na przeszkodzie na przykład podpisaniu sojuszu wojskowego z Kubą, co z pewnością mogłoby nieco zaniepokoić USA.

7. Różni agenci rosyjscy rozmieszczeni tam w czasach ZSRR są wciąż obecni w Europie (na przykład we Francji) – można by ich uruchomić w celu spowodowania zamieszek, do których powodów są tysiące! Bez problemu znajdą się zapewne również chętni do podkładania bomb w metrze w Paryżu czy w Berlinie.

Oczywistym jest, że w moskiewskich archiwach właśnie odkurzane są różne, leżące tam od 30 lat plany destabilizacji zachodu.

To, co powyżej to tylko zebrane na szybko elementy mogące posłużyć do refleksji nad obecną sytuacją. W moim przekonaniu nie mamy specjalnie przewagi nad Rosją, co wielu komentatorów chciałoby sugerować. Rosji z całą pewnością nie grozi załamanie gospodarcze, a embargo spowoduje zapewne jedynie jeszcze silniejsze zjednoczenie Rosjan wokół Putina, który i tak jest niezwykle popularny. Rosjanie to twardy lud, który jest przyzwyczajony do trudnego życia. O wiele bardziej, niż lud Europy zachodniej, który nie jest przyzwyczajony za bardzo do, na przykład, braku ogrzewania w zimie.

Kluczowym elementem w obecnej sytuacji są Niemcy. Dotychczas Berlin dość posłusznie wykonuje polecenia Waszyngtonu, ale wcale nie jest powiedziane, że będzie to trwało bez końca. Pogarszająca się sytuacja gospodarcza i wyraźnie widoczny na horyzoncie upadek strefy euro (a co za tym idzie to również być może Unii Europejskiej) może spowodować, że Niemcy zdecydują, że bliższa Berlinowi Moskwa i zaczną prowadzić swoją własną politykę. A wówczas Ameryka jak i Polska zostaną na lodzie.

I pewnie wtedy wybuchnie wojna.

My oczywiście w tym wszystkim powinniśmy zająć się interesem Polski... To prawda. Problem w tym, że interes Polski nikogo, kto ma na politykę jakikolwiek wpływ, nie interesuje. Polska prowadzi politykę polegającą na ślepym wykonywaniu poleceń Berlina i Waszyngtonu podlewając to co najwyżej sosem opartym na mieszance strachu, nienawiści i pogardy do Rosji. Niektórzy twierdzą, że ten sos jest przygotowywany w Moskwie, bo Rosji z całą pewnością bardzo odpowiada antyrosyjska Polska, którą można wygrywać na wszelkie sposoby. Nie wygląda to dobrze.

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka