Nie mam nic odkrywczego do napisania o Belmondzie. Mnóstwo mądrzejszych ode mnie ludzi już napisało co trzeba. Ja chcę tylko powiedzieć, że Jego śmierć mnie poruszyła. Pamiętam, że poprzednio śmierć aktora poruszyła mnie tak mocno (że do dziś to pamiętam) gdy jako małe dziecko dowiedziałem się, że Flip i Flap nie żyją. Ale wtedy to był tylko wstrząs spowodowany konfrontacją z realnym światem, wewnętrzną niezgodą z jego mechanizmem.
Śmierć "Bebela", jak go nazywano jest definitywnym końcem ważnego kawałka mojego życia, bo mniej więcej jego dotychczasowej całości. Gdyby zginął w wypadku to zapewne bym tego aż tak mocno nie odczuł. Ale on odszedł naturalnie, tak jak naturalnie odchodzą kolejne warstwy, kolejne kawałki MOJEGO świata. Naturalnie i bezpowrotnie. Pozostają tylko łzy i żałoba.
Jest wielu aktorów, wielu też lubię i lubiłem. Ale Belmondo był dla mnie jakoś wyjątkowy. Być może dlatego, że 45 lat temu spotkałem go na ulicy w Paryżu. To był jeszcze czas, gdy można było (choć bardzo rzadko) spotkać taką postać na ulicy. Było oczywiście ogromne zamieszanie, ale jakieś takie radosne, przyjazne, w którym wszyscy się cieszyli, a aktor nie bał się, że zostanie rozszarpany. Inne czasy, inni ludzie...
9 lat temu postanowiłem obejrzeć wszystkie filmy z Belmondem. Tak się złożyło, że byłem w szpitalu więc miałem mnóstwo wolnego czasu i na maleńkim netbooku obejrzałem wszystkie jego filmy. Był doskonały. Nie jestem krytykiem filmowym, więc wiele więcej nie napiszę.
Moim zdaniem jego najlepszym filmem, w którym osiągnął i pokazał szczyt swojego talentu był "Le Professionnel" czyli Zawodowiec. Jest to najlepszy film sensacyjny wszech czasów. Nie jest oparty na efektach specjalnych, tylko na dobrej historii, doskonałym Belmondzie i wspaniałej muzyce Morricone. Ten film powinien być (i faktycznie jest) wzorcem kina sensacyjnego. Niestety w Polsce jakby nieco zapomniany.
Nie przypadkiem pogrzeb aktora odbył się przy dźwiękach muzyki z tego filmu.
https://twitter.com/redaktorbs/status/1436026159670648845?s=20
Belmondo był aktorem. Nie biegał po studiach telewizyjnych i nie opowiadał co jego zdaniem rząd robi dobrze, albo dlaczego nie wolno głosować na Le Pen. On zajmował się tym, czym powinien zajmować się aktor - graniem w filmach i promowaniem swoich ról.
Dziś już mało kto pamięta, że gdy był w pełni sił to nigdy nie korzystał z pomocy kaskadera - wszystko na planie robił sam. Nawet takie sztuczki jak na zdjęciu (w filmie Animal).
Nie wiem czy ktoś zauważył, że prezydent Macron przyszedł na pogrzeb w niebieskim garniturze.
Niezwykłe, jakie to symboliczne. Jak doskonale pokazuje upadek Francji, Francji Belmonda, w której coś takiego było nie do pomyślenia.
Belmondo dał mi i milionom ludzi na świecie mnóstwo radości.
Jegoś śmierć dotknęła mnie osobiście. Może to głupie, ale nic na to nie poradzę.
Inne tematy w dziale Kultura