" W tym cały jest ambaras aby dwoje chciało na raz"
Kornel Morawiecki skrytykował zarówno swojego syna premiera jak i prezydenta Dudę za brak gratulacji dla Putina po wygranych przez niego wyborach prezydenckich, jak i brak prób poprawy stosunków z Rosją ze strony rządu PiS. Wydaje się, że ma rację. Próbować zawsze można. Dlaczego, w takim razie, obecny polski rząd nie próbuje? Aby to zrozumieć trzeba się cofnąć do czasów rządów PO-PSL. Po pierwszym zwycięstwie PO w roku 2007 zarówno w Moskwie jak i Berlinie uznano, że w Polsce wygrali właściwi dla nich ludzie. Rząd PO-PSL starał się zachowywać z Moskwą poprawne stosunki ale starczyło ich na pierwszą kadencję i to nie całą. Tusk i jego rząd przymilali się jak mogli do Putina, nawet kupili gaz po cenie najwyższej ale w zamian doznawali lekceważenia a nawet upokorzeń, jak choćby w przemowie Putina na Westerplatte.
Rosja i nią rządzący, uznali Polskę za kraj wrogi, kiedy to "zdradziliśmy" Słowian i przystąpiliśmy do NATO. Trzeba się wczuć w ich sposób rozumowania. Przecież każdy Rosjanin był pewny, że jego niezwyciężona Krasnaja Armia uratowała polaczków przed niechybną zagładą. Mieszkałem kiedyś w okolicy gdzie było jak na talerzu - pól ruskich i pół leniwych. Sporadycznie można było pogadać z ruskimi sołdatami. Byli pewni, że chronią nas przed zachodnim imperializmem i tylko dzięki nim istniejemy. A tu raptem taka niewdzięczność!
Rządzący Rosją to, oczywiście, ludzie bystrzy i to nie dla nich była przeznaczona ich własna propaganda o Krasnej Armii wyzwolicielce i wybawicielce, ale dla zwykłych Rosjan, którzy wierzą w to do dzisiaj. Jednak vox populi, vox Dei. Szczególnie kiedy jest po myśli rządzących. Rosja lubi mieć słabych wrogów. Można się na nich wyżywać dyplomatycznie a kiedy nadarzy się okazja spuścić łomot. Przy braku innych atutów takie wystarczą do podtrzymywania spójności narodu i narodowej dumy.
Pytaniem jest dlatego, czy należało szukać porozumienia i ocieplenia stosunków z Rosją, czy też tak postępować jak to robią rządzący Polską dziś i jak to robili rządzący Polską poprzednicy, którzy scedowali całą wschodnią politykę polską na Niemcy.
W polityce jest tak jak w biznesie. Obrażać się nie ma sensu, tylko zawsze patrzeć za zyskiem. Dlatego z Putinem należało rozmawiać wtedy, kiedy nikt z nim rozmawiać nie chciał, bo był oskarżany, że jest bandytą. Robił tak Orban, robił tak Natanjachu a w drugą stronę Putin podejmował Erdogana pomimo, że ten mu strącił samolot i piloci ponieśli śmierć.
Nie wiadomo czy w strategii Moskwy, Polska ma stabilne miejsce wiecznego wroga. Wiemy, natomiast, że nie było próby aby to sprawdzić i wiemy że w umyśle dziś rządzącego Polską, Rosja to wieczny wróg. W ten to sposób znaleźliśmy się w objęciach naszych przyjaciół, którzy mogą nas tak przytulić do serca, że nie złapiemy tchu i tak do siebie docisnąć, że te trzysta miliardów dolarów, o które mają pretensję, wylecą z nas razem z wnętrznościami.
Dlatego starszy pan Morawiecki puszcza takie pomysły. Widzi to co wielu lekceważy ale dziś Putin to panisko. Dziś Polsza mu niepotrzebna. Po mistrzostwach w piłce nożnej opinia o Rosji wzrosła niebotycznie a jutro sam prezydent Trump będzie pił "herbatkę" z Putinem. Teraz na audiencję do Putina ustawi się kolejka.
Inne tematy w dziale Polityka