Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
359
BLOG

Czas paranoi

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Gospodarka Obserwuj notkę 8

paranoja

 

Ponieważ wszystko wskazuje na to, że nadchodzą trudne dni, warto się zabezpieczyć. Zostać tak troszkę paranoikiem. I nie przejmować się za bardzo, że ludzie wokół popukują się czasami w czoło.
 
Bardzo wiele wskazuje na to, że czeka nas wielki kryzys ekonomiczny, przy którym dotychczasowe kryzysy będą nic nieznaczącymi zdarzeniami w historii ekonomicznej. Pełna globalizacja powodująca, że jedno krzywe spojrzenie amerykańskiego prezydenta może wzbudzić panikę na giełdzie na drugiej półkuli, pociąga za sobą ryzyko bliskie pewności, że wszystkie amerykańskie decyzje finansowe dotyczą wszystkich na świecie i to natychmiast.
 
USA prowadzone są obecnie przez FED, równym krokiem, w zasadzie bez żadnego wahania, w stronę przepaści bez dna. Amerykański bank centralny zalewa świat miliardami dolarów bez pokrycia, które zamieniły się w śmiertelnie uzależniający narkotyk. A ponieważ to dolar jest podstawową walutą wymiany międzynarodowej, to wszelkie działania FED mają wymiar światowy.
 
Idzie kryzys.
Przechodziliśmy już różne kryzysy i zagrożenia kryzysem. Szczególnie ważne są te zagrożenia, bo to one są najczęściej inicjatorami potrzeby zabezpieczenia się przed różnymi, zbliżającymi się kłopotami.

Niektórzy nazywają to paranoją.
 
Jak można się zabezpieczyć przed nadchodzącymi trudnymi czasami? Próbując być gotowym na różne nieprzyjemne okoliczności. Warto mieć lampę naftową i zapas nafty, konserwy, ciepłe ubrania, narzędzia, ładowarkę słoneczną (czy w ogóle taki panel słoneczny produkujący prąd), kuchenkę turystyczną z zapasem gazu czy uniwersalne środki płatnicze (złoto i srebro)...

No właśnie! Złoto i srebro - pieniądz uniwersalny! Gdy się człowiek decyduje na zamrażanie części swojego kapitału w złotych sztabkach czy w srebrnych monetach, a nie jest milionerem, tylko zwykłym zjadaczem chleba, to faktycznie warto się zastanowić nad tym, czy ta potrzeba zabezpieczania to nie jest już CHOROBA, a nie tylko zdrowy rozsądek.
 
Co WIEMY?
  • ·       Wiemy, że czekają nas wielkie zawirowania gospodarcze związane z ogromnym zadłużeniem w zasadzie wszystkich państw naszej strefy. To zadłużenie jest tak wielkie, że nie da się go w ogóle spłacić, a więc COŚ będzie musiało być zrobione. Coś się wydarzy napewno!
  • ·       Wiemy, że Amerykanie produkują puste dolary szykując nam hiperinflację.
  • ·       Wiemy, że puste dolary tworzą bańki spekulacyjne na giełdach całego świata.
  • ·       Wiemy, że w okolicach, w których produkuje się ogromne ilości ropy naftowej wciąż trwa konflikt, który nie wygasa.
  • ·       Wiemy, że Chiny zaczynają powoli zagrażać amerykańskiej dominacji na świecie.
  • ·       Wiemy, że Japonia zaczyna solidnie podupadać.
  • ·       Wiemy, że Rosja próbuje w oparciu o Chiny ustawić się w jak najsilniejszej pozycji.
Wszystko to powoduje, że trudno jest patrzeć w przyszłość z nadzieją.
 
Nadchodzące niebezpieczeństwo
W latach 50 i na początku lat 60 XX wieku wszyscy wiedzieli, że wojna atomowa z Rosją jest w zasadzie nieunikniona. Ludzie budowali schrony, przeprowadzano szkolenia, przygotowywano procedury na okoliczność atomowego ataku wroga. Co bardziej zaradni robili zabezpieczone zapasy, niektórzy budowali nawet schrony.
Czy była to paranoja? Oczywiście, że nie. Było to jak na ówczesne czasy i sytuację działanie w pełni racjonalne.
 
Zagrożenie było realne i od odpowiedniego zabezpieczenia się mogło zależeć życie.
 
Dziś też istnieje zagrożenie. W tej chwili nie ma ono wymiaru takiego, jak miało w drugiej połowie XX wieku, bo jest to raczej zagrożenie kryzysem ekonomicznym, a nie totalną wojną (chociaż i takie gdzieś tam w tle się czasami przewija). Ma ono jednak pewną ważną cechę znacząco odróżniającą je od zagrożenia, w cieniu którego żyli nasi rodzice i dziadkowie:
 
jest NIEUNIKNIONE.
 
Po prostu wiadomo, że katastrofa nastąpi. Nie ma możliwości ucieczki przed bilionami pustych dolarów, które w światowej gospodarce już są, nie ma możliwości ucieczki od praw ekonomii, które są jasne – jak czegoś jest bardzo, bardzo dużo, to traci to wartość.
 
Za czasów zagrożenia wojną atomową wiadomo było, że nastąpienie katastrofy bądź jej uniknięcie uzależnione jest od różnych czynników, które koniec końców ZAWSZE sprowadzały się do kwestii tego, czy KTOŚ naciśnie CZERWONY GUZIK wysyłający głowice atomowe, czy nie naciśnie. Czyli po to, by katastrofa nastąpiła musiał mieć miejsce jakiś ruch, którego siłą sprawczą była ludzka wola. A na ludzką wolę jak wiadomo da się wpłynąć. I faktycznie dało się, czerwony guzik nie został wciśnięty i dawne schrony, zapasy i procedury na okoliczność widoku atomowego grzyba na horyzoncie okazały się niepotrzebne.
 
Nadchodzący kryzys jest niezależny od naszej woli. NIKT go nie może zatrzymać bo lawina już ruszyła. Nie ma czerwonego guzika, albo, jak kto woli, jest czerwony guzik i został już dawno wciśnięty.
 
Pozostaje hodowanie paranoi, czego wszystkim życzę.

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Gospodarka