Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
280
BLOG

O Jacku i Packu w krainie normalności

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Polityka Obserwuj notkę 0

Lubię mojego przyjaciela Jacka. Jacek jest dziennikarzem, który i książki pisze, i filmy kręci, kiedyś zapraszano go do telewizji, zamawiano u niego filmy o czasach walki z komuną. Bo Jacek zwalczał komunę tak naprawdę, ryzykując na poważnie, na tyle, na ile w tamtych czasach stanu wojennego mogło to być poważne. Dziś jest na marginesie, nikt mu nie chce płacić za filmy, bo nie ma odpowiednich powiązań. Jego filmy stały się półkownikami, jego książki nie są nagłaśniane w głównych mediach.

Lubię też mojego przyjaciela Packa. Może nie był wielkim opozycjonistą, ale jak na przyzwoitego człowieka przystało w odpowiednim czasie stanął w szeregu gdy Ojczyzna wzywała i zwalczał komunę.

Jacek i Pacek są zupełnie z innych bajek. Jeden zdegustowany sytuacją polityczną i zepsuciem życia politycznego nie angażuje się po żadnej stronie, równo krytykując wszystkich. Wie o czym mówi, niejedno widział od strony kulis. Drugi został zwyczajnym, przeciętnym urzędnikiem borykającym się z codziennością. Niewiele ich łączy, no może poza głęboką niechęcią i jednego i drugiego do komuny. Tej peerelowskiej komuny. Tej, którą obaj kiedyś zwalczali.

Łączy ich jednak coś jeszcze, choć zapewne w ogóle nie zdają sobie z tego sprawy. Łączy ich tęsknota za "NORMALNOŚCIĄ". Jeden z nich wyraźnie ma już dość ciągłego narzekania, teorii spiskowych, on czyta Newsweek i Politykę i cieszy się, gdy otwarto ostatni odcinek autostrady. Wścieka go, gdy ludzie mówią, że w Polsce nic dobrego się nie dzieje, bo przecież widzi, że się dzieje. Drugi też ma dość narzekania i teorii spiskowych, pojeździł po Polsce i widział mnóstwo nowych dróg i naocznie się przekonał, że nie jest tak źle. W teorie spiskowe zwyczajnie nie wierzy.

Tęskonota za normalnością powszechna u bardzo wielu kulturalnych ludzi prowadzi do tego, że nie chcą słuchać narzekania. Że choć nie mają kontrargumentów, wkurza ich Ziemkiewicz, nie czytają Warzechy. Ale chętnie będą szukali dobrych wieści tam, gdzie się takie pojawią. Te dobre wieści dają im namiastkę normalności. Tej normalności, o której marzą, o którą tak naprawdę swego czasu walczyli.

Ale co zrobić, gdy tej normalności nie ma? Gdy na codzień widzimy, że ludzie, którzy nami rządzą traktują Polskę jak łup, bo nawet nie jak swoją własność, bo o własność się dba, a łupy się grabi... Wtedy trzeba zacząć sobie powtarzać "jest dobrze! jest dobrze". Trzeba chwytać się nawet drzazgi, skoro ostatniej deski już nie ma i na przykład powtarzać, że "tak naprawdę nie ma podstaw by sądzić, że Petelickiego ktoś zabił". Trzeba udawać, że żyjemy w państwie prawa i powtarzać jak mantrę "poczekajmy co wykaże śledztwo".

Też bym chciał żyć w świecie normalnym. Ale ten, który mnie otacza taki nie jest. Tyle, że to jest jedyny, w którym chcę żyć, bo tu jestem u siebie. Zazdroszczę Jackowi i Packowi ich świata - to ten sam co mój, ale inny...

 

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka