Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
175
BLOG

Znikająca wolność.

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Polityka Obserwuj notkę 0

Pozostaję z dala od mediów. Nie mam telewizji, nie słucham radia, nie czytam gazet (chyba, że moje własne artykuły), informacje dostaję z całkowicie niemainstreamowych źródeł oraz z Facebooka oczywiście. Nie zaglądam raczej na portale WP, czy Interii.

Mam więc wrażenie, że jestem trochę dziwaczny, choć zdaje się coraz mniej. I dobrze.

Zauważyłem, że w sprawie interwencji ABW w redakcji Wprost oraz ogólnie w "sprawie taśmowej" pojawia się bardzo ciekawe zjawisko. Otóż najwyraźniej krążą informacje o tym, że autor wycieku jest dziennikarzem mało wiarygodnym, umoczonym gdzieś czy wplątanym w jakieś tam sprawy.

Zupełnie nie wiem jakie i nie wiem o co chodzi, bo po prostu nie szukałem szczegółów, a poza tym nie ma to znaczenia.

Znaczenie ma interwencja ABW w redakcji, znaczenie ma zawartość taśm. Dla obserwatorów sytuacji ogólnej może mieć jeszcze znaczenie kto nagrywał i jak to może być wykorzystane (np. czy są to na przykład Rosjanie).

Próbuje się jednak pomniejszać wagę sprawy podważając wiarygodność redakcji czy poszczególnych dziennikarzy, skoro nie da się podważyć faktu, że są to prawdziwe nagrania. Pojawiają się wręcz tu i tam sugestie, że w zasadzie interwencja ABW może być ZROZUMIAŁA, bo Wprost to banda łajdaków.

Warto więc podkreślić, że mamy tu do czynienia z brutalną napaścią na wolność słowa. Powinniśmy mieć w tej sprawie jasność i powinniśmy to dobrze rozumieć. Nie ma żadnych okoliczności łagodzących, władza w Polsce wprost i jednoznacznie atakuje wolność.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że to, co się dzieje w redakcji Wprost jest przejawem bardzo szerokiego zjawiska, które nie dotyczy jedynie Polski i jest widoczne w zasadzie wszędzie na świecie. Znikanie wolności jest dziś zjawiskiem powszechnym i całkowicie zrozumiałym, jeśli się zrozumie, jaką rolę pełniła wolność przez ostatnich kilkadziesiąt lat.

Otóż należy zawsze pamiętać, że wolność słowa, różne tam prawa człowieka i tym podobne sprawy funkcjonowały tak naprawdę od końca II Wojny Światowej. Przedtem te pojęcia były w zasadzie nieznane, w każdym razie nie były uważane za fundamenty społeczeństw. Gazety konfiskowano, ludzi zamykano do więzień (Bereza Kartuska) i ogólnie nie wzbudzało to oburzenia w stopniu, w którym my, wychowani pod sztandarami wolności, moglibyśmy się spodziewać. Działania McCarthy'ego w USA na początku lat 50, które były ewidentnym uderzeniem w wolność jednostki rozumianą tak, jak się to dziś JESZCZE rozumie, były jednak dość powszechnie przyjmowane jako coś normalnego.

Po II Wojnie Światowej, gdy nastała zimna wojna, Amerykanie wpadli na wspaniały pomysł, a było to dopiero w połowie lat 50, że wolność może zostać użyta w zimnej wojnie jako broń. Dodali do tego jeszcze "prawa człowieka".  Nikomu to wcześniej do głowy nie przyszło, dopiero Amerykanom. Rosjanie dali się podpuścić - ideologia którą głosili zawierała w sobie te pojęcia co w końcu odwróciło się przeciwko nim - i przegrali zimną wojnę ulegając również częściowo i tej broni.

Ale trzeba pamiętać, że to była broń. To nie był żaden cel, ani ideał. To było narzędzie.

Rapier też był narzędziem. I miecz, i halabarda, a także maczuga. Dziś się ich już nie używa, są niepotrzebne.

Gdy ZSRR upadło na początku lat 90 wolność mogła być odłożona do arsenału. Można uznać, że zostało to zrobione 11 września 2001. Ale, jak wiadomo z bronią nie jest tak łatwo, nie da się jednym ruchem wycofać jej całkowicie, więc proces trwa. "Prawa człowieka" są jeszcze używaną bronią, bo za ich pomocą można walczyć w różnych miejscach obalając rządy i mordując prezydentów. Ale wolność, która jest dość niebezpieczną bronią, musi zniknąć. I znika. Jest to proces powszechny w naszym świecie.

Wolność jednostek nie jest stanem "naturalnym". Ludzie nie rozumieją wolności, wolność nie jest ogólnie ludziom do niczego potrzebna. Ludzie potrzebują świętego spokoju, a wolności nie rozumieją i nie chcą. Wolą, żeby im ktoś powiedział co mają robić tam, gdzie sami nie wiedzą. Ludzie będą walczyli o wolność gdy ktoś będzie zagrażał ich majątkowi, ich bliskim czy im samym w sposób bezpośredni. Ale gdy władza jest stosunkowo łagodna, i jak uderza, to odpowiednio "daleko" od ludzi, to ludziom to nie przeszkadza, a wręcz mają tendencję do usprawiedliwiania jej działań.

Widać to po reakcjach na przykład na Facebooku, w sprawie akcji ABW. Dziennikarz Wprost jest łajdakiem czy kłamczuchem, więc nie ma się co dziwić, że ABW wkroczyło.

Ludzie wolności nie rozumieją i nie potrzebują.

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka