Najbezpieczniej jest tam, gdzie ludzie mieszkają od zawsze. Tam, gdzie nie są przybyszami, rzuconymi gdzieś wbrew swej woli, potomkami wyrwanych z korzeniami i przesadzonych mieszkańców Kresów.
Od czasów wielkiego przesiedlenia Polaków z Kresów mija teraz 60 lat. Trzy pokolenia, a jednak ślady są wciąż widoczne. Czy potrzeba będzie kolejnych trzech pokoleń, by ludzie, których wrzucono do cudzych domów poczuli wreszcie, że są u siebie? Ale tak NAPRAWDĘ poczuli.
Lekarka z terenów, które przed wojną były w Niemczech opowiada mi, że wyraźnie widzi, że ludzie, których leczy w swojej okolicy nie czują związku z ziemią, na której mieszkają. Nie czują związku z domami, w których żyją. Gdy się zastanowić, to większa przestępczość może mieć z tym związek.
Oczywistym jest, że tereny o zwiększonej przestępczości to też te, w których było najwiecej PGRów i dziś jest najwięcej zdemoralizowanych przez tamten system ludzi nie umiejacych o siebie zadbać. Ale to też jest związane z przesiedleniami i wyrywaniem ludzi z miejsc, gdzie wyrośli. Ich żal przechodzi z pokolenia na pokolenie, a potem wychodzi w statystykach policji.
Smutne.
Inne tematy w dziale Kultura