To, co się dzieje w tzw. „przestrzeni społecznościowej” przekracza wszelkie granice zdrowego rozsądku. Histeria, jaka rozpętała się wokół sytuacji na Ukrainie jest zupełnie nieprawdopodobna. Dziś w zasadzie każdy, kto nie myśli tak, jak większość – a większość po raz pierwszy od lat stanowią dziś zarówno „lemingi” jak i „sekta smoleńska” - jest uznawany za „ruskiego agenta” w zasadzie bez jakiejkolwiek możliwości dyskusji.
Ja oczywiście już też jestem „ruskim agentem”. Gdy tylko okazuje się, że nie prezentuję jedynej, odpowiedniej wersji zdarzeń jestem wyśmiewany, obrażany bądź traktowany lekceważąco, jak jakiś głupek.
Nie mam ochoty się z niczego tłumaczyć, bo te oskarżenia są równie głupie, co wrogość do zdrowego rozsądku tych, którzy je rzucają. Myślę za to, że warto przedstawić pewne fakty, które wydają się umykać wiedzy mnóstwa ludzi.
Fakty o Ukrainie.
Ukraina w zasadzie nigdy, przed upadkiem ZSRR nie była samodzielnym państwem. Po Pierwszej Wojnie Światowej, na krótko powstały dwa państwa ukraińskie, ale ich żywot był na tyle burzliwy, co krótki. Nie można więc mówić o tym, że po upadku Związku Radzieckiego przywrócono ukraińską państwowość.
Co to oznacza?
Oznacza to, że mamy do czynienia z państwem, które dopiero powstaje. Państwem, w którym tworzy się dopiero wspólnota, a proces taki może trwać przez całe dziesięciolecia. Po to, aby Ukraina mogła stać się prawdziwym państwem może być konieczne poczekanie jeszcze kilku pokoleń wspólnego życia w jednych granicach, pod jednymi rządami. A i tak wcale nie jest powiedziane, że doczekamy się powstania prawdziwego, spójnego państwa, bo Ukraina wymiera.
Proces tworzenia się wspólnego państwa jest tym bardziej skomplikowany, że Ukraina to tygiel, w którym połączone są ze sobą najprzeróżniejsze elementy, niektóre zupełnie przeciwne i wrogie sobie nawzajem.
Właściwie nigdy się o tym wprost nie mówi, pozostawiając te kwestie jakby „w domyśle”, albo uznaje się je za oczywiste, a przecież równie ważnym elementem obecnej sytuacji jest kwestia stanu ukraińskiej ekonomii.
Gdy teraz przyjrzymy się geograficznemu rozmieszczeniu ukraińskiej gospodarki, być może łatwiej będzie zrozumieć to, co się obecnie tam dzieje. Ukraiński przemysł skoncentrowany jest na wschodzie, a w zasadzie cały eksport idzie do Rosji, z którą Ukraina do niedawna miała porozumienie o bezcłowym handlu.
Wschód wyraźnie bardziej przyczynia się do tworzenia Produktu Krajowego Brutto od zachodu Ukrainy, a jednak ludzie na wschodzie odczuwają obecną sytuację, po puczu i zmianie rządu, jako przejęcie władzy przez zachód państwa.
Podział ten odzwierciedla się również w stosunku do reprezentowanych na Ukrainie sił politycznych. Było to szczególnie widoczne podczas ostatnich wyborów prezydenckich. Warto zauważyć, że w Polsce, pomimo różnic, które powiązane są z regionami (PIS wygrywa na wschodzie, a PO na zachodzie) poziom różnic na Ukrainie jest nieporównywalny.
Jeśli zaś już mowa o polityce, to warto zwrócić uwagę na niepokojąco mocną pozycję partii, która gdy powstawała, odwoływała się bezpośrednio do ideologii hitlerowskiej (Socjal-Narodowa Partia Ukrainy), by potem zmienić nazwę na mniej szokującą, choć ludzie pozostali ci sami. Swoboda jest partią, która ma w obecnym rządzie swoich ministrów, jest partią, która jest wprost i jednoznacznie antyrosyjska.
Co z tego wszystkiego wynika?
Wynika z tego to, moim zdaniem, że zupełnie nie potrzeba putinowskich prowokatorów i agentów, żeby ludzie na wschodzie Ukrainy czuli się obecnie niepewnie. Teza o rosyjskich agentach, którzy wszystkim kierują jest przyjmowana jako absolutny pewnik, a kto ją podważa jest natychmiast kwalifikowany jako „pożyteczny idiota Putina”. W zasadzie nie wiadomo dlaczego.
Mamy obecnie na Ukrainie sytuację zdecydowanie niepewną. Dla ludzi mieszkających na wschodzie jest ona tym bardziej niepokojąca, że jedną z pierwszych decyzji podjętych przez rząd powołany w wyniku puczu na Majdanie była likwidacja możliwości używania języka rosyjskiego w urzędach. Nowe władze w zasadzie natychmiast się z tego wycofały, jednak mleko się rozlało, ludzie na wschodzie się przestraszyli i strachu przed władzą trudno się pozbyć.
Nie ma więc potrzeby nasyłania rzesz prowokatorów – w trudnej sytuacji ludzie sami są gotowi wyjść na ulicę – wiemy coś o tym w Polsce, prawda? Szczególnie, gdy zmiany, które nastepują na Ukrainie zagrażają bezpośrednio tamtejszej gospodarce. Warto pamiętać o tym, że w zasadzie całość ukraińskiego eksportu idzie do Rosji bez cła. Przejście Ukrainy na współpracę z UE doprowadzi bez żadnych wątpliwości do upadku w zasadzie wszystkich gałęzi przemysłu, może poza wydobyciem węgla – tyle, że sami wiemy jak to jest z węglem w UE, bo u nas kopalnie się raczej zamyka, niż otwiera.
Wracając do tytułu i początku mojego wpisu chciałbym więc zwrócić uwagę na fakt, że zupełnie niepotrzebnie ludzie wpadają w histerię – to niczemu nie służy. Lepiej analizować sprawy spokojnie, dowiadywać się jak jest i starać się rozumieć co się dzieje. Nie ma powodu, żeby odmawiać ludziom mieszkającym na wschodzie Ukrainy prawa do posiadania własnego zdania na temat tego, co będzie dla nich lepsze. Wydaje mi się zupełnie logiczne, że jeśli są Rosjanami lub od urodzenia posługują się tylko językiem rosyjskim, to zachęceni przykładem Krymu NAPRAWDĘ mogą chcieć zbliżyć się do Rosji. Dziwne byłoby skądinąd, gdyby nie chcieli, skoro w Rosji poziom życia jest trzy czy czterokrotnie wyższy niż u nich, a oni specjalnie nie czują jakiejś głębokiej więzi z państwem ukraińskim.
Nie wiem, czemu przytaczanie powyższych przemyśleń i opinii uznawane jest za „ruską propagandę”. Byc może bierze się to z tego, że my, Polacy, wiemy jak wielkim zagrożeniem może być dla nas Rosja, jednak nie oznacza to wcale, że i inni ludzie na świecie muszą tak uważać.
Wbrew temu, co sugeruje się w mediach, nie istnieje w tej chwili ŻADNE nowe, bezpośrednie zagrożenie Polski ze strony Rosji. Ono oczywiście istnieje, ale jest dokładnie takie samo jak było rok temu, gdy nikt problemami Ukrainy się nie interesował, choć właśnie wtedy decydowały się najważniejsze rzeczy.
Czego wszystkim, a szczególnie moim adwersarzom w dyskusjach życzę.
Inne tematy w dziale Polityka