Mam czas więc piszę drugą notkę. Temat inny niż poprzednia. Musi być osobna.
Publiczność obydwu stron politycznych podnieca się zapowiadaną rekonstrukcją rządu. Jedni wołają: Mateuszu Morawiecki przybądź! Inni płaczą: Beato pozostań! Jeszcze inni zachęcają, szepcząc do ucha prezesa: T. k. Ty., T. k. Ty!
Wygląda na to, że prezes przychyla ucha dla szeptaczy. Musi jednak przygotować sobie grunt. Musi się przedstawić jako jedyny sprawiedliwy w Sodomie i Gomorze. Wyborcy przerażeni i zmęczeni wizją rozpadu muszą zawołać Prezesie ratuj! Ale kiedy to nastąpi? To już się dzieje. Zmęczenie widzimy i tu w notkach. Ale czy wystarczające?
Wszyscy mamy świadomość, że prezes J. Kaczyński "robił" przez wiele lat ( szczególnie za rządów PO-PSL ) za czarnego luda. W dwa lata zmieniło się wiele jednak w świadomości wielu zostały przypisane cechy nieomal diaboliczne. Prezes wszystkiego nienawidzi. Nawet własnego kota. Trzyma go tylko dlatego, żeby miał kogo nienawidzić. Totalniacy z opozycji ( pomimo, że durni ) zdają sobie sprawę, że ośmioletnia tresura i bębnienie w uszy ludu, non stop - Kaczor zły, on ma bardzo wielkie kły - ciągle jeszcze odbija się echem w wielu biednych głowach i też pchają prezesa do premierowania. Bardzo dziwna koalicja. Najbliżsi prezesowi i totalniacy.
Jeśli Jarosław Kaczyński nie stracił kontaktu z rzeczywistością, to będzie jeszcze mieszał chochlą do nowego roku a może i dłużej. Lud musi zawołać pełną piersią: Jarosławie, Jarosławie Spuść ta bania. Jak to już uczyniła jedna z naszych przemiłych koleżanek blogerek.
Dzisiaj wiemy jedno. Mieszanie chochlą już osiągnęło pierwszy cel. Jest nim sprowadzenie premier Szydło z wyżyn do roli broszki, którą nosi. Jest pewne, że "rekonstrukcja" będzie jej dotyczyć. Na jej miejscu podałbym się do dymisji, aby uniknąć dalszego poniewierania.
Inne tematy w dziale Polityka