Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
837
BLOG

Granice dobrego smaku?

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Polityka Obserwuj notkę 2

Robert Biwedroń na mównicy sejmowej mówi: Jak rzyć panie premierze.

 

Zniesmaczyłem moich bliskich. Zrobiłem składankę, jakich wiele robię na różne okoliczności i w różnych sytuacjach, którą widzą Państwo powyżej. Rozśmieszyła kilkanaście osób, ale całkiem fajni ludzie, w tym bardzo mi bliscy również dość gwałtownie zaprotestowali. Dostałem uwagi osobiste, "paszczą", podpisy pod samym zdjęciem na facebooku, wiadomości prywatne z dość ostrymi wypowiedziami.

 

Postanowiłem się wytłumaczyć, bo uważam, że to przykre, że moi bliscy, ludzie, których lubię i szanuję są rozczarowani moimi działaniami.

 

W sprowadzaniu polityki do poziomu rynsztoka zaszliśmy już tak nisko, że najprawdopodobniej znajdujemy się już pod spodem i płyniemy kanałowymi korytarzami. Rynsztok pozostawiliśmy dawno za sobą. Dziś wszyscy uważają za zupełnie naturalne, że władzę stanowić mają ludzie, którzy potrafią najlepiej zachować się w telewizji, bez względu na jakiekolwiek swoje kompetencje. Że posłami zostają ludzie, którzy wyróżniają się jedynie faktem, że deklarują inną płeć niż wskazują na to ich geny, albo wyróżniają się tylko specyficznym sposobem zaspokajania swoich potrzeb seksualnych i dokładnie niczym więcej.

 

Oczywiście tym ludziom na karki złożono pseudoprogramy polityczne, których oni nie są nawet w stanie sami wyartykułować, gdyż po pierwsze w ogóle ich to nie interesuje, a po drugie programy te są dziełem chwili, tworzone na potrzeby danego, konkretnego momentu.

 

Doszliśmy do sytuacji, w której elektorat się "zagospodarowuje", a posłowie mają pod karą grzywny głosować tak, jak im każe wierchuszka partyjna, nawet gdyby robili rzeczy sprzeczne ze swoim sumieniem. Doszliśmy do sytuacji, w której były poseł (tak, tak, prawicy!!!) jest w stanie publicznie, bez wstydu napisać, że przegłosowywał prawa, które są dla Polski szkodliwe.

 

Nie angażuję się w politykę, choć Bóg mi świadkiem (a i wielu znajomych też może to potwierdzić), że gdybym chciał, to bym mógł. Nie angażuję się w politykę, bo nie chcę się taplać w szambie tylko dla satysfakcji z poczucia władzy i dla pieniędzy. Zbyt wielkim smutkiem napawa mnie widok ludzi, których kiedyś szanowałem, lubiłem, przyjaźniłem się z nimi, a dziś się kompletnie ześwinili w polityce, lub żałośnie miotają się gdzieś na politycznym śmietniku naiwnie wierząc, że ich dzień kiedyś nadejdzie.

 

Ludzie, którzy mnie znają wiedzą, że jestem człowiekiem radosnym i uśmiechniętym. Wolę się śmiać z otaczającego mnie świata niż popadać w stupor jakiś, albo załamywać ręce i głośno wołać "TO JUŻ KONIEC".

 

Nie uważam, by fakt, że ktoś jest homoseksualistą powodował, że nie można się z jego przypadłości nabijać. Można, szczególnie gdy jedynie, tylko i wyłącznie kwestie sposobu zaspokajania potrzeb seksualnych wyniosły tego człowieka na mównicę sejmową. Robert Biedroń nie reprezentuje sobą nic. Został od A do Z stworzony przez media, załapał się na pociąg ciągnięty przez środowiska lewicowe, które w panice szukają wsparcia u kogokolwiek, gdy okazało się, że utraciły to wsparcie w "proletariacie". Nie różni się oczywiście specjalnie swoimi mocami, autorytetem i możliwościami intelektualnymi od przytłaczającej większości innych posłów, ale w kontekście całkiem niedawnego pytania zadanego premierowi przez pewnego hodowcę papryki taki akurat dowcip jest jak najbardziej na miejscu.

 

I to chyba tyle. Smutne, że poprawność polityczna zatacza coraz szersze kręgi i dotyka coraz większej liczby fajnych ludzi.

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka