Prezydent Duda miał casus paskudeus polegający na tym, że krótko, bo krótko, ale otarł się o UW. Przewodniczącymi tej partii, w czasie kiedy do niej należał Andrzej Duda, byli Bronisław Geremek a potem Władysław Frasyniuk. W owym czasie każdy interesujący się polityką ( i to bardzo pobieżnie) doskonale się orientował who is who. Znaliśmy już wtedy dość prosty podział. Z jednej strony zarozumiałe bęcwalstwo uzurpujące sobie bycie elitą a z drugiej skołowany naród dziwiący się, że tak szybko z wielu opozycjonistów antykomunistycznych wyrosły osobistości gotowe pęknąć z pychy , ale i częściowo także akceptujący swoją rolę głupa, którego tylko światłe osobistości z Unii Wolności są w stanie uwolnić od nieznośnego brzemienia polskości i wychować na Europejczyków. Ta część narodu - ambicjonerów do bycia Europejczykami napędzała i dalej napędza poparcie internacjonałom różnych politycznych poczwar. Dziś głównie PO i Nowoczesnej.pl
Powstawały też wtedy jakieś twory polityczne o patriotycznym charakterze, ale były dość łatwo pacyfikowane poprzez ośmieszanie. Było to o tyle łatwe, że powstałe łże - elity zblatowane z komunistami posiadały cały arsenał środków masowego ogłupiania. I w tym to czasie, kiedy to światłość była już wiele lat oddzielona od ciemności, obecny prezydent Andrzej Duda spółkował z europejską światłością dla tubylców - Unią Wolności. Unia sczezła pod destruktywną ręką Władysława Frasyniuka a ambicjonerzy rozpierzchli się do innych bytów politycznych, głównie do Platformy Obywatelskiej, ale i do PiS też kilku się przykleiło. Ludzie ci systematycznie odklejali się od politycznie niepoprawnej partii mającej też opinię zbiorowiska ludzi słabo wykształconych, ciemnych, kłótliwych i mających się lada moment rozpaść na szereg nic nie znaczących kanap. Na marginesie dodam, że mając środki propagandowe można było profesora prawa i doktora prawa, czyli braci Kaczyńskich, przedstawić jako mniej wykształconych od Władysława Frasyniuka, który jakieś technikum samochodowe skończył, albo i nie i wielu w to wierzyło i wierzy nadal.
Pan prezydent wytrwał w PiS-ie i nie dał drapa jak wielu wcześniejszych członków Unii ( zwanej też mumią z racji dużej ilości bardzo zasuszonych staruszków, należących do niej). To trzeba mu oddać jako hart ducha. I tak to znalazł się na fali wznoszącej. Choć prezydenturę zawdzięcza Jarosławowi Kaczyńskiemu, to okazał się świetnym fighterem - kandydatem i pewnie inny by nie wygrał. Sumując powinien być wdzięczny prezesowi, ale też PiS zawdzięcza Dudzie zarówno wygraną prezydenturę jak i pewnie wybory parlamentarne, choć to jest trudne do ustalenia.
Mamy jednak znów pecha. Prezydent zaczyna się zachowywać po unijno - wolnościowemu. Już się wydawało, że najważniejszy bastion zachowania komunistycznego status quo zostanie kijem rozgoniony a tu veto. Filozofowanie prezydenta, że tak być nie może bo coś tam......to wyraźny zew krwi. Kto raz był w Unii Wolności za tym przykry swąd będzie się ciągnął do końca życia.
Inne tematy w dziale Polityka