Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
77
BLOG

Czego jeszcze trzeba?

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Polityka Obserwuj notkę 20

Czego jeszcze trzeba, żeby ludziska zrozumieli, że są oszukiwani, czyli robieni w konia? Mamy kandydata, który uchodził za liberała, a wypiera się swych haseł liberalnych, mamy kandydata, który uchodził za komunożercę, a dziś wykonuje idiotyczne wolty kłaniając się w pas byłym (?) sowieckim agentom.

Czego jeszcze trzeba, by zrozumieć, że tutaj nie ma nawet większego i mniejszego zła. Jest tylko zło. Zło polegające na ciągłym kłamaniu. Kłamaniu w takim stopniu, że kłamiący nie czuje już, że kłamie, a okłamywany czeka tylko na następne kłamstwa, jakby żyć bez nich nie mógł.

Zadziwiające w tym wszystkim jest to, że oni kłamią tak samo bezczelnie jak kłamali PZPR-owcy za czasów PRL. Ale wówczas przecież nikt w to nie wierzył. A dziś ogromna część Polaków zachowuje się tak, jakby tylko czekała, by oklaskiwać coraz to nowe kłamstwa. 

Powiem wprost - nie należy brać udziału w kłamstwie. To zawsze kończy się źle, bo prawda zazwyczaj jednak wyłazi na jaw i pokazuje swoje oblicze. A wtedy człowiekowi robi się głupio.

Głosowanie na kłamiących kandydatów to branie udziału w ich kłamstwie. Przecież każdy wie, że Komorowski był za prywatyzacją szpitali, a Kaczyński jest osobistym wrogiem postkomunistów i niejednokrotnie wprost ich wskazywał palcem...

A może nie?

A może im wcale nie chodzi o lepiej działające państwo, ani o jakiekolwiek rozliczenia z przeszłością? Może chodzi im tylko o...

Nie bójmy się tego powiedzieć:

O WŁADZĘ?

Może tak naprawdę nie ma znaczenia co obiecają, najważniejsze jest, by być przy korycie?

Pamiętajmy, że ci ludzie nie reprezentują tylko siebie samych. Ci ludzie reprezentują siły, które im fundują kampanię wyborczą, fundują im życie. To ma swoją cenę, i tę cenę spłaca się będąc u władzy. Ci ludzie, nasi wspaniali kandydaci, nie potrafią robić zupełnie nic innego. Odsunięci od polityki mogliby ewentualnie zamiatać ulice, a i to pod nadzorem instruktora. Tak więc z jednej strony muszą wykonywać takie ruchy, jakie nakazują im wykonywać ich mocodawcy, a z drugiej strony, gdy korzystają z marginesu swobody i autonomii, którą posiadają (jeśli posiadają) walczą o utrzymanie się na powierzchni życia politycznego, bo wszędzie wokół poza tą powierzchnią zwyczajnie zginą.

I dlatego muszą kłamać.

Ale to wcale nie oznacza, że my musimy im przyklaskiwać. Uważam, że należy im pokazać swój sprzeciw wobec kłamstwa w najprostszy sposób - pozostawiając ich na lodzie. Nie głosując.

Zwróćmy uwagę na fakt, że właściwie od początku demokracji w Polsce pokomunistycznej mieliśmy jakichś potworów za prezydenta. Był sowiecki agent, był szaleniec, był niedouczony pijak, był żałosny kartofel... Za każdym razem był ktoś całkiem nie do przyjęcia dla wielkiej części Polaków, a jednak Polska to przetrwała. Tak zwyczajnie! Okazywało się, że bez względu na to, kto przechadza się pod żyrandolem nasze życie płynie jednostajnym torem. Czyli to naprawdę nie ma znaczenia.

A jak dodamy do tego fakt, że nie głosując mamy satysfakcję z pozostania uczciwymi wobec siebie, to decyzja co do tego, co robić 4 lipca jest prosta.
 

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka