Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
1234
BLOG

Jest dobrze! Powtarzam! Jest dobrze.

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Gospodarka Obserwuj notkę 13

W Polsce trwa jakaś niewypowiedziana wojna statystyczna. Władza twierdzi, że jest dobrze, a ludzie krytycznie do tej władzy nastawieni zaprzeczają temu wyjaśniając, że jest źle, a będzie jeszcze gorzej.

Pojawiły się właśnie statystyki wzrostu PKB za drugi kwartał 2013, a za nim cała seria zapewnień że strony różnych „głównych ekonomistów” i „naczelnych analityków” twierdzących, że wreszcie widać na horyzoncie zapowiedź poprawy, że ogólnie idzie lepsze. A to dowiadujemy się, że

Są sygnały ożywienia gospodarczego. Główny Urząd Statystyczny podał, że wzrost gospodarczy w drugim kwartale wyniósł 0,8 procent rok do roku. To więcej niż w pierwszym kwartale, kiedy roczny wzrost PKB wyniósł pół procent.

Główny ekonomista banku Nordea Piotr Bujak wskazuje jednak, że sytuacja ekonomiczna poprawia się powoli. Jak wyjaśnia - za wzrost PKB odpowiada głównie eksport. Ekonomista dodaje, że Polacy powoli zaczynają odczuwać skutki ożywienia gospodarczego. Sytuacja będzie się poprawiała wraz z oczekiwanym, choć powolnym, spadkiem bezrobocia.

albo na przykład mówi nam się, że

„Nasza gospodarka przyspiesza, ale inwestycje firm jeszcze nie ruszyły. Kolejne dane Głównego Urzędu Statystycznego potwierdzają, że w drugim kwartale rozwijała się ona w tempie 0,8 procent rok do roku. Jednak nadal inwestycje spadały. Tym razem o 3,8 procent. Jest to gorszy wynik niż w I kwartale, bowiem wtedy spadek wyniósł 2 procent.

Szef Pracodawców RP Andrzej Malinowski tłumaczy w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, że przedsiębiorcy nie decydują się na wiele nowych inwestycji, gdyż cały czas straszyło się ich kryzysem." Te dane należy ocenić mimo wszystko pozytywnie.”

i tym podobne dziwactwa. A wszystko na portalu czysto finansowo-ekonomicznym, który trudno podejrzewać o jakiekolwiek uwielbienie obecnych władz, ale też nie wiadomo nic o jego stosunku do tych władz krytycznym. Po prostu przekazywane są depesze agencyjne, więc to być może agencje informacyjne chciałyby prezentować jak najlepszy obraz naszej gospodarki.

Z drugiej strony, portal mocno finansowo-ekonomiczny ewidentnie krytyczny wobec obecnych władzjasno twierdzi głosem poważnego autorytetu ekonomicznego, że mamy do czynienia z prymitywnymi sztuczkami statystycznymi, ze żadnej poprawy gospodarczo-ekonomicznej w Polsce nie mai ogólnie nie idzie ku lepszemu. Prof Rybiński tu, w Salonie24 również najwyraźniej jest zdania, że jesteśmy daleko od poprawy sytuacji ekonomicznej.

Można by to zakwalifikować do zwyczajnych przepychanek na tle politycznym – władza robi z agencji prasowych swoją tubę propagandy sukcesu, a opozycja swoimi kanałami z tą propagandą walczy, ale jest to jednak dziwne. Po pierwsze dziwi mnie, dlaczego analitycy różnych banków, czy inni specjaliści, których cytują agencje decydują się na firmowanie swoimi nazwiskami rządowej propagandy. NAWET jeśli podawane przez GUS procenty wzrostu (0,8) są prawdziwe, to wysnuwanie z tego wniosków o powrocie rozkwitu gospodarczego, czy nawet o tym, że jesteśmy na dobrej drodze jest zdecydowanie przedwczesne.

Wystarczy popatrzeć wokół siebie nie będąc żadnym specjalistą od gospodarki! W Alejach Jerozolimskich w Warszawie od miesięcy stoją puste lokale handlowe. Takie znaki nie mylą. COFACE sygnalizuje zwiększenie o kilka procent w stosunku do zeszłego roku liczby upadających firm - tak nie dzieje się raczej w idącej ku lepszemu ekonomii.

Oczywiście mamy u nas do czynienia ze zwykła, chamską propagandą rządową. Co mnie dziwi jednak, to to, że taką samą propagandę widzę również we francuskich mediach. Dzieje się tam dokładnie to samo - media głównego nurtu - właściwie bez względu na to z jaką etykietką (lewica czy prawicą) są identyfikowane - podpierając się różnej maści autorytetami wszędzie i każdemu opowiadają o tym, że "coś drgnęło", "bezrobocie nareszcie nie rośnie", "z nadzieją możemy patrzeć na koniec tego i początek przyszłego roku". A gdy się troszkę poszpera, poczyta to tu, to tam, to można się dowiedzieć, że Francja stoi przecież w kolejce do dołączenia do krajów PIGS (Portugalia, Włochy, Grecja i Hiszpania) którym Unia będzie pompowała strumienie euro, by ratować tamtejsze banki i budżety.

Grecja przed katastrofą też podobno zapewniała wszystkich, że jest dobrze i wszystko będzie ok.

Nie ma co wyobrażać sobie, że będzie lepiej, bo nie ma jak być lepiej. Po to, żeby było lepiej musiałoby się zmienić tyle czynników w tylu miejscach na świecie, że nie ma co sobie robić złudzeń.

Póki co należy spodziewać się raczej katastrofy, która nastąpi zapewne w momencie wstrzymania drukarki, za pomocą której FED zalewa świat pustymi dolarami będącymi narkotykiem uzależniającym całość gospodarki światowej. Być może nawet wcześniej, jeśli zaczną pękać giełdowe bańki tymi dolarami napompowane. Wtedy trzeba będzie się mocno trzymać, bo będzie mocno bujało.

Są tacy, którzy mówią, że bomba wybuchnie w przyszłym tygodniu, na spotkaniu G20 w Petersburgu.

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Gospodarka