Eskalacja po raz kolejny, bo pisałem już tutaj o tym zjawisku. teraz do niego wracam.
Rzeczpospolita poruszyła po raz kolejny problem eutanazji. Smutny, czasami poruszający problem dotyczący ludzi, którym nie ma jak pomóc. Każdy słyszał o takich przypadkach, każdy może w Internecie znaleźć wiele przykładów osób, dla których życie, to udręka.
Może tak być. Jestem całkowicie przekonany, że mogą istnieć sytuacje, w których bardzo trudno jest NAPRAWDĘ pomóc. Jestem jednak całkowicie przekonany, że jest ich o całe rzędy wielkości mniej niż historii, o których słyszymy w mediach. Gdy czytamy artykuł w Rzeczpospolitej widzimy, że Adam Bogacki jest przerażony na myśl o przyszłości, na myśl o tym, co będzie, gdy zabraknie wspierających go bliskich. Boi się trafienia do Domu Opieki Społecznej, bo to jest "umieralnia". Gdy się chwilę zatrzymamy nad tym przypadkiem stwierdzimy, że nie chodzi tu wcale o cierpienie nie do wytrzymania - chodzi o komfort życia... I stwierdzimy, że w tym momencie w jakiś tajemniczy sposób kwestia eutanazji częściowo łączy się z kwestiami pojawiającymi się przy problemie aborcji.
Bohater artykułu w Rzeczpospolitej boi się trafienia do DPS i zapewne częściowo ma rację. Jakość wsparcia osób przebywających w takich miejscach często pozostawia bardzo wiele do życzenia, ale po pierwsze nie jest tak w każdym Domu Pomocy Społecznej, a po drugie NA BOGA! Przecież to nie może być powód do zabijania się! To może być przyczynek do dyskusji na temat warunków panujących w takich miejscach, to może być początek dyskusji na temat środków jakie państwo przeznacza na opiekę nad osobami najbardziej potrzebującymi, ale przecież nie o tym, że należy się zabijać!
Powszechna w naszym świecie pogoń za przyjemnością powoduje upowszechnienie przekonania, że życie człowieka ma wartość jedynie wtedy, gdy jednostka żyje na jakimś poziomie komfortu. Poniżej tego poziomu życie dla niektórych traci sens, a dla wielu, a grupa ta jest bardziej liczna niż mogłoby nam się wydawać, życie w niektórych sytuacjach jest gorsze niż śmierć. Tak sobie wyobrażają.
Trudno stwierdzić skąd się bierze taki stosunek niektórych ludzi do życia. Jest on zaskakujący i przerażający. Najbardziej niepokojące jest jednak to, do czego zmiany w naszym postrzeganiu wartości życia mogą prowadzić. Gdy popatrzymy na te kwestie nie jako na STAN, tylko jako PROCES, to zauważymy, że wszystko dąży w kierunku zmian dość fundamentalnych zasad etycznych.
Już dziś w niektórych krajach eutanazja jest jednoznacznie dopuszczalna i regularnie przeprowadzana w różnych sytuacjach. Podobnie rzecz się ma z aborcją, a w obu przypadkach mamy do czynienia z interwencją lekarzy, którzy odbierają życie. Jestem w stanie, jak już wspomniałem, wyobrazić sobie sytuację, w której człowiek w finalnym stadium choroby nowotworowej potwornie cierpi i nie ma jak mu ulżyć. Zapewne bywają takie koszmarne sytuacje. Mogę sobie wyobrazić sytuację, w której tylko zabicie nienarodzonego dziecka może uratować matkę, a niedokonanie aborcji spowoduje śmierć obojga. Tak, takie sytuacje MOGĄ mieć miejsce. Ale przy refleksji nad tym problemem nie chodzi o takie MARGINALNE przypadki (tak, takie przypadki to całkowity margines!). Tu chodzi o zmiany w postrzeganiu zasad etyki, zmiany głębokie, które będą miały swoje konsekwencje po dziesiątkach lat, za kilka pokoleń.
Z przysięgi Hipokratesa znika dziś fragment:
„Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka na poronienie. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją.”
Jest to ważny fragment, to tutaj lekarz zobowiązywał się do chronienia życia. W połowie XX wieku zmieniono to na bardziej enigmatyczne, ale jeszcze dość stanowcze:
„mieć będę najwyższy szacunek dla życia ludzkiego już od chwili jego poczęcia”
Dziś i od tego się odchodzi, bo ochrona życia zaczyna się łączyć z jego JAKOŚCIĄ. Czyli już teraz, w państwach, w których dopuszczalna jest eutanazja, a jeszcze powszechniej w państwach, w których dopuszczalna jest aborcja, uczy się adeptów sztuki lekarskiej, że życie NIE JEST najwyższym dobrem. Uczy się, że najważniejsze jest WYGODNE życie, najlepiej bez bólu. A gdy przyjrzymy się sytuacji opisanego w artykule Adama Bogackiego, to domaga się on, by również wzięto pod uwagę, że on się boi przyszłości. Czyli niepokój o przyszłość to też powód do eutanazji…
Przerażające, nie?
Przerażające do czego prowadzi przekonanie, że życie bez odpowiedniej jakości nie ma sensu. Wielu w to wierzy. Zbyt wielu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości