Różni bliżsi i dalsi znajomi próbują mi dorobić gębę. Okazuje się, że ponieważ wziąłem udział w Marszu Niepodległości, to zrobiłem to dla wsparcia ONR i Młodzieży Wszechpolskiej.
Nie jestem członkiem ONR ani MW. Mam dokładnie w nosie KTO jest organizatorem manifestacji gdy wiem, że ludzie, którzy wraz ze mną w niej idą mają podobne do moich idee i chcą je wyrazić. Nic nie poradzę na to, że nadeszły czasy, w których ludzie czują potrzebę protestowawania przeciwko temu, co ich otacza, i robią to w ramach takich właśnie manifestacji. Ja też tę potrzebę czuję.
Wczoraj w Warszawie były trzy manifestacje - socjalistów, Komorowskiego i Marsz Niepodległości. Nie miałem ani przez sekundę wątpliwości co do tego, gdzie powinienem być. Z socjalistami w ogóle mi nie po drodze, bo całkowicie nie podzielam ich wizji społecznych, z Komorowskim z pewnością mi nie po drodze, bo człowiek czapkujący zdrajcy Polski nie jest godzien tego, bym się znalazł gdziekolwiek w tym samym miejscu gdzie on. Marsz Niepodległości natomiast skupiał ludzi, którzy tak jak ja są głęboko przeciwni temu, co ich dziś otacza i chcą to wyrazić.
W Marszu szedłem z ludźmi którzy nie są zwolennikami ani Młodzieży Wszechpolskiej, ani ONR. Szedłem na przykład obok Marka Jurka, jedynego znanego mi polityka w Polsce, który zrezygnował z przywilejów dla idei, szedłem obok Grzegorza Świderskiego, który jest od zawsze zaprzysięgłym liberałem w tym klasycznym tego słowa znaczeniu (dziś mówi się na to libertarianinem). Szedłem z Wojtkiem Bogaczykiem i tysiącami innych ludzi, którzy przybyli manifestować swój sprzeciw wobec obecnej władzy.
Różnych ludzi, lemingów i bezideowców, ale i lewicowców róznych odcieni najwyraźniej bardzo boli, że dziesiątki, jak nie setki tysięcy ludzi przyłączają się do wspólnej idei. Próbują więc, poprzez przylepianie łatek "faszysty" i tym podobnych prymitywnych zagrywek dezawuować między innymi moją decyzję o udziale w Marszu Niepodległości, podobnie jak i działania oraz intencje innych jego uczestników. Dodatkowo za wszelką cenę usiłują stworzyć wrażenie, że Marsz Niepodległości jest organizowany przez łobuzów po to, żeby była zadyma.
Boli ich, że na Marsz Niepodległości przyszło prawdopodobnie sto tysięcy ludzi (a byłoby więcej, gdyby nie organizowano wokół Marszu atmosfery zagrożenia), a oni sami, jeśli już coś zorganizują to potrafią zgromadzić po kilkaset osób.
Boli ich, więc aby odreagować, próbują kąsać.
Warto więc przywrócić odpowiednie proporcje całej tej sytuacji.
Czy komuś się to podoba, czy nie Marsz Niepodległości wyraża odczucia ludzi, którzy w nim uczestniczą, a nie jest manifestacją poparcia dla organizatorów. Organizatorzy, czyli Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, tworzą "event", ale to obecni na tym "evencie" nadają mu charakter.
Charakter Marszu Niepodległości jest jednoznacznie antyrządowy, antykomunistyczny i patriotyczny. To są trzy przymiotniki, które chyba najlepiej charakteryzują nastroje uczestników, dziesiątków tysięcy demonstrantów. Wielu ludzi jest antykomunistami, są przeciwni szkodliwym rządom PO i są patriotami, bez popierania jakiejkolwiek partii politycznej i nie należąc do żadnej organizacji.
Na przykład JA.
Jeśli jednak różni ludzie będą uważali, że poczują się lepiej nazywając mnie faszystą, albo załamując ręce nad tym, z kim się bratam (w domyśle chodzi o ONR i MW), to trudno - widocznie zwyczajnie brak im wyobraźni. Szkoda, że są to często ludzie, których o brak wyobraźni bym nigdy nie podejrzewał, ale jak wiadomo człowiek całe życie się uczy, a i tak głupi umiera.
A kibole, zadymy i tym podobne?
Mam wśród swoich znajomych osoby, które nie kryją swojej radości, że na Marszu Niepodległości były zadymy - (mam po prostu różnych znajomych, o różnych przekonaniach). Rzucają się natychmiast, by hałaśliwie przekonywać wszystkich, że Marsz Niepodległości został zorganizowany właśnie po to, by te zadymy się odbywały, a zadymiarze zostali wręcz zaproszeni przez organizatorów.
Oczywiście to nieprawda i głoszący takie rzeczy są albo głupi, albo świadomie kłamią. Tertium non datur.
Ja na Marszu byłem, zadymy widziałem. Widziałem co najmniej niezrozumiałe działania policji, która wyraźnie przepuszczała biegające bandy zadymiarzy i, co najważniejsze, widziałem, że dopóki nie było policji był spokój, a gdy tylko pojawiała się policja zaczynały się problemy. I to w tej kolejności, a nie odwrotnie.
Warto popatrzyć sobie na to, jak wyglądają prawdziwie groźne manifestacje, które, niestety, stały się chlebem powszednim we Francji. Obejrzyjcie to, co poniżej, nawet nie znając francuskiego. (http://www.youtube.com/watch?NR=1&feature=endscreen&v=TxvVHC_BYpg)
To manifestacja licealistów, ale nikt nie twierdzi, że wezwali oni na pomoc łobuzów.
Na pomoc łobuzów wzywają, według niektórych, jedynie organizatorzy Marszu Niepodległości. Po co? Bóg jeden raczy wiedzieć, pewnie po to, by ułatwić propagandę róznym idiotom z Porozumienia 11 listopada i im podobnym. Zapominają jednak, że ludzie zwyczajnie WIEDZĄ, bo wiedza się roznosi z szybkością youtuba.
Zapraszam do poczytania na FB mojej relacji z Marszu Niepodległości oraz komentarzy pod relacją. Chyba warto.
Inne tematy w dziale Polityka