Wracam do notki NIE ŻYJEMY W PAŃSTWIE PRAWA.
Pani, o której była mowa w tej historii, złożyła zawiadomienie na prokuraturę, przesyłając do wiadomości do senatora Romaszewskiego. Sprawa przycichła, nic się nie działo do zeszłego tygodnia. Po czym wreszcie ruszyło się.
Syn bohaterki został zabrany z domu przez policję na komendę pod zarzutem napadu rozbójniczego (kradzież torebki). Został przetrzymany przez 24 godziny, pobity (jest obdukcja, jest skarga na prokuraturę) obezwładniony z użyciem paralizatora, po czym wypuszczony bez postawienia żadnych zarzutów.
Ot tak po prostu.
To tak, jakby ktoś chciał wierzyć, że jednak żyjemy w państwie prawa.
Cała historia:
Czy ja też mam się zacząć bać?
Nie żyjemy w państwie prawa!
Inne tematy w dziale Polityka