Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
484
BLOG

Źli ludzie a sprawa polska.

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Polityka Obserwuj notkę 3

Stwierdzenie stanu: W Kijowie zaczynają tak już na poważnie ginąć ludzie.

Warto mieć na uwadze fakt, że mamy tu do czynienia z rozgrywką na naprawdę wielką skalę. Na świecie trwa wojna o władzę i wpływy między USA i wszystkimi, którzy się im przeciwstawiają. Nie jest to już ta sama wojna, co 30 czy 50 lat temu. USA to już nie są "good guys" - warto o tym pamiętać. Rosjanie też już nie są bezwzględnymi "bad guys" (choć specyficznie, dla Polski z całą pewnością nadal są!). Nie mamy już do czynienia z rozgrywką pomiędzy Imperium Dobra i Imperium Zła, jasną i ciemną stroną mocy. Mamy dziś walkę sił, które czasami trudno zidentyfikować, ale sił, które, jak się wydaje WSZYSTKIE są w jakiś sposób wrogie przeciętnemu, zwykłemu człowiekowi. Siły te kierowane są przez kilkudziesięciu ludzi, którzy są właścicielami połowy bogactwa światowego i którzy chcą położyć swoje łapy na reszcie tego bogactwa. Nie ma już ani dobrych, ani złych, nie ma już jednoznacznych wrogów i pewnych przyjaciół.

Polska jest być może w o tyle lepszej sytuacji od innych, że przynajmniej wiemy kto jest z całą pewnością naszym wrogiem, bo tego nauczyła nas historia. Wiemy przynajmniej kogo musimy się bać. 

Warto zwrócić jednak uwagę na rozmnożenie się lokalnych konfliktów w miejscach, w których znajdują się źródła energii, konfliktów, które wydają się „rozlewać” w różnych regionach, a co do których należy mieć jak najdalej idące wątpliwości co do ich spontaniczności, ze względu na wciąż powtarzający się scenariusz.

Tak, uważam, że również co do sytuacji na Ukrainie należy mieć takie wątpliwości.
 
Skąd być może wziął się ten stan?
 
Sytuacja obecna jest wynikiem kilku równoległych procesów, które są ogólnie wynikiem realizacji jednego, wielkiego planu. Chodzi o przejęcie władzy nad światem. Nie, niekoniecznie przez Żydów, choć z pewnością są w to zamieszani ludzie tej narodowości. Chodzi o przejęcie władzy nad światem przez ludzi, którzy realizują cel utworzenia rządu światowego by zająć w nim, jak się można domyślić, odpowiednie funkcje. Realizacja tych procesów przyspieszyła od początku lat 90, gdy okazało się, że upadł bipolarny świat i być może realizacja zakładanych celów może wejść w nowy etap. Ludzie, którzy chcą przejąć władzę nad światem to tych kilkadziesiąt osób, o których mówiono ostatnio, że posiadają połowę światowego bogactwa. Ci ludzie najprawdopodobniej rządzą Ameryką i dysponują amerykańską potęgą militarną. Kontrolują również zapewne Europę (Unię Europejską).

Co być może się teraz dzieje?

Całkiem niewykluczone, że realizacja planu natrafia na różne przeszkody. Nie są to przeszkody nie do pokonania, a my właśnie obserwujemy w jaki sposób są one pokonywane.
 
Jedną z nich może być gigantyczny, światowy kryzys finansowy połączony z upadkiem dolara, który opiera się dziś już wyłącznie na amerykańskiej potędze militarnej. Jednak może się okazać, że jest to niewystarczająca podpora dla głównej waluty światowej, która może upaść co zagrozi dominacji ludzi próbujących ukraść nam świat.
 
Inną przeszkodą może być fakt, że Rosja wbrew temu, na co się zanosiło w latach 90 ubiegłego wieku za czasów Jelcyna, podniosła się z kolan i nagle znów zagroziła Bliskiemu Wschodowi, który jest kluczowym regionem dla utrzymania amerykańskiej dominacji. Stąd nagła seria „rewolucji” w krajach arabskich i afrykańskich (Sudan), które potencjalnie mogłyby wpaść na rosyjską orbitę. Dlatego te rewolucje są głównie rewolucjami islamskimi, bo dla Rosji islam jest niewątpliwie zagrożeniem. Dlatego również w Kijowie giną dziś ludzie, bo Rosja nie może sobie pozwolić na utratę Ukrainy.
 
Jeszcze inną przeszkodą w realizacji planów ludzi, którzy chcą przejąć nasz świat na własność mogą być Chiny, które mogą niedługo zacząć dyktować swoje warunki wszystkim. Chiny, które nie mając złej etykietki „imperialistów” przejmują złoża różnych surowców w Afryce o wiele łatwiej niż Amerykanie, których ogólnie nikt już dziś nie lubi.
 
Co nas być może czeka?
 
Niewykluczone, że czeka nas proces powiększania się światowego zamieszania, którego efektem będzie wojna. Wojna, której zarzewiem najprawdopodobniej będzie Bliski Wschód, ale która faktycznie może przerodzić się w wojnę światową. Niektórzy uważają, że ta wojna już faktycznie trwa. Myślę, że wcale niekoniecznie musi się ona przenieść do Europy, jednak z całą pewnością będziemy odczuwać jej obecność. 

  Tu bliżej nas z dużą pewnością można założyć, że nie możemy się spodziewać uspokojenia konfliktu na Ukrainie. Nie ma żadnych podstaw, by nastąpiło jakieś pokojowe rozwiązanie. Dopóki Putin i jego ludzie rządzą Rosją, a nic nie wskazuje na to, żeby mieli władzę oddać, dopóty Rosja będzie uważała Ukrainę za element swojego imperium. A Amerykanie będą nadal robili wszystko, by Ukraina nie była miejscem, w którym wszyscy w spokoju się na to godzą. 
 
Co powinniśmy my, jako Polacy robić? Co powinna w tej sytuacji zrobić Polska?
 
Nie wiem. Gdybyśmy mieli u władzy prawdziwych, wielkowymiarowych polityków, to zapewne można by było wyobrazić sobie próbę jakichś działań mających na celu utworzenie lokalnych sojuszów, których celem byłaby wspólna obrona przed dominacją ludzi złych, którzy przejmują władzę nad światem. Ale nie mamy takich polityków u władzy, a zapewne próba tworzenia takich montaży spotkałaby się z natychmiastową, gwałtowną reakcją naszych sąsiadów. 

Możemy więc wspierać LUDZI, konkretnych LUDZI na Ukrainie, ludzi którzy potrzebują dziś konkretnej pomocy. Możemy zapewne przyjmować uchodźców, dać im dach nad głową i jedzenie, wysyłać leki i środki opatrunkowe. I chyba niewiele więcej możemy, bo dla Ukrainy nie ma dziś najprawdopodobniej żadnego DOBREGO rozwiązania.

  Możemy też liczyć na to, że JAKOŚ TO BĘDZIE. Niestety zazwyczaj takie liczenie jest wskaźnikiem głupoty liczącego. 

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka