Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
182
BLOG

Guma do żucia jako przejaw wolności.

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Polityka Obserwuj notkę 1

Ludziom nie potrzeba wolności. Ludziom potrzeba świętego spokoju. Jest to stwierdzenie sprzeczne z ogólnym przekonaniem, czy też z obrazem medialnym demokracji i historii społeczeństw, ale wygląda na to, że niestety prawdziwe. Brak potrzeby wolności prowadzi, jak się wydaje, do pojawienia się wręcz potrzeby zamordyzmu.

Ciekawym przyczynkiem do przemyśleń na temat braku potrzeby wolności stała się dla mnie niewielka notka umieszczona w internetowym wydaniu francuskiego Le Figaro, a szczególnie komentarze internautów, które są do niej dołączone. Oto krótkie streszczenie całej sprawy.

W Singapurze jest zakaz sprzedaży gumy do życia, a za recydywę w zaśmiecaniu miasta wyplutą gumą można dostać mandat w wysokości 1000 euro. Władze Singapuru, pomimo złożonego wniosku, nie zdecydowały się na likwidację zakazu handlu gumą do żucia. Podobno nawet skazanemu na śmierć odmówiono przyjemności ostatniego pożucia...

Zakaz żucia gumy jest wspaniałym przykładem ograniczenia wolności człowieka. Podobnymi ograniczeniami są nakaz jazdy z pasami, czy w kasku na nartach. Ale w moim przekonaniu pojawianie się i istnienie tych zakazów nie jest wcale czymś zaskakującym czy złym. Władza, KAŻDA władza zawsze będzie dążyła do poszerzenia strefy swoich wpływów, bo taka jest natura ludzka. Każdy, kto ma trochę władzy chciałby mieć jej więcej. Władza jest jak narkotyk. Tak więc zbójeckim prawem każdej władzy jest próba jej poszerzenia. Odpowiedzią zaś powinien być opór obywateli mający nie dopuścić do tego poszerzenia. I zapewne tak by to wyglądało, gdyby ludzie faktycznie byli zainteresowani wolnością. Ale nie są.

Takim systemowym dowodem na to, że ludziom wolność nie jest do niczego potrzebna są Chiny. Jest to państwo, w którym władzę dzierży od ponad pół wieku krwawa, komunistyczna dyktatura, ale dyktatura, która w porę ewoluowała ku zdrowemu rozsądkowi. Wyzbywszy się niepotrzebnego balastu ideologicznego skupiła się na tym, co uznała za najważniejsze, czyli na utrzymaniu władzy, pozostawiając obywatelom coraz większą przestrzeń ŚWIĘTEGO SPOKOJU. I, jak się okazuje, to działa. Państwo kwitnie, a o dysydentach słyszy się coraz mniej, bo zwyczajnie coraz mniej ludzi ma za złe komunistom, że są u władzy. Ostatnio niepokoje w Chinach dotyczą problemów narodowościowych nie mających wiele wspólnego z kwestiami profilu ideologicznego władzy, a już z całą pewności nie mają nic wspólnego z wolnością. Mają natomiast wiele wspólnego z ograniczeniem strefy świętego spokoju... Nawet ograniczenia dostępu do Internetu nie zdają się za bardzo przeszkadzać. Wygląda na to, że ludziom żyje się tam dobrze - przynajmniej jest to obraz przedstawiany przez media. Czy u nas też tak mogłoby być?

Jestem przekonany, że tak.

Artykuł o gumie do żucia w Le Figaro, a właściwie komentarze do niego pozostawione przez internautów, to pośredni dowód na to, że nam w Europie też niespecjalnie potrzebna jest wolność. Większość komentarzy to wyjaśnienia, że przynajmniej w Singapurze jest czysto, że tam w metrze można by bez obrzydzenia usiąść na ziemi i zjeść posiłek, że guma do żucia w tamtym tropikalnym klimacie nigdy się nie zestali, itp, itd. To piszą ludzie, którzy mieszkali tam i podoba im się taki zamordyzm.

Mam wrażenie, że nie są oni jakimiś wyjątkami. Obserwując różne dyskusje na podobne tematy w polskim Internecie, a także rozmawiając na żywo widzę, że ludzie ogólnie mają całkowicie obojętny stosunek do wolności. Tak naprawdę nie jest ona dla nich żadną wartością, gdyż sama w sobie nie przynosi żadnych korzyści. Natomiast korzyści zamordyzmu łatwo jest wyliczyć, szczególnie w konkretnych, łatwo definiowanych przypadkach, jak ten z gumą, czy te z pasami bezpieczeństwa, kaskami czy papierosami w miejscach publicznych.

Demokracja miała być takim szczytem dążeń wolnościowych. Warto jednak zauważyć, że jej nastanie, czy to we Francji, czy w USA miało za początek problem przyziemny, konkretny, ekonomiczny. Czyli, upraszczając do maksimum, brak ŚWIĘTEGO SPOKOJU.

Warto zastanowić się, czy upadek bloku wschodniego, a konkretnie w naszym przypadku powstanie Solidarności byłyby możliwe przy pełnych półkach i hakach w sklepach mięsnych. Jest to nieco niepokojące pytanie, na które, bez głębokiego zastanowienia, przychodzi mi do głowy dość smutna odpowiedź. Może się mylę, może faktycznie robotnicy gdańscy, stoczniowcy, górnicy, kolejarze walczyli o wolność, ale gdy widzę jak ludzie z uporem i energią wartymi lepszej sprawy uzasadniają kolejne prawa zmniejszające i tak już niewielką przestrzeń naszej wolności nie chce mi się w to wierzyć.

I zwyczajnie uważam, że jest to smutne. Mam nadzieję, że to tylko takie smucenie starego pryka, który nie widzi rzeczywistości, bo mu z wiekiem wzrok osłabł. Ale ta nadzieja tylko się tli. Słabiutko.

 

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka