Były już w historii kraje i państwa wiodące cywilizacyjnie ( co zawsze się wiąże z prymatem gospodarczym ) i po których pozostało tylko wspomnienie. Fakt ten wskazuje, że nic nie jest dane na zawsze. Bywają też kraje, które nagle i z niczego strzelają gospodarczo w górę i dołączają do grona państw najwyżej rozwiniętych. Istnieje też głęboko zakorzeniony mit o wyjątkowej pracowitości i solidności niektórych nacji. Mit powstały już po sukcesie gospodarczym. Oraz mit negatywny o lenistwie i bałaganiarstwie narodów, którym się nie wiedzie. Postaram się przedstawić dwóch sąsiadów w odniesieniu do tych stereotypów.
Niemcy. Okres międzywojenny, wojny i tuż po wojnie. Społeczeństwo wyjątkowo lewicowe. Można nawet zaryzykować, że to prawie w stu procentach komuniści wypieczeni na sosie nacjonalistycznym. Dwie główne siły lewackie walczyły ze sobą. Wygrała nacjonalistyczna. Wybory do Reichstagu w roku 1932 wymiotły jakiekolwiek partie prawicowe. Sama lewica. To świadczy o narodzie bo te wybory były ciągle jeszcze wolne. Dalsze dzieje to umocnienie w narodzie instynktu stadnego i pranie rozumu, którego już niewiele mieli. Wojna dokonała dalszego spustoszenia i demoralizacji. Dwa miliony młodych Niemców zginęło. Cztery miliony inwalidów z których wielu nie nadawało się do pracy a wymagali opieki. Po wojnie aż do roku 1948 w niemieckich miastach snuły się tłumy obdartusów szukających jedzenia a przed koszarami wojsk sprzymierzonych stały tłumy Niemek "do wzięcia" za jedzenie. Ogólnym nastrojem tej bolszewickiej tłuszczy była beznadzieja. Lewacka mentalność narodu dawno wywołałaby chaos i rzezie jak to zawsze ma miejsce w takiej sytuacji gdyby nie wojska okupacyjne i cięgi zadane wojną. Choć jak wiemy same cięgi wojenne nie przeszkodziły, wcześniej w Rosji, ludności Petersburga poprzeć bolszewicki pucz. Ogólnie można podsumować, że z takim "materiałem ludzkim" jakim były Niemcy po drugiej wojnie nie ma mowy o jakimkolwiek rozwoju. Należało się raczej martwić tylko o to aby było co jeść. Krążyło powiedzenie, że Niemca stać na nowy talerz raz na pięć lat, nowe buty raz na dziesięć lat i na garnitur raz na pięćdziesiąt lat.
Przyszedł rok 1948. Dokładnie czerwiec. Erhard wprowadził reformy. Do autorstwa przyznają się też okupanci ówczesnych Niemiec. Wiadomo sukces ma wielu ojców. Reformy które starsi z nas pamiętają w Polsce - pod nazwą reformy Wilczka. Niemcy zaczęły się rozwijać w tempie średnim około 8% rocznie i w ciągu dziesięciu lat przeskoczyły zwycięską Wielką Brytanię - stolicę kapitalizmu oraz Francję. W tym czasie Wielka Brytania i Francja spółkowały z różnymi socjalizmami. Dlaczego te niemieckie lewackie społeczeństwo się nie buntowało? Bali się aliantów. Choć próba jakiegoś strajku oczywiście była na samym początku reform. Aby było zabawniej i łatwiej do zaakceptowania, Erhard nazwał to co wprowadzono "społeczną gospodarką rynkową". Dzisiaj nawet ślad po tym nie został w prawie niemieckim ale zostały efekty. Osiągnięto taki poziom życia i rozwoju, że wprowadzane socjalizmy nie są w stanie całkowicie zniszczyć siły niemieckiej gospodarki. Niemcy od wielu lat rozwijają się w tempie -1 do +1 przyrostu. Stoją w miejscu. A my już 27 lat "gonimy". Gonimy w tempie 2 do 4% przyrostu PKB, ponoć. Głupi uwierzy. Już dawno, nawet tym tempem, byśmy przegonili. Mamy też zadłużenie sięgające 60% PKB co daje prawie dwa procent średnio PKB na rok. Czyli "rozwijamy się" robiąc długi. Bez długów mamy rozwój niemiecki ostatnich lat.
Jako, że o sobie wiemy więcej, w skrócie jak wyglądał naród polski w roku 1988, w czasie reformy Wilczka. Pełen energii, o stratach wojennych już zapomniano, straty ludzkie kochliwością narodu już dawno odbudowano. Zniszczenia wojenne zniknęły. Zakłady pracy nieco przestarzałe ale przecież w pełnej gotowości, tylko nowe maszyny wstawić. Ogólnie dość kiepsko po komunie ale o niebo lepiej niż w Niemczech roku 1948. Tyle, że po reformie Wilczka nie było śladu już po dwóch latach. Różne Kuronie, Michniki, Mazowieckie zaczęły nas uszczęśliwiać socjalizmami. Mazowiecki będąc premierem też wprowadził "społeczną gospodarkę rynkową" tyle, że z naciskiem na społeczną. I jak to w socjalistycznym zamęcie zaczęła się grabież tego co w Polsce miało jakąkolwiek wartość.
Dzisiaj mamy u władzy "patriotów". Nie korzystają oni jednak zbytnio ze sprawdzonych dróg rozwoju. Wymyślają własne. Eksperymentują. A właściwie powielają już wcześniej sprawdzone ze złym skutkiem ścieżki, licząc, że tym razem się powiedzie. Robią to samo co poprzednicy, czekając odmiennych efektów. To jest zwane głupotą.
Inne tematy w dziale Polityka