PO winniejsza. PiS szkodliwsze. Tak na wzór rozważań Henryka Sienkiewicz w drugiej części Trylogii można dziś zdefiniować główne partie polityczne.
Reklama
Cztery lata temu Polacy wybrali PiS i odgonili od władzy wyjątkowych szkodników. Wyjątkowych nie dlatego, że mają w sobie jakieś demoniczne cechy tylko dlatego, że rozpoczynali rządy jako dość sensowne ugrupowanie liberalne w sprawach gospodarczych i konserwatywne w moralnych. Z czasem główny przywódca Tusk przesuwał się w lewo w sprawach światopoglądowych a liberalizm gospodarczy stawał się wolnością według innego idola tego nurtu, określoną hasłem "róbta co chceta". Po pierwszej kadencji tych rządów udało się ponownie wygrać wybory a Tusk zaczął pracować już tylko na uznanie dla siebie przez lewicowe elity zachodu licząc na karierę w UE. Projekt ten przeprowadził bezbłędnie. Widział co narobił i wcale nie musiał kupować sobie szklanego nocnika. Czmychnął na intratna posadę polegająca na nicnierobieniu i ma się tam dobrze do dzisiaj. "Róbta co chceta" nie dotyczyło, oczywiście, wolności dla obywateli według liberalnych wzorów wolności jednostki. Dotyczyło przestępców wielkiego kalibru. Ci mieli się coraz lepiej i pasożytowanie na Państwie Polskim mogło się zakończyć zgonem żywiciela. W czasie ośmioletnich rządów PO-PSL dług Polski zwiększył się dwukrotnie. Za samo to zadłużenie można było wybudować pięć autostrad wschód - zachód i pięć północ - południe. Nie skończono nawet po jednej.
Nieudaczniki i szkodniki, pomieszane z cynicznymi cwaniakami przegrały wybory i nadzieja wielu rozpoczęła rządy. PiS początkowo nie robił wrażenia partii szaleńców. Zrealizował, co prawda, sztandarowy program 500+, minister Szyszko przywrócił nieco własności obywatelom na ich posesjach i wydawało się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku. Bardzo powoli, ale dobre i to. Wtedy wkroczyła na scenę obietnic totalna opozycja. Totalniacy uznali, że przegrali wybory, bo nie dawali ludowi a władza w opinii demoludka a nawet homosovietikusa, z którego się składa większość społeczeństwa, jest od tego aby dawać. Totalniacy weszli na całkowicie nieznany sobie teren i wypowiedzieli wojnę na polu, gdzie przeciwnik ma ogromną przewagę - zaufanie. Totalniacy zaczęli licytować się z rządzącymi w obietnicach. Dla ludu ich obietnice mają się tak jak popiskiwania myszy złapanej w pułapkę i zdychającej w boleściach. Jednak rękawica została podjęta i rządzący PiS na swojej konwencji wyborczej zmiażdżył do końca zdychającą mysz. Przestała piszczeć.
Mam tragiczną wiadomość dla Polski. PiS te obietnice zrealizuje.
Komentarze
Pokaż komentarze (157)