Lubię wędrówki po górach. Kocham góry. Szczególnie polskie Tatry. Bezpiecznie. W ciągu jednego dnia można dotrzeć praktycznie na każdy szczyt, zejść i jeszcze w tym samym dniu opowiedzieć o swoim "bohaterskim" wyczynie. Przy piwie na Krupówkach. Po górach zacząłem wędrówki w dość późnym wieku. Mając już czterdziestkę na karku. Zaraziłem tym większość rodziny. Dziś wielu z niej twierdzi, że bez wakacyjnych odwiedzin Tatr czują się cały rok chorzy.
W czasie wieloletnich wakacyjnych wędrówek zdarzył się jeden przypadek wzywania helikoptera, kiedy doszło do "zapalenia żyły" i poszkodowana nie była w stanie schodzić a osobami towarzyszącymi były słabe niewiasty. Mężczyźni w tym i ja poszliśmy na trudniejszą trasę - Orlą Perć. Gdybyśmy byli razem, pewnie byśmy nieśli. Gór, nawet tak pozornie łatwych jak nasze Tatry, nie można lekceważyć. W górach zawsze mężczyźni pomagają niewiastom. Błędem jest rozdzielać się dla własnych ambicji.
Co się stało na Nanga Parbat? Czy można wierzyć uratowanej Francuzce? Sama stwierdziła, że miała halucynacje. Zdjęła but. A potem założyła? A może kto inny jej założył. A może była niesiona aż tragarz złamał nogę? Podobno Mackiewicz nie mógł iść dalej. Z opowiadań himalaistów wynika, że każde sto metrów niżej to niesamowita poprawa dla organizmu.
Skoro jakiś francuski konował snuje diagnozy na odległość tysięcy kilometrów to pozwoliłem sobie na własne. Mogą być równie trafne jak te jego.
Inne tematy w dziale Sport