Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
1265
BLOG

Oszustwo religii klimatycznej

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Nie mam ambicji wyjaśnienia wszystkiego szczegółowo, chcę po prostu podzielić się swoją powierzchowną wiedzą z osobami, które czują, że coś jest nie tak, ale nie wiedzą co.

Wypieranie religii z przestrzeni publicznej powoduje opisywaną już chyba przez psychologów społecznych reakcję polegającą na pojawianiu się "religii zastępczych" w miejsce tych znikających. Nic na to nie poradzimy, człowiek najwyraźniej potrzebuje czegoś, w co mógłby wierzyć. Takimi religiami stają się więc dziś demokracja, poprawność polityczna czy właśnie "globalne ocieplenie". To ostatnie zaczyna być tak ważną religią, że jest w stanie co jakiś czas spowodować zjazd przedstawicieli najważniejszych państw w jakimś miejscu na świecie - a to w Rio, a to w Kioto czy w Kopenhadze.

Globalne ocieplenie jako nowa religia

Pamiętam doskonale czasy, gdy nie było globalnego ocieplenia. Była groźba kolejnego zlodowacenia, ale o globalnym ociepleniu nie było mowy. Tak było aż do początku lat 80 XX wieku, a może nawet i dłużej. Warto wiedzieć, że jeszcze zanim pojawiło się "globalne ocieplenie", głównym straszakiem była "dziura ozonowa", która zagrażała nam wszystkim, ludzie mieli przez nią wyginąć i w ogóle straszliwy los miał nas czekać. W zasadzie był tak straszny, jak i los jaki nas czeka ze względu na "globalne ocieplenie". 

Dziś już się nie słyszy o "dziurze ozonowej", jej rolę przejęło "globalne ocieplenie".

"Dziura ozonowa" jak i "globalne ocieplenie" niosą w sobie typowe elementy religii apokaliptycznych. Zapowiadają zagładę człowieka, spowodowaną przez naturę, w wyniku ludzkich grzechów. I tylko ludzie, jeśli sami się opamiętają, mogą groźbę tej zagłady oddalić. Są to oczywiście bzdury - już sama analiza sposobu przekazu tych "idei" powinna dać do myślenia każdemu rozsądnemu człowiekowi.

Teza, która jest stawiana przez zwolenników "globalnego ocieplenia" opiera się na twierdzeniach, które nabrały, dzięki medialnej propagandzie, siły aksjomatów:
 

  • Średnia temperatura na świecie rośnie;
  • Przyrost temperatury jest niebezpieczny;
  • Przyrost temperatury ma swoje źródło w gazach cieplarnianych;
  • Dwutlenek węgla jest gazem cieplarnianym masowo produkowanym przez człowieka, a więc to człowiek przyczyna się do wzrostu średniej temperatury na świecie.

Każdy chyba zgodzi się, że tak właśnie wyglądają tezy dotyczące "globalnego ocieplenia". Oczywiście jak w czerwcu robi się zimno, to sobie z tego "ocieplenia" żartujemy, ale przecież nie podważamy samych tez. A przecież każdą z nich MOŻNA i NALEŻY próbować podważyć, bo tylko tak można dojść do poznania PRAWDZIWEJ sytuacji.

Czy średnia temperatura na świecie rośnie?

Wydaje się, że tak. Wydaje się, że średnia temperatura na Ziemi wzrasta od co najmniej stu lat, przy czym warto wziąć poprawkę na wszelkie serwowane nam przez media informacje w tej materii. Podstawową wątpliwością, jaką ZAWSZE należy mieć w przypadku takich informacji jest kwestia SPOSOBU badania tej "średniej". Bo to się może wydawać jakoś oczywiste, ale przecież wcale takie oczywiste nie jest!

Różnice temperatur między różnymi miejscami na Ziemi w danym momencie mogą sięgać nawet i 130 stopni Celsjusza! To ogromny przedział, zwłaszcza gdy mowa o średnim wzroście temperatury rzędu 2 czy 3 stopni w skali całego globu. Warto również sprawdzić kiedy i gdzie robione są i były pomiary temperatur, które są podstawą twierdzeń o "globalnym ociepleniu". Warto pamiętać, że jeszcze 100 lat temu w zasadzie prawie nie było regularnych pomiarów meteorologicznych na półkuli południowej.

Wydaje się jednak, że TAK, temperatura wydaje się nieznacznie wzrastać w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Brytyjska Royal Society - prawdziwa świątynia "globalnego ocieplenia" - musiała jednak przyznać w 2010 roku, że w latach 1999-2009 średnia temperatura na świecie nieznacznie zmalała. 

Czy przyrost temperatury jest niebezpieczny?

Twierdzenie, że przyrost średniej temperatury na Ziemi jest niebezpieczny jest słabo uzasadniony. Już w historycznych czasach, takich, po których zachowały się konkretne ślady i przekazy, temperatura na Ziemi była o wiele wyższa niż obecnie. Gdy Wikingowie zasiedlali Grenlandię, była to ZIELONA WYSPA - stąd przecież jej nazwa! Pasły się tam stada i było stosunkowo ciepło! W tych samych czasach w północnej Anglii rosły winogrona, z których produkowano wino! Wówczas średnia temperatura na Ziemi musiała być ZNACZĄCO wyższa niż obecnie - nie powodowało to jednak jakichś straszliwych katastrof, którymi się nas dzisiaj straszy! A lodowce na Grenlandii z całą pewnością miały wówczas o wiele mniejszą objętość niż dziś.

Lód arktyczny to skądinąd kolejny element bzdur, którymi się nas karmi w kwestii "globalnego ocieplenia". Jednym ze straszaków, którymi się nam grozi jest roztopienie lodowych czap Arktyki. Warto więc, dla zobrazowania sobie "straszliwego" zagrożenia, wykonać w domu pewien prosty eksperyment - proszę do szklanki z wodą wrzucić kilka kostek lodu, zaznaczyć poziom wody i poczekać, aż kostki lodu stopnieją. Jakże wielkie będzie zapewne zaskoczenie, gdy okaże się, że poziom wody wcale się nie podwyższył. I faktycznie - nawet roztopienie całości lodów Arktyki nie wpłynie na poziom mórz i oceanów - ten lód i tak już wypiera wodę po której pływa! Być może, co najwyżej będą niewielkie różnice związane z zasoleniem!

Bjorn Lomborg, duński ekonomista, były działacz Greenpeace, profesor na Uniwersytecie w Kopenhadze ocenia w książce "Verdens sande tilstand", że zwiększenie temperatury na Ziemi o jakieś 2-3 stopnie spowoduje:
 

  1. Roztopienie lodów Arktyki i lodowców Grenlandii, co spowoduje podniesienie poziomu morza o ok. 30 cm. (Lodowce Grenlandii NIE pływają po oceanie, więc ich roztopienie podwyższy poziom wód.);
  2. Obniżenie temperatur w zimie w Skandynawii, w Rosji północnej i środkowej oraz w Kanadzie;
  3. Nieco gorętsze lata w strefie umiarkowanej.

Być może utrudni to nieco życie białym niedźwiedziom, ale nie obawiajmy się - przystosują się tak, jak się już wielokrotnie przystosowywały w ciągu ostatnich stuleci! Nie jest to obecnie gatunek w jakikolwiek sposób zagrożony, wbrew alarmistycznym informacjom stacji telewizyjnej Discovery, która produkuje wzruszające reportaże o ginących misiach z północy!
A poza tym nie ma specjalnie wielkiego zagrożenia! Wakacje nad Bałtykiem będą nieco przyjemniejsze, zwiększą się obszary, na których będzie można siać zboża...

Czy przyrost temperatury ma swoje źródło w gazach cieplarnianych?

Gazy cieplarniane faktycznie odgrywają znaczącą rolę w utrzymaniu znośnych dla nas warunków na Ziemi. Ocenia się, że bez nich temperatura na Ziemi nie przekraczałaby 15 stopni poniżej zera. Nasza planeta byłaby więc bez nich białą kulką spowitą lodem i śniegiem.

Warto jednak wiedzieć, że poziom tych gazów w atmosferze jest stosunkowo niezmienny i jest szereg przesłanek wskazujących na to, że to wcale nie one odgrywają najważniejszą rolę w regulacji temperatury naszego globu. Otóż wygląda na to, że o wiele większe znaczenie od poziomu gazów cieplarnianych w atmosferze ma aktywność Słońca i ilość energii, jaką od niego otrzymujemy. Różne wykresy temperatur z dłuższych okresów czasu wskazują, że o ile nie ma faktycznej korelacji zmian poziomu dwutlenku węgla w atmosferze i średnich temperatur, o tyle jest bardzo wyraźna korelacja między temperaturami na Ziemi i aktywnością słoneczną. Drugim elementem są oceany, która pokrywają 3/4 naszego globu! Nie pasuje to jednak do dogmatów religii "globalnego ocieplenia" przez co jest to temat w zasadzie przemilczany przez jej kapłanów.

Czy to człowiek przyczyna się do wzrostu średniej temperatury na świecie?

Niewiele jest dziś bardziej wątpliwych tez stawianych przez naukowców i przedstawianych jako "teorie naukowe" czy chociażby hipotezy. Wiadomo, że gazy cieplarniane odgrywają znaczącą rolę w utrzymaniu temperatury na naszej planecie, jednak to wcale nie dwutlenek węgla odgrywa najważniejszą rolę! Rola dwutlenku węgla jest MARGINALNA jeśli porównać jego znaczenie z głównym gazem cieplarnianym w atmosferze ziemskiej, którym jest PARA WODNA! Warto wiedzieć, że w zasadzie wszelkie nadwyżki dwutlenku węgla w atmosferze są wchłaniane przez oceany, przez co być może zmienia się ich zakwaszenie, ale z pewnością nie wpływa to w żaden sposób znacząco na globalną temperaturę!

Zwalanie wszystkiego na dwutlenek węgla jest natomiast elementem POLITYCZNYM wplecionym w tę całą historię! Jest narzędziem, za pomocą którego można uprawiać politykę międzynarodową próbując wpływać na decyzje gospodarcze całych państw.

Religia "globalnego ocieplenia" pokazuje po raz kolejny, jak czasami nauka potrafi się sprzedać politykom. Nie jest to w zasadzie nic nowego, bywało tak zawsze - wiedza o mechanizmach zaćmień pozwalała już tysiące lat temu kapłanom egipskim rządzić ciemnym ludem. A właściwie nie rządzić, tylko sprzedawać narzędzie rządzenia władcom. Tak był wygodniej!

"Globalne ocieplenie" będące wynikiem działalności człowieka jest wspaniałym narzędziem medialno-ekonomicznym służącym politykom. Rządzący państwami bogatymi, potrafiącymi produkować w sposób "ekologiczny", mogą z jego pomocą, ale i z pomocą wszechmocnych mediów i z pełnym zrozumieniem CIEMNEGO LUDU wymuszać ustępstwa na słabszych ekonomicznie, ale potencjalnie konkurencyjnych gospodarkach! To jest prawdziwy cel powstania tej religii, a jej kapłani korzystają w ten sposób, że to do nich płyną dotacje, to oni, tak jak Al Gore, dostają nagrody Nobla.

Nie dajmy się zwariować! Klimat zmienia się cały czas, a my cały czas się dostosowujemy, tak jak i natura, która nas otacza. Z całą pewnością zanieczyszczanie atmosfery nie jest zjawiskiem DOBRYM i warto działać w kierunku jego ograniczania, ale nie twórzmy do tego nowych religii!


Na koniec cytat Wielkiego Guru religii "globalnego ocieplenia" Ala Gore:

W swojej książce pt. „Earth in the Balance” (Ziemia na krawędzi) wspomniał o Polsce następującymi słowami:

"We learned, for example, that in some areas in Poland, children are regularly taken underground into deep mines to gain some respite from the buildup of gases and pollution of all sorts in the air. One can almost imagine their teachers emerging tentatively form the mine, carrying canaries to warn the children when it’s no longer safe for them to stay above the ground."

Dowiedzieliśmy się, na przykład, że w niektórych miejscach w Polsce dzieci regularnie zabiera się pod ziemię do głębokich kopalni, by mogły odpocząć od gazów i zanieczyszczeń unoszących się w powietrzu. Można sobie niemal wyobrazić ich nauczycieli, wyprowadzających dzieci tymczasowo z kopalni, trzymających kanarki by ostrzegały o tym, że dalsze przebywanie na powierzchni jest niebezpieczne.

I to by było na tyle w kwestii kompetencji kapłanów tej nowej religii.






 

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Technologie