W ostatnich dniach mieliśmy dwa pogrzeby.
Pierwszy rzecznika SLD i byłego posła Tomasza Kality. Z wszystkich narracji wynika, że to człek przyzwoity. A nawet bardzo religijny (lub nawrócony wg zasady "jak trwoga to do Boga"). Chodź należałoby zapytać: A co robiłeś, kochany, w tym towarzystwie. Towarzystwie antyreligijnym, proaborcyjnym, propagującym wszelkie zboczenia (obrzydłe Bogu) jako styl wyższy moralnie względem "ciemnogrodu" twardo stojącego przy Biblii. Kalita ożenił się też " ze swoją partnerką" prawie na łożu śmierci, bo w roku 2016. No, ale może był szczerze przyzwoitym i dobrym człowiekiem, jak go określił prezydent Duda.
Drugi pogrzeb to pogrzeb człowieka, który zginął w wypadku samochodowym jako poseł (bez były). Człowiek prawicy. Zawsze takim był. Z wiadomości dostępnych wynika, że to przyzwoity mąż, ojciec dwojga dzieci i człowiek, który osiągnął w życiu pozapolitycznym też co nieco. Miał tytuł doktora ekonomii.
Zgadnijcie kochani, na który pogrzeb zjawił się osobiście prezydent Duda i którą wdowę po rękach całował? Dodam, że obydwie śmierci jak i pogrzeby miały miejsce zaledwie w odległości czasowej trzech dni. Można było przemyśleć i przeanalizować postępowanie.
Inne tematy w dziale Polityka