Doszliśmy do niemożliwego do spłacenia poziomu zadłużenia najważniejszych państw świata. Ogólnie dług publiczny jest tak wielki, że w sytuacji panującej stagnacji gospodarczej, nie ma innej możliwości niż katastrofa. Gdybyśmy mieli rozkwit gospodarczy, wzrost inwestycji, płac, konsumpcji, a co za tym idzie PODATKÓW to być może dałoby się utrzymać taki poziom zadłużenia państw i spłacać oprocentowanie od obligacji, które państwa emitują by finansować swoje wydatki, jeszcze przez jakiś czas. Może jedno pokolenie.
Gdyby zadłużenie państwa było wykorzystywane w celu zwiększania potencjału gospodarczego, na przykład poprzez tworzenie warunków do inwestycji, wówczas prawdopodobnie katastrofa nie byłaby tak bliska. Jednak politycy decydują się na zaciąganie coraz większego długu w celu realizacji swoich bardzo krótkoterminowych interesów, a w skrócie żeby spowodować wygranie kolejnych, najbliższych wyborów. I tylko po to. Z tego wniosek, że
zadłużenie wzięło się z demokracji.
To demokracja w dzisiejszej formie jest głównym źródłem zadłużenia państwa. Wynika to z faktu, że politycy muszą wciąż zaskarbiać sobie przychylność wyborców, a tego najłatwiej dokonać finansując różne, najlepiej spektakularne rzeczy. Politycy nie używają do tego zazwyczaj swoich prywatnych pieniędzy – zaciągają pożyczki emitując obligacje państwowe i gwarantują, że wykupią je potem z odpowiednimi procentami. Ludzie takie obligacje kupują, bo gwarantem ich jest państwo, czyli mają w zasadzie pewność, że odzyskają wkład wraz z zyskiem.
Dochodzi w końcu do takiego poziomu zadłużenia, że nawet niewielki jego wzrost może spowodować niewypłacalność, a kolejne zadłużanie jest niezbędne do spłaty odsetek od dotychczasowego. W rezultacie zadłużenie jest tak wielkie, że to już nie spłata samych długów jest zagrożeniem, ale sama spłata obiecanych odsetek staje pod znakiem zapytania. Gdy okazuje się, że nie ma jak spłacić odsetek, a więc tym bardziej kapitału, następuje katastrofa, to znaczy zwyczajnie bankructwo.
To jest może zadziwiające dla niektórych, ale państwa bankrutują, a jakże! Na przykład Argentyna robiła to już ostatnio dwukrotnie, kilkanaście lat temu zrobiła to Rosja. I być może w nadchodzącej katastrofie nie byłoby niczego specjalnego, gdyby nie fakt, że
bankrutują Stany Zjednoczone Ameryki Północnej
a to zmienia bardzo wiele. Od końca II Wojny Światowej dolar jest ogólnoświatową walutą. To w dolarach odbywa się światowy handel, a ponieważ to Amerykanie produkują dolary, mają dzięki nim kontrolę nad tym handlem. Amerykanie zawsze bardzo dbają o to, żeby handel najważniejszymi surowcami, a szczególnie ropą naftową, odbywał się w dolarach.
Gdy Irak spróbował handlować swoją ropą w euro, to prezydent tego państwa skończył na szubienicy, podobnie jak pułkownik Kadafi, wielki przyjaciel wszystkich zachodnich mężów stanu, który też chciał się wyrwać spod amerykańskiego dyktatu dolara.
Dziś nadszedł zmierzch tej waluty jako króla międzynarodowych rynków. Amerykański bank centralny, FED, postanowił go zamordować i ta zapowiadana od paru lat śmierć zbliża się wielkimi krokami. Opisałem to w moich poprzednich wpisach:
Wszystko to sprawia wrażenie, dla umiarkowanego paranoika, za jakiego się uważam, realizacji pewnego planu. Planu, który z pewnością nie prowadzi nas do powszechnego dobrobytu. Warto może zastanowić się dziś,
w jakim sosie nas zjedzą,
bo że zjedzą, to wiadomo.
- Sygnałem rozpoczynającym katastrofę będzie gwałtowny wzrost oprocentowania amerykańskich dziesięcioletnich bonów skarbowych 10USY.B – można sobie to poobserwować. Widać, że to oprocentowanie rośnie od maja tego roku – gdyby nagle podskoczyło do 5% czy nawet więcej będzie to raczej nieomylny znak, że krach się zaczyna. Tak naprawdę nie ma chyba innego sposobu przewidzenia nadchodzącego krachu.
- Nastąpi gwałtowny proces pozbywania się amerykańskich papierów wartościowych przez banki całego świata. Będzie to dotyczyło oczywiście też, jak nie głównie, dolarów. Wszyscy będą chcieli się ich pozbyć, więc w największym skrócie wrócą one do siebie do domu, czyli do USA. Spowoduje to gigantyczną falę inflacji – dolary przestaną być cokolwiek warte.
- Nastąpi załamanie giełd na całym świecie, bo nastąpi odpływ funduszy.
- Nastąpi załamanie zaufania do banków, bo ludzie widząc, co się dzieje rzucą się do banków po pieniądze, żeby je wypłacić w celu zakupienia za nie czegoś wartościowego (ZŁOTA!!!). Banki nie będą w stanie pieniędzy wypłacić, więc zaczną bankrutować, pociągając za sobą swoich klientów.
- Nastąpi złamanie handlu międzynarodowego, bo nikt nie będzie chciał przyjmować dolarów, a nie ma innej mającej zaufanie waluty.
- Nastąpi załamanie gospodarek wielu państw, gdyż poprzez zniknięcie kapitałów i zawirowania bankowe nastąpi całkowity brak dostępu do możliwości finansowania działalności. Banki wycofają kredyty obrotowe, co rozłoży jeszcze działające firmy.
- Nastąpi chaos, którym zapewne ktoś będzie się starał sterować. Ale określenie tego, kto, i w jaki sposób to już czysta teoria spiskowa, którą będzie trzeba solidnie opracować. Warto przy tym zaznaczyć, że pojęcie „teoria spiskowa” w ogóle w moim przekonaniu nie oznacza, że prezentowane tezy są fałszywe. Historia świata opiera się na wielkich spiskach, tych udanych i tych nieudanych.Jeśli będziemy zawsze pamiętali, że dziś 100 osób posiada 40% całego bogactwa światowego to szybko zrozumiemy, że my wszyscy jesteśmy dla tych najbogatszych 100 drapieżców po prostu wielkim łowiskiem, albo, co gorsza bydłem na pastwisku. W tym kontekście nie warto się śmiać z teorii spiskowych.
- Powstanie nowa waluta, która zastąpi dolara. Jeśli będzie oparta na złocie, to stanie się natychmiast prawdziwym pieniądzem, który zostanie powszechnie zaakceptowany, jeśli zaś nie, potrzeba będzie na to wielu miesięcy, czy lat.
- Gospodarka światowa znów zacznie działać, ale na innych niż dotychczasowe, zasadach.
Tak według mnie będzie to wyglądało. Warto zwrócić uwagę, że w tym wszystkim, co powyżej opisałem jest miejsce również na rewolucje, rozruchy, głód oraz prawdziwe, globalne wojny, masowe przesiedlenia i mordowanie ludzi na wielką skalę. Ale być może odbędzie się bez tego wszystkiego, może jesteśmy już wystarczająco cywilizowani.
Pamiętajmy jednak, że cywilizacja opiera się na dziewięciu posiłkach i tak naprawdę tylko na nich. Gdy przez trzy kolejne dni ludzie nie dostaną trzech kolejnych posiłków wówczas pęka cienka wciąż otoczka ludzkiej natury zwana cywilizacją.Miejmy nadzieję, że zostanie nam po tym krachu tyle, by na te dziewięć posiłków mieć.
Inne tematy w dziale Gospodarka