Rozmawiałem kiedyś na ten temat z posłem I kadencji (nieważne nazwisko), który dziś jest poza działalnością polityczną. Potwierdził moje podejrzenia, że władza nie tyle deprawuje, co ludziom rozum odbiera. Gdy ma się odrobinę wyobraźni i jakąś podstawową chociaż wiedzę o historii, nawet tej najnowszej, najostatniejszej, to się wie, że do władzy nie dochodzi się OT TAK.
A polityka, to działanie mające na celu przejęcie i utrzymanie władzy.
Ludzie, którzy znajdują się blisko władzy charakteryzują się ogólnie wieloma wspólnymi cechami, bez względu na etykietkę, pod którą występują. Najczęstszą cechą charakteru jest poczucie "inności", które dość podobnie przejawia się u wszystkich. Często jest to arogancja, ale zdarza się też poczucie misji do spełnienia. Przynależność do "elitarnej" grupy ludzi, którzy mijają się codziennie z ministrami, którzy są wciąż zaczepiani przez kamery i proszeni o opinie powoduje również powstanie pewnego poczucia "ducha grupy", który powoduje, że w wielu przypadkach, gdy na przykład będzie chodziło o przywileje, wśród ludzi reprezentujących sprzeczne niejednokrotnie interesy polityczne pojawia się zaskakująca zgodność, "esprit de corps".
Myślę, że w dzisiejszych czasach rządów mediów to jednak dostęp do szklanego ekranu i ogólne zainteresowanie czwartej władzy poszczególnymi postaciami powoduje, że niektórym zwyczajnie odbija. Inaczej się tego nie da nazwać. Trudno się oprzeć przyciąganiu mediów, a jak raz się wpadło w ich zasięg, to trudno jest bez nich funkcjonować. Ludzie mediów o tym doskonale wiedzą i wykorzystują to na co dzień w swej pracy bardziej i mniej świadomie.
Zainteresowanie mediów w obecnym systemie politycznym Polski jest najważniejsze. Żadna tam "praca posła" z wyborcami w okręgu wyborczym, żadne tam "realizowanie programu". MEDIA, to się liczy, no i oczywiście, dla tych mniej medialnych, dobry wygląd i etykietka, pod którą występują.
Wejście do kręgu ludzi, którymi interesują się media powoduje wciąż powtarzające się zjawisko zwyczajnego "odlotu". Odbiera to niektórym ludziom rozum i jest bezwzględnie wykorzystywane przez te same media w celu realizacji konkretnych działań, czy zadań mających prowadzić do konkretnego celu. Nie wiem jakiego, z całą pewnością nie będącego jednak realizacją działań mających wzmocnić Polskę i jej obywateli. Myślę oczywiście o tych wszystkich, którzy nagle zaczynają wierzyć, że mają do zrealizowania MISJĘ. Mnóstwo takich widzieliśmy ostatnimi laty, różnych Poncyljuszów, Migalskich (kto w ogóle dziś pamięta jeszcze Migalskiego?), Ziobrów, Palikotów, Borowskich czy Wiplerów.
Nigdy nie przestaną mnie dziwić ci ludzie, ludzie którym wydaje się, że są tacy wspaniali, że mogą sami żeglować. Kaczyński, który napatrzył się w swoich szeregach na takie postacie, na swoją pozycję pracował 20 lat, a właściwie dwa razy tyle...
Te spektakularne wyjścia z partii to dziwactwo, taka forma politycznego samobójstwa. Samobójstwa, do którego sprytnie najczęściej doprowadzają człowieka media, pozwalając mu uwierzyć, że jest KIMŚ.
Marek Jurek wyszedł z PiS ze względów moralno-światopoglądowych, nie medialnych. Wylądował oczywiście na marginesie, ale On WIEDZIAŁ, że tam trafi i był gotów dla swoich przekonań poświęcić karierę. Skądinąd potrafił też ją odbudować, ale oczywiście szybko Marszałkiem Sejmu już nie zostanie po raz drugi, czyli faktycznie karierę polityczną solidnie sobie nadszarpnął.
A takie Wiplery, Ziobra i Poncyljusze to ludzie, którym zwyczajnie woda sodowa do głowy uderzyła i którym wydaje się, że skoro TVN i Polsat o nich mówiły, to znaczy, że mają ogromne poparcie społeczne i są gotowi na samodzielną, skuteczną karierę polityczną. I szybko, prawie natychmiast lądują na śmietniku polityki. Tak jak i Palikot czy inny Borowski.
Dziwne jest to, że ci ludzie nie potrafią znaleźć wokół siebie nikogo, kto potrafiłby zdroworozsądkowo popatrzeć na to, co się dzieje. Nie mają doradców, tylko klakierów. Wydaje się, że za pieniądze, które dostają powinni móc sobie opłacić kogoś, kto by za nimi chodził, i wciąż do ucha szeptał - pamiętaj, że jesteś nikim, kometą na niebie, gwiazdą spadającą ledwie. I taki jak one los cię czeka.
Dziwne to i szkoda. Ale to wynik systemu. Gdyby taki jeden z drugim poseł musiał przed wyborcami odpowiadać inaczej by się zachowywał. Tylko komu na tym zależy? Tylko tym, którzy mogliby na tym skorzystać - prostym ludziom. A kogo w demokracji obchodzą prości ludzie? Przecież prości ludzie nie mają kamer i nie zapraszają do telewizyjnego studia...
Przypomnijmy sobie i pamiętajmy o tym - polityka, to działanie mające na celu przejęcie i utrzymanie władzy. A nie działanie mające na celu występowanie w telewizyjnym studio. Tam występują komedianci.
Inne tematy w dziale Polityka