Wiele razy w naszym życiu bywa tak, że zmieniająca się rzeczywistość modyfikuje zestaw naszych przekonań co do tego co było, co jest i również tego co dopiero w przyszłości ma nastąpić. Problem występuje wtedy, kiedy rzeczywistość na tyle daleko odbiega od naszych wyobrażeń, że nie jesteśmy w stanie jej zaakceptować.
Kiedy rzeczywistość zaczyna skrzeczeć niczym garść nie pasujących do siebie puzzli, stajemy w obliczu wyboru jednej z dwóch dróg. Albo trzeba ją sobie jakoś wytłumaczyć albo zacząć od nowa układać puzzle. Czasem trzeba się nagimnastykować, żeby puzzle składały się w obrazek choćby odrobinę przypominający rzeczywistość i niestety dość często tyle nam wystarcza. Bywa tak, że obraz rzeczywistości, akceptowalny dla jego autora przypomina pokraczną karykaturę, bez trudu dostrzegalną przez postronnego obserwatora. To jest nierzadkie zjawisko, najczęściej widoczne u nastolatków, których niedojrzałość i siła emocjonalnych doznań pcha w stronę ucieczki od kojarzonego z upokorzeniem uznania porażki własnych przekonań.
Po czym poznać rozpaczliwą próbę ucieczki przed dysonansem poznawczym? Silną wskazówką jest przemożna potrzeba zachowania dotychczasowych przekonań w niezmienionym kształcie. Ich autor za żadne skarby nie cofnie się z uprzednio ułożonych puzzli własnego wyobrażenia świata. A te nowe, niekoniecznie pasujące? Nowe będzie obudowywał coraz mniej wiarygodnymi narracjami, coraz bardziej absurdalnymi wyjaśnieniami i coraz bardziej nieprawdopodobnymi teoriami. Przeczuwając, że cała układanka nie wytrzyma próby logicznego testu, będzie się coraz bardziej zamykał na dyskusję, izolując od zbawczej roli polemiki. To nie pozostanie bez wpływu na niego samego - odcinając się od zdrowego rozsądku innych ludzi będzie na zasadzie sprzężenia zwrotnego wpadał w coraz bardziej absurdalne objaśnienia rzeczywistości, przekraczając kolejne i kolejne granice absurdu i śmieszności, izolując się jeszcze bardziej w zamkniętym cyklu.
Trwałość własnych przekonań może być wyłącznie wskazówką, świadczącą o sile zahartowanej w ogniu polemiki. Ale unikanie samej polemiki, towarzyszące tejże trwałości jest już sygnałem alarmowym, dającym niemalże pewność, że mamy do czynienia z niedojrzałą emocjonalnie grafomanią. Niemalże, ponieważ zawsze zostaje ewentualność cynicznej i bardzo obłudnej propagandy.
Niezależnie od przyczyny, szanowni komentatorzy nie spodziewajcie się, że motywacja autora do podejmowania dyskusji w najbliższym czasie wzrośnie :-)
Inne tematy w dziale Społeczeństwo