Ciekawe jest obserwowanie emocji, jakie w Internecie wzbudza sytuacja u naszego wschodniego sąsiada. Wydaje się, że (mam nadzieję chwilowo) pojawiają się zupełnie nowe podziały, których kiedyś nie było. Podziały wzdłuż linii, która zaczęła się pojawiać jeszcze w czasie trwania rewolucji czy jak kto woli rozruchów na Majdanie w Kijowie. Linii, którą wyznaczał i którą wciąż chyba wyznacza ksiądz Isakowicz Zaleski.
Otóż wśród osób aktywnie komentujących sytuację pojawia się podział na tych, którzy sygnalizują swój niepokój aktywnością środowisk „banderowców” oraz tych, którzy na sam dźwięk słowa „banderowiec” podskakują stwierdzając natychmiast, że kto mówi o banderowcach jest rosyjskim szpiegiem. Albo pożytecznym idiotą mówiącym bukwami...
Napięta sytuacja na Ukrainie nie skłania do spokojnych osądów sytuacji i z całą pewnością nie można się takich osądów spodziewać ani ich wymagać. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że tak naprawdę nikomu w tych dyskusjach nie chodzi o to, żeby popierać Rosję bo wiedza o tym, że Rosja nie jest przyjazna Polsce jest raczej powszechna. Nikt więc zwycięstwa Rosji nie życzy, natomiast niepokój o to, co może się po rewolucji wydarzyć na Ukrainie jest jak najbardziej uzasadniony. I jest to niepokój uzasadniony bez względu na rozwój sytuacji.
Ludzie, którzy niepokoją się o to, że do władzy mogą na Ukrainie dojść ludzie, którzy są Polsce nieprzyjaźni oskarżani są o to, że grają grę Rosji. Okazuje się, że ci wszyscy, którzy na Majdanie wymachiwali czerwono-czarnymi flagami i zdjęciami Stiepana Bandery działają na korzyść Rosji powodując, że Polska odwraca się od Ukrainy.
Całkiem możliwe, że działają oni za pieniądze i na korzyść Rosji. Zastanówmy się, czy w takim razie są mniej dla nas groźni?
Inni mówią, że ci banderowcy, Prawy Sektor, Swoboda to nic nieznaczący margines. Abstrahując od faktu, że Swoboda to partia, która w zachodniej Ukrainie, jak mi się wydaje, wygrała wybory i jednoznacznie domagała się zmiany ukraińskich granic, to skoro to jest margines, to w czym problem, że ludzie się niepokoją? Skoro ich nie ma, to w czym problem? Wystarczy jasno powiedzieć, że żadnych takich banderowców i innych skrajnych sił tam nie ma.
Ogólnie CO ma robić Polak? Jaką postawę przyjąć? Popierać obecne władze rewolucyjne? Nikogo nie popierać? A co to ma za znaczenie – przecież tam wre i faktycznie jeszcze nie wiadomo do końca kto tę władzę ma i w jakim kierunku to wszystko pójdzie!
Pamiętajmy, że na Ukrainie obalono legalną, demokratyczną władzę i rządzi obecnie administracja rewolucyjna, która czerpie swoje źródło w Majdanie. Kogo powinien poprzeć Polak? Jaka powinna być patriotyczna postawa?
Temat ukraiński pogrzebał, jak się wydaje, tradycyjne podziały opinii internautów. Sytuacja jest zła, a z pewnością paskudna jest teraz sytuacja Donalda Tuska.
Ale dobrze mu tak!
Inne tematy w dziale Rozmaitości