Zacznę od swoistego credo - jestem przeciwnikiem jakiegokolwiek rozdawnictwa ponieważ wyobrażam sobie państwo jako pewną wspólnotę, która zapewnia swoim członkom tylko to, czego nie może zapewnić sobie każdy samodzielnie. Do takich dziedzin należy obronność, bezpieczeństwo, sprawiedliwość, oraz bardzo nieliczne przedsięwzięcia, a właściwie chyba jedyne - budowa dróg.
Mamy, jednak, potworka, który zajmuje się wszystkim i z tego wynikają kłótnie między opcjami politycznymi, które różnią się tylko tym, która strona potworka powinna rosnąć bardziej.
W sporadycznych dyskusjach spotykam ludzi z wielką nienawiścią atakujących program 500+. Argumentów używają wszelakich. Często całkowicie przeciwstawnych. Ale podam te, które słyszałem ostatnio, więc pamiętam. Ponoć kobiety przestały przychodzić do pracy. "Panie! Toż to skandal. Do roboty nie można dostać baby, bo bierze na trójkę 1500 i siedzi taka w domu albo dorobi sobie na czarno". No i mamy pierwszy temat do rozgryzienia. "Baba" nie chce iść do pracy i dorabia sobie na czarno. Rzuciła wysoko płatne stanowisko, bo wstrętny Kaczor dał 500+. Zapytałem ile to musiała tam zarabiać, że dostając n.p.1500 złotych już jest gotowa zająć się dziećmi zamiast zasuwać pewnie za niewiele więcej i pewnie też "na czarno". No, ale ten zarzut taki lokalny i mały. Wywołał tylko tak głupią minę na gębie pomstującego, że żałuję, że nie miałem możliwości zrobić zdjęcia, bo bym wkleił i rozweselił.
Przejdźmy teraz do zatroskanych stanem finansów państwa.Do t.z.w. senatorskich głów i statystów (jak mówił pan Onufry Zagłoba) Zatroskanych szalenie. Narracja jest taka mniej więcej: "Do tej pory było całkiem w tym względzie O.K.. Obecnie 500+ doprowadzi nas do Grecji. Wstrętny Kaczor rozdaje i pożycza." Jako, że zgadzam się co do faktu podążania Polski przetartą już wcześniej drogą przez Achajów, zgadzam się z owymi "statystami", ale dodaję, ku ich rozpaczy, swoje. A to boli serca gorejące miłością bezwarunkową do byłego i nienawiścią, jakże jedynie słuszną i szlachetną, do teraźniejszego. Zadaję pytania:
A nie było i nie jest rozrzutnością wypłacanie z podatków i piniędzy pożyczanych 70 miliardów złotych rocznie, aby zapewnić starym komunistycznym wampirom emerytury idące nawet powyżej 10 tysięcy złotych na miesiąc? A nie jest rozrzutnością utrzymywanie i finansowanie z budżetu t.zw. organizacji pozarządowych? Tu nie znam kwot, ale jest to z pewnością kilka miliardów złotych rocznie. A nie jest ogromną rozrzutnością utrzymywanie miliona urzędników kosztujących budżet ponad 100 miliardów złotych rocznie? Przecież mocno zbiurokratyzowane państwa Zachodu mają ich przeważnie trzykrotnie mniej na tysiąc mieszkańców.
Tak, proszę Państwa. Jesteśmy na greckiej "ścieżce i kursie", ale program 500+ będzie w tym względzie tylko drobniutkim popchnięciem. Nie to będzie główną przyczyną nieuniknionego upadku. Chyba, że... co mało prawdopodobne, naród opamięta się i policzy na co nas stać oraz jak spłacić długi.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo