Minione wybory dały zwycięstwo PiS-owi i równocześnie prognozę na kolejne wybory. Nie ulega wątpliwości, że PiS osiągnął swoje maksimum. Nie ulega też wątpliwości, że PO jest partią schyłkową. Nie wiadomo, czy PO dotrwa do końca kadencji, czy też zacznie się rozmnażać przez podział. Wybory dają wskazówkę, że w Polsce rośnie w siłę tęczowa lewica. Biorąc pod uwagę nastroje wśród młodych, można stwierdzić z całą pewnością, że kolejnym ugrupowaniem, które przejmie władzę za cztery lata, będzie lewica w stylu Zandberga i Biedronia. Nawet Czarzasty zostanie uznany za konserwatywnego zgreda i wysłany na lewicowy śmietnik historii, czyli do PE, o ile UE będzie ciągle trwała.
W krótkim czasie zaobserwujemy rejteradę posłów PO do Lewicy a niektórych, być może, do innych klubów. Tym samym PO stanie się dawcą organów dla innych partii. Czy również do nowego bytu w sejmie - Konfederacji? Wątpliwe. Jak wszyscy wiemy, politycy cieszą się opinia ludzi wstrętnych. Nie na darmo. Większość z nich nie ma zbyt wiele rozumu, ale mają jedną cechę wykształconą do przeżycia w mętnym środowisku - powonienie. Ich nosy wyczuwają koniunkturę polityczną na odległość większą niż polarny niedźwiedź, fokę. W związku z tym należy podejrzewać, że klub SLD ( lub pod zmienioną nazwą, ale to samo ) będzie rósł w siłę, aby lewicowcom żyło się dostatniej.
Obóz "płomiennych dzierżawców monopolu na demokrację" będzie dotykany coraz bardziej, starczym uwiądem. Dopóki J.Kaczyński będzie w stanie choć trochę kontrolować partię, cnotka uwierająca już dzisiaj wielu z jego pretorianów będzie ciągle na miejscu, lub przynajmniej będzie udawać, że jest (jak to ma miejsce już obecnie). Kiedy tej bariery i kontroli,zarazem, zabraknie, PiS upodobni się do niedawnej PO błyskawicznie. Dlaczego tak sądzę? Dlatego, że podobnie do PO, PiS nie ma wizji państwa. Ma dokładnie taką samą wizję, jak wszystkie dotychczas rządzące partie - etatyzm, łatanie dziur budżetowych podnoszonymi podatkami i długiem, oraz trwanie przy władzy, bez naprawy chorego organizmu. Rozdawnictwo, zwane ładnie transferami socjalnymi, to za mało, aby zbudować silne państwo. A silne państwo to takie, które cenią sobie obywatele, za możliwość podnoszenia sobie trwale poziomu życia i bezpieczeństwo.
PiS pchnął Polskę w uliczkę jednokierunkową i ślepą. Rozbudził socjalne oczekiwania i uruchomił plebiscyt pod nazwą "kto da więcej". I wszystkie ugrupowania poza Konfederacją, dadzą więcej. Tym razem nie tylko dadzą werbalnie, ale nauczeni przykładem partii rządzącej, naprawdę będą rozdawać. Tego nie doczeka już PO, bo im nikt nie uwierzy, ale Zandbergowi, któremu szczerość bije z oblicza jak z obrazu Marksa, lub Biedroniowi, gdzie "czy te oczy mogą kłamać - chyba nie"? Im uwierzy każda waginoosoba i fallusoosoba, a szczególnie ci co pośrodku. Tak to biblijny waż wpełznie na milionowe posady, namnożone przez wszelkie dotychczas rządzące ugrupowania, z "bogobojnym" PiS-em na czele.
Lewica wygra tym bardziej, jeśli zabraknie pieniędzy na przyznane świadczenia socjalne. Tak jest wszędzie na świecie. Tak jest w Wenezueli, Grecji i tak było w Brazylii. Wtedy wystarczy przekonywujący Zandberg, który wrzaśnie: "Krwiopijcy kapitaliści zabierali i dlatego na nic nie starcza! Ja zabiorę im, choćby uciekli do Waszyngtonu! Ludu pracujący miast i wsi! Zaufajcie mi!" I zaufają.
Inne tematy w dziale Polityka